Konstancińskie wille, pensjonaty i zakłady lecznicze

   [Pod koniec postu podam przydatne informacje o najwygodniejszej kolejności zwiedzania, żeby nie biegać po całym Konstancinie ,,z kąta w kąt"]                                                               


Willa Julisin, ul. Żółkiewskiego 31

     Niezwykle ciekawe jest architektura konstancińskich budynków autorstwa wybitnych projektantów. Każda zachowana willa jest inna i każda piękna, chociaż niektóre pozostają ruiną, w której można domyślać się tylko dawnej świetności. Podobnie jak wygląd, pociągającą mają także historię. Wille wpisane do rejestru zabytków zostały skatalogowane i są prezentowane w spisie alfabetycznym na stronie Wirtualnego Muzeum Konstancina. 

    Dopiero po jakimś czasie fascynacji Konstancinem trafiłam na stronę tego muzeum, gdzie poznałam historię, której jeszcze nie znałam, a mianowicie dziejów poszczególnych domów w okresie międzywojennym, w czasie II wojny światowej i okresu powojennego aż do lat 90. i współczesnych. Jedna z tych opowieści zaintrygowała mnie w sposób szczególny, mianowicie willi Julisin. Willi tej już (albo na razie) nie ma, pomimo że wciąż figuruje w rejestrze zabytków jako chroniony prawnie element układu urbanistycznego. Jak czytamy na stronie Wirtualnego Muzeum Konstancina:

,,Jeszcze kilka lat temu na Królewskiej Górze znajdowała się jedna z najciekawszych modernistycznych rezydencji Konstancina, willa, zbudowana w latach 1933-35, dla Gustawa Wertheima. Jej projekt właściciel powierzył jednemu z najlepszych ówczesnych architektów – Czesławowi Przybylskiemu, twórcy m. in. gmachów Teatru Polskiego, Państwowego Zakładu Higieny i Domu bez kantów na Krakowskim Przedmieściu. Willa, nazwana Julisin, od imienia żony właściciela, Julii z Kramsztyków, reprezentowała architekturę klasycyzującego modernizmu, bardzo typowego dla późnych realizacji Przybylskiego.

(...) Zaprojektowanie wnętrz powierzono Tadeuszowi Gronowskiemu, późniejszemu autorowi logo LOT-u. Wokół willi znajdował się także modernistyczny ogród z fontanną, zaprojektowaną przez Mieczysława Lubelskiego.

Zarówno budynek, jak i wnętrza willi, zostały utrwalone na fotografiach przez Czesława Olszewskiego, jednego z najznakomitszych fotografów obiektów architektonicznych okresu międzywojennego. Dom posiadał także doskonale opracowaną dokumentację ikonograficzną i opis, zamieszczony w miesięczniku Arkady, w 1938 roku.

Podczas wojny willa była siedzibą generalnego gubernatora (dystryktu warszawskiego, dopisek KP) Ludwiga Fischera. Po wojnie znajdowało się tu, przez jakiś czas, warszawskie liceum im. Tadeusza Reytana. W 1948 roku willa została przejęta przez władze państwowe i urządzono w niej rezydencję Bolesława Bieruta. W latach 70. budynek zajęło Kuratorium Oświaty m.st. Warszawy; przez pewien czas w willi działał sierociniec o nazwie „Anusia”, następnie sanatorium nauczycielskie i wreszcie Ośrodek Szkolno-Wychowawczy. W latach 90. kompleks stał pusty i niszczał". [wyróżnienia moje]

    I teraz najważniejsze - w roku 2004 4-hektarowy teren nabyła firma Konstancin Real Estate Menagement, spółka Jana Wejcherta, współzałożyciela TVN. Uzyskała pozwolenie na remont obiektu i dobudowanie basenu. Tymczasem...to niewiarygodne...całkowicie wyburzyła jedną z najcenniejszych willi Konstancina. I kto to zrobił, człowiek kultury! Prezes spółki tłumaczył, że willa groziła zawaleniem, jednak stan udokumentowany przez konserwatora zabytków dwa lata wcześniej temu przeczył. Naczelny sąd administracyjny wydał precedensowy wyrok: w roku 2010 podtrzymał wydany przez wojewódzkiego konserwatora zabytków nakaz odbudowy willi do końca 2014 roku w takim kształcie, jaki miała. 

