Park Praski i ZOO warszawskie

                 

Park Praski

      Zielona Warszawa ma długie tradycje. Najstarszy park publiczny pochodzi z lat 1865-1871 i jest nim właśnie Park Praski. Obecnie (od 1990 roku) wpisany do rejestru zabytków, przechowuje pamięć dawnej Warszawy.

    Początkowo park był nazywany Aleksandrowskim na cześć cara (a zarazem króla Królestwa Polskiego) Aleksandra II, w 1916 roku został przemianowany na park Praski. Natomiast, o czym mało kto dziś wie, bo nowa nazwa się nie przyjęła w ogólnej świadomości,  od 1990 pełna nazwa parku brzmi: Park Praski Żołnierzy 1 Armii Wojska Polskiego. 

     Olbrzymi teren zielony (częściowo zalewowy) wzdłuż prawego brzegu Wisły, który pamięta powstanie styczniowe i obie wojny światowe, w pierwszej połowie XIX wieku był bardzo zaniedbany. Zmieniła to dopiero decyzja cara Mikołaja I, który w 1851 roku wydał ,,ukaz o budowie Kolei Petersbursko-Warszawskiej."  Linia kolejowa wybudowana w latach 1852-1862 była czwartą na terenie Imperium Rosyjskiego, a drugą w Królestwie Polskim (po Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej) linią kolejową (o istotnej roli strategicznej w systemie kolei rosyjskich). Inwestycją kierowało od pewnego momentu Główne Towarzystwo Kolei Rosyjskich (z kapitałem francuskim; w innej wersji: Towarzystwo Rosyjskich Kolei Żelaznych). Kierownikiem budowy został inżynier wojskowy, późniejszy generał Eduard I. Gerstfeld, jego zastępcą w w randze głównego inżyniera był wybitny konstruktor i mostowiec, Stanisław Kierbedź. Projektantem warszawskiego Dworca Petersburskiego (ostatniej stacji Kolei Petersbursko-Warszawskiej) był wykształcony nad Newą architekt Narcyz Zborzewski. Ostatni odcinek Dźwińsk-Warszawa został oddany w maju 1862 r. W styczniu następnego roku wybuchło powstanie, w którym polscy kolejarze linii Warszawa-Petersburg odegrali ważną rolę.

     Jak to wszystko ma się do Parku Praskiego? Otóż jeszcze w trakcie trwania prac nad Koleją Warszawsko-Petersburską, rozpoczęto budowę mostu, oficjalnie Aleksandryjskiego (od imienia kolejnego cara - Aleksandra II), który miał łączyć powstający Dworzec Petersburski (obecnie Wileński) z Dworcem Wiedeńskim pierwszej linii kolejowej (dziś nieistniejącym - wówczas znajdującym się przy skrzyżowaniu dzisiejszej Marszałkowskiej z Alejami Jerozolimskimi). Był to pierwszy warszawski stalowy most na Wiśle, a jego projektantem był znany już nam polski budowniczy mostów - Stanisław Kierbedź. Most oczywiście nie był nazywany przez Polaków oficjalną nazwą, a pozostał dla potomnych, dla niektórych po dziś dzień - mostem Kierbedzia. Łatwo sobie wyobrazić, że tereny przy tak ważnej inwestycji zyskiwały na atrakcyjności. Most łączył lewo- i prawobrzeżną Warszawę, umożliwiając masowe przemieszczanie się ludności. 

    Ostatecznie zrezygnowano z początkowych planów przeprowadzenia przez most kolei łączącej oba dworce z powodu skali niezbędnych wyburzeń zabudowy miejskiej. W związku z tym,  ze względu na brak bezpośredniego połączenia Kolei Petersbursko-Warszawskiej z Koleją Warszawsko-Wiedeńską, zbudowano kolej konną o długości 7 km, przebiegającą przez most Kierbedzia. Przewożono nią pasażerów i towary. 

    Uruchomienie kolei stało się istotnym czynnikiem rozwoju urbanistycznego miast i miejscowości, przez które przebiegała, czego przykładem jest Nowa Praga. W tym czasie zasięg ekspansji kulturowej Imperium Rosyjskiego wyznaczały linie kolejowe. Ze względu na prestiżowe znaczenie nowej kolei stawiano reprezentacyjne budynki dworcowe w stylu petersburskiego klasycyzmu (z nietynkowanej cegły), a przy największych stacjach wzniesiono okazałe cerkwie. To wyjaśnia zarówno obecność cerkwi prawosławnej (Soboru metropolitarnego Świętej Równej Apostołom Marii Magdaleny) przy dawnym Dworcu Petersburskim (dzisiejszym Dworcu Wileńskim), jak i okoliczności powstania Parku Praskiego.

     Park powstał na podmokłych terenach na prawym brzegu Wisły wykorzystywanych jako łąki i pastwiska. Zajmował teren 30 ha i rozciągał się między dzisiejszą Aleją ,,Solidarności" (przedłużenie dawnego Mostu Kierbedzia, dziś Śląsko-Dąbrowskiego) z jednej strony i obecnego Mostu Gdańskiego z drugiej, rzeką Wisłą i równoległą do Wisły ulicą Jagiellońską. Od strony Wisły zachowano rosnące nadrzeczne zarośla. Aleja główna ciągnęła się wzdłuż parku od dzisiejszego Placu Weteranów, położonego między kościołem św. Floriana (dokładnie jest to parafia katedralna pod wezwaniem św. Michała Archanioła i św. Floriana Męczennika) a Szpitalem Praskim, w rejon dzisiejszego Mostu Gdańskiego i stanowiła główną oś kompozycyjną parku.

     Z parku było widać poprzez Wisłę Stare Miasto i Zamek Królewski. Początkowo nie było tu ławek, tylko kamienne bloki pozostałe po budowie mostu oficjalnie Aleksandryjskiego (potocznie Kierbedzia, ; otwartego pod koniec 1864).

       4 kwietnia 1865 roku car Aleksander II zezwolił w swym ukazie na założenie na Pradze parku miejskiego, któremu nadano jego imię. Na placu, gdzie dotąd mieściły się baraki budowniczych mostu i składowisko materiałów, rozpoczęto pierwsze prace przygotowawcze. Początkowo park miał słabe wyposażenie, ławki zastępowały kamienne bloki powstałe po budowie mostu. Wokół znajdującej się na terenie parku jadłodajni postawiono zbite z desek stoły i ławy.         

    Park, zaprojektowany w stylu geometryczno-krajobrazowym przez ówczesnego kierownika Ogrodu Krasińskich Jana Dobrowolskiego, urządzano do 1871 roku. Ze względu na atrakcyjne położenie nad Wisłą, a zarazem w sąsiedztwie ruchliwej ulicy Aleksandowskiej (obecnie Alei ,,Solidarności"),  szybko stał się popularnym miejscem wypoczynku zarówno prażan, jak i mieszkańców lewobrzeżnej Warszawy.

     W sielskim Parku Aleksandrowskim, w przeciwieństwie do starych wytwornych ogrodów warszawskich, odczuwano dużą swobodę, np. rodziny zwyczajowo biwakowały na trawie. W środku miasta stworzono miejsce, które z powodzeniem konkurowało z podmiejskimi miejscowościami wypoczynkowymi.

     W parku urządzano huczne zabