W ostatnich dniach października wszędzie widać dyniowe pomysły. Dynie szczerzą przy drogach swoje wybite zęby w dwuznacznym uśmiechu albo leżą na wózkach i taczkach przypominając, że najwyższy czas ugotować zupę dyniową albo upiec dyniowo-marchewkowe ciasto. Przy ulicy Drewny kilka razy zatrzymywałam się, by zrobić przez okno samochodu zdjęcie dyniowym ,,artystom jednego dnia".
 |
Dyniowóz
|
 |
Nie wszystko złoto, co się świeci. Czasem się świeci dynia |
 |
Lampiony na czasie |
 |
Pomimo wrzenia społecznego na taczkach tylko dynie |
Na odcinku między Powsinem a Klarysewem uderzyło mnie zagęszczenie samochodów przy dyniowych stoiskach. Niemożliwe, żeby tyle ludzi kupowało dynie. Podjechałam zobaczyć ,,za czym ta kolejka". I okazało się, że tuż przy drodze znajduje się ,,Dyniowa ferma". Przejeżdżałam tędy przez ostatnie dwa tygodnie niemal codziennie, bo znowu mi wypadła rehabilitacja w Konstancinie i nie zauważyłam jej (fakt, że na tym odcinku raczej pędzę). Dziś była sobota, tuż przed Wszystkich Świętych. Normalnie ludzie byliby ,,na grobach", ale cmentarze były zamknięte, a to miejsce na świeżym powietrzu otwarte, więc dużo ludzi przyszło tu z dziećmi albo tak po prostu popatrzeć, kupić dynię, zrobić zdjęcie.
Bardzo mi się podobała kukurydziano-dyniowa aranżacja i w ogóle cały pomysł z farmą. Można było pogłaskać króliki albo miniaturowe kozy, pooglądać kaczki, indyki, lamy. Teraz dzieci nie mają kontaktu z takimi zwierzętami, bo nawet jak ktoś ma rodzinę na wsi, to w wielu gospodarstwach już nie hoduje się zwierząt (swoją drogą to bardzo smutne).
Zwierzęta nie wydawały się jakoś bardzo męczone. Miały raczej dobre warunki. Dużo ludzi może im trochę przeszkadzało, jednak nie wydawały się mieć bardzo zaburzonego dobrostanu. Olbrzymie ilości dyń różnych gatunków, rozmiarów i kształtów poukładane na wozach, straganach, wśród kukurydzy i słomy robiły bardzo przyjemne wrażenie. Dzieci mogły między innymi chodzić w słomianym labiryncie, jeździć w taczkach lub wozach ciągniętych przez opiekunów, hasać wśród dyń, skakać na trampolinie, zjeżdżać na talerzu po linie, a wszystko w bajkowym otoczeniu kukurydzianych wiech, dyń i słomy. Nad farmą unosiła się mieszanina woni zwierząt, dyń i słomy.
Pobiegłam z aparatem przed siebie. Potem mąż mi powiedział, że przy wejściu była kasa i bilet normalny kosztował 20 zł, a ulgowy 10. Weszłam jako gapa ,,na gapę".
Podejrzewam, ze ta farma działa tu już od jakiegoś czasu w tych dniach, bo było bardzo dużo ludzi, więc wydaje się, że to impreza cykliczna. Muszę kiedyś sprawdzić, co tu jest na co dzień.
 |
Wejście na farmę
|
 |
Skrzynie pełne dyniowych przysmaków, tylko wybierać
|
 |
Przy wejściu stoją wózki i taczki, w których można wozić dzieci. W kadrze widać jedną z mam parkującą taczkę ze swoją pociechą |
 |
Wszędzie są kartki, żeby uważać na dynie, nie rzucać nimi przypadkiem i wszyscy dbają, żeby nie zaburzyć misternej dyniowej równowagi
|
 |
Dynie w różnych rozmiarach od dyniowych pomarańczek po olbrzymki
|
 Słomiany labirynt, widać błądzące dzieci |
|
 |
Słomiany labirynt - zbliżenie |
 |
Bezpieczna przejażdżka na linie, wszędzie słomiane ,,materace"
|
 |
To obiecane zwierzęta. Kozy
|
 |
Te są wyraźnie oswojone |
 |
Królikom też wydawało się nie przeszkadzać, że je dzieci głaskały |
 |
To jakieś kaczkogęsi, ale chyba raczej kaczki (jestem farmerską ignorantką) |
 |
To ,,raczej na pewno" lamy
|
 |
Jak na wsi. Ekscytuje się tym widokiem, bo NA WSI JUŻ TAK NIE JEST. Na polach leżą belki z kiszonką, nie ma snopków siana, a i takie belki słomy trudno dostrzec. Są dopłaty unijne do pustych pól bez krów i owiec. Zwierzęta gospodarskie stały się tabu hodowane i zabijane na farmach w ukryciu, a trawy po skoszeniu łąk są od razu modyfikowane. Nawet zwierzęta jedzą karmę przetworzoną, bo po niej szybciej tyją. NIE ZGADZAM SIĘ NA TAKI ŚWIAT |
 |
Tłumy ludzi ściągają na farmę dyń, żeby zobaczyć, jak to drzewiej na wsi było
|
 |
Każdy poluje, żeby zrobić zdjęcie z dyniami bez tłumu w kadrze
|
 |
A to jest traktor (hi, hi)
|
 |
Ludzkość w przeddzień Wszystkich Świętych i dwa dni przed Dniem Zadusznym błądzi w słomianym labiryncie
|
Każdy zapał do życia okaże się na końcu ,,słomiany"
Bardzo fajny pomysł z fermą
OdpowiedzUsuńbardzo ciekawe spojrzenie na "groźne"
OdpowiedzUsuńdynie 😊
pachnie wsią i zupą dyniową
Zdecydowanie lepiej czuję się w otoczeniu dyń ,,przyjaznych" niż ,,strasznych"
OdpowiedzUsuń