    Firma Wejcherta działkę sprzedała, a postępowanie prokuratorskie w sprawie spółki zostało umorzone i sprawca wyburzenia nie poniósł żadnych konsekwencji. Natomiast nowy właściciel zakupił działkę obciążoną nakazem odbudowy. 

    Byłam pod adresem Żółkiewskiego 31. Nic nie jest odbudowywane. Właściwie to nie byłam pewna, czy to tu, bo zza parkanu nawet nie widać miejsca gdzie willa mogła stać, natomiast teren jest bardzo zarośnięty i zaczęłam powątpiewać, czy to dobry adres i czy tu w ogóle stała. Przez płot i bramę widać tylko przysłonięty częściowo niski, wydaje się niemłody budynek, który zupełnie tej willi nie przypomina. Dopiero gdy się ustawi mapę satelitarną, widać z góry miejsce po willi Julisin.

     Obecnie z całego zespołu zachował się jedynie budynek portierni (piękny), brama wjazdowa i droga dojazdowa wyłożona cegłą klinkierową. To jest ostatnia posesja przy ulicy, a właściwie uliczce Żółkiewskiego (która już jako leśna droga gruntowa bardzo zasypana liśćmi przebija się do Wareckiej (nie próbowałam jednak nią jechać). Uliczka kończy się eleganckim (niegdyś) rondem, można więc wygodnie zawrócić, żeby wyjechać z powrotem na Potulickich. Wydaje mi się, że rondo było zaprojektowane razem z drogą dojazdową, jako przemyślana całość, ale nigdzie nie ma o tym wzmianki.

Zabytkowa oryginalna brama w całości
Fragment bramy i otwarta furtka.


     Gdy byłam tu poprzedniego dnia, żeby zrobić zdjęcie willi, nie wiedziałam jeszcze, że brama jest zabytkowa, więc nie zwracałam większej uwagi na bramę, jednak wydaje mi się, że furtka była zamknięta. Teraz natomiast była otwarta, co mnie bardzo zaintrygowało. Chyba nie tylko mnie, bo ktoś widocznie wezwał tu patrol straży miejskiej, która stała na rondku, a gdy podjeżdżałam, odjechała. I przechodziło tędy czterech turystów. Jakiś nadzwyczajny zbieg okoliczności. Myślę, że w tym miejscu może tygodniami nie być nikogo.


A to musi być, jak wynika z opisów, które znalazłam - zabytkowa portiernia



Portiernia jest zasłonięta i tyle z niej widać

I prawdopodobnie za widoczną tują jest plac, na którym stała wyburzona willa Julisin


To widok z góry dzięki mapom Google. Widać miejsce po wyburzeniu, willi, która była wybitnym przykładem funkcjonalizmu. To ogromna strata, gdyż zachowało się bardzo mało obiektów budowanych w tym stylu (np. Pałac Prezydenta RP w Wiśle)

     W wilii Julisin w 1989 roku zawiązało się Towarzystwo Miłośników Piękna i Zabytków Konstancina. Rozważam, czy się do niego nie zapisać.

     Jeszcze dodam kilka słów na temat pierwszego właściciela willi Julisin - Gustawa Wertheima. Był on pierwszym dyrektorem warszawskich tramwajów elektrycznych jak chcą jedni lub warszawskim bankierem, wedle innych. Nazwa jego rezydencji - Julisin - pochodzi od imienia żony Wertheima, Julii z Kramsztyków lub w innej wersji (dla mnie wiarygodniejszej) od imienia brata Gustawa, przedwcześnie zmarłego kompozytora i dyrygenta - Juliusza Wertheima. Odbywały się tu bale dla stołecznych elit, a według innych spotkania muzyczne, gdyż siostra właściciela była śpiewaczką i on sam także komponował/grał na fortepianie. Miał też kolekcję obrazów słynnych polskich malarzy, którą chętnie prezentował gościom. Był także filantropem, wspierał młode talenty muzyczne. Pierwszych właścicieli spotkał tragiczny kres: Julia zginęła na Pawiaku (zakatowana przez gestapo), zaś Gustaw, po śmierci żony, popełnił samobójstwo. Według innej wersji oboje zginęli w Oświęcimiu.

    Odkryłam też pewną smutną rzecz, związaną z właścicielem, który wyburzył willę Julisin. Mianowicie, Jan Bohdan Wejchert, właściciel spółki Konstancin Real Estate Menagement, i współzałożyciel TVN (koncesja 1997) był wcześniej współzałożycielem firmy ITI (1984) i jako taki rozebrał już przed Julisinem dom przy ulicy Piasta w Konstancinie, projektowany przez wybitnego architekta Szymona Syrkusa, w którym mieszkał niegdyś pisarz Leopold Buczkowski. Julisin został ,,zrównany z ziemią około 20 września 2008 roku"; 31 października rok później zmarł na białaczkę Jan Wejchert. Na Wikipedii są wymienione odznaczenia, jakie dostał, np. w 1998 Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski, który jest drugim pod względem starszeństwa polskim państwowym odznaczeniem cywilnym (po Orderze Orła Białego) nadawanym m.in. za wybitne osiągnięcia na polu oświaty, nauki, sportu, sztuki lub kultury. Ech. Wejchert lubił skupować ładne domy. W  1996 (to już piszą na Wikipedii) zakupił Pałac Sobańskich w Alejach Ujazdowskich 13, w którym do dziś działa Polska Rada Biznesu. Jego nie wyburzył.

Poczytaj:

Korzystałam, do czego zachęcam, z wiadomości umieszczonych w na stronie Wirtualne Muzeum Konstancina (Historia/Architektura/Julisin); artykułu Marty Popławskiej umieszczonego na portalu na Metro Warszawa tu, artykułu pt. Krajobraz po Julusinie autora, który się podpisał ,,EK" zamieszczonego w pierwszym numerze ,,Naszego Miasta. Forum Mieszkańców Konstancina" tu.


Willa Słoneczna, ul. Piłsudskiego 31

    Też jest budowlą ,,z pieprzykiem" historii. Została wybudowana w 1908 roku i stanowi przykład neorenesansowej rezydencji miejskiej. Pod koniec lat 20 kolejny właściciel umieścił w ogrodzie rzeźby cenionego warszawskiego artysty Stanisława Jackowskiego ,,Tancerkę" i na barierce rosarium posążki czterech puttów - alegorii pór roku. W czasie okupacji willa zmieniła nazwę na niemieckie Sonnenschein (co znaczy mniej więcej tyle, co Słoneczna) i była rezydencją Ludwika Leista, starosty dystryktu warszawskiego. W 1946 roku stała się własnością Ambasady ZSRR, a obecnie podobno należy do Przedstawicielstwa Handlowego Federacji Rosyjskiej. Ludzie jednak mówią, że nadal należy do ambasady.

 

Ujęcie boczne, widać na piętrze taras z filarami, na dole arkady

Przez parkan widać rzeźby puttów, ale tancerki nie dostrzegłam. Widok od strony ul. Batorego

Te zdjęcia są dosyć małe i nie widać szczegółów; zapewniam, że napis ,,Słoneczna" jest wyraźny 

     Gdy robiłam zdjęcia (a musze dodać, że zawsze mimowolnie znajduję się w odpowiednim czasie w odpowiednim miejscu) zobaczyłam, że dwoje ludzi zamiata liście przed bramą, która jest otwarta. Pognałam, zanim wejdą na teren posesji. Spytałam naiwnie, czy tu jest ambasada, a kobieta na to, że ,,nie ponimajet". No to ja dalej, czy ,,wy znajetie, jest li tu rosyjskaja ambasada". A wtedy mężczyzna odparł, że tu nie ambasada (domyślił się o co mi chodzi, bo przecież po rosyjsku ambasada, to ,,posolstwo"), a tylko ,,dacza", rosyjska ma się rozumieć. Całkiem spora. W każdym razie myślę, że rosyjską załogę utrzymują Rosjanie. Jakoś dziwnie mi się zrobiło, że tacy niezasymilowani. Miałam namacalny dowód, że to nie tylko ludzkie gadanie, ale prawdziwi Rosjanie tu mieszkają. Podobno kiedyś mieszkało ich tu dużo. Ogólnie bardzo lubię Rosjan, ale wolę omijać wszelkie korpusy dyplomatyczne, także polskie. Przedstawiciele korpusu dyplomatycznego jeżdżą na innych tablicach rejestracyjnych i są na innych prawach, tak że mogą np. łamać prawo. 

Ujęcie na ogród w okolicach bramy

Widok od strony deptaku wzdłuż ul. Sienkiewicza, ogrodzony teren ciągnie się daleko

Brama wjazdowa od ul. Piłsudskiego z adresem 


Willa przy ul. Żeromskiego 13

     Na stronie Wirtualnego Muzeum Konstancina wyczytałam, że jedna z ,,obszernych willi" na rogu ulicy Żeromskiego i Jagiellońskiej także należała w latach 50. do ambasadora ZSRR. Właściwie może chodzić o jedną z nich, bo druga, to ,,Anna", na trzecim rogu stoi  szkoła, a na czwartym nie pamiętam co, w każdym razie nie wygląda na taką willę. Gdy spytałam przechodzącą kobietę (w celach informacyjnych zawsze zaczepiam miejscowe starsze osoby, bo ,,wszystko wiedzą"), od razu wskazała mi willę, która należy prawdopodobnie do dyplomatów rosyjskich, ,,bo zatrzymuje się tu samochód na rejestracji dyplomatycznej". Ale już tyle szczęścia nie miałam, żeby akurat przy mnie się zatrzymał. Nawet nie wiem, czy bym chciała.

Willa przy ulicy Żeromskiego 13

Willa nawiązuje stylistycznie do tej z ulicy Piłsudskiego 31. To widok od strony Jagiellońskiej


Willa przy ul Gąsiorowskiego 15

    Pozostańmy jeszcze w klimatach powojennych. Przy ulicy Gąsiorowskiego 15 na terenie osiedla Królewska Góra, niedaleko siedziby prezydenta Bieruta, modernistyczną willę przydzielono  szefowi Urzędu Bezpieczeństwa - Stanisławowi Radkiewiczowi. Obecnie znajduje się tu Centrum Medyczne Krajmed. 

Dom znajduje się na terenie dużej leśnej działki


Willa przestronna i funkcjonalna, dobrze doświetlona, z dużymi oknami



Willa Anna, ul. Żeromskiego 10

   Wróćmy na ulicę Żeromskiego, przy której znajduje się kilka bardzo znanych domów.  Odrestaurowywana, jak się wydaje, zgodnie z pierwotnym projektem willa ,,Anna" jest miejscem bardzo ważnym dla kulturalnej historii Konstancina. Willa ,,Anna" to wspaniały przykład secesji wiedeńskiej, a właściwie jest ona syntezą dwóch stylów, klasycyzmu i secesji. Secesyjny charakter nadają budynkowi liczne łuki i owale, wachlarzowe okna o falistym wykroju, owalne drzwi, taras. Wewnątrz znajdowała się drewniana klatka schodowa z drewnianą balustradą. Po obu stronach budynku dostawiono pierwotnie identyczne drewniane dwukondygnacyjne ażurowe ganki z barwnymi szybkami ułożonymi w owale. Ja widziałam zrekonstruowany, czy też odnowiony ganek tylko z jednej strony, może drugi dopiero zostanie odbudowany. 

     Rezydencja została wzniesiona w 1904 roku. Autorem projektu był Jan Heurich młodszy, późniejszy pierwszy minister kultury i sztuki w niepodległej Polsce. Pierwszym właścicielem willi był adwokat Albert Klimpel i jego żona Anna, na cześć której willa została nazwana (musimy być z wiarą w to ostrożni, znając już historię nazwy willi ,,Julisin"). W 1930 roku po śmierci Klimpela posiadłość przeszła zgodnie z jego wolą na własność Kasy im. Józefa Malinowskiego. Od tego czasu pełniła funkcję pensjonatu, w którym spotykała się elita uczonych warszawskich. Częstym gościem był tu np. Władysław Tatarkiewicz. 

    Co spotkało willę po 1945 roku, hmm, to smutne, podzieliła los innych konstancińskich rezydencji. Warszawa była zburzona, ludzie musieli gdzieś mieszkać, a tym bardziej ,,lud". I tak secesyjna ,,Anna" stała się kwaterunkowym budynkiem wielorodzinnym.

    Dobrze, że nowy właściciel (od 2012) z taką pieczołowitością doprowadza ,,Annę" do dawnej świetności.



Prace wrą, ciekawe czy z drugiej strony też będzie weranda;
tak jak teraz też jest ładnie


Widok na pięknie odnowioną drewnianą zieloną werandę

     Korzystałam z opracowania Anny Goli i Michała Krasuckiego na stronie Wirtualnego Muzeum Konstancina, w razie potrzeby zobacz tu.



CDN...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Stroblalm

Koblencja (Koblenz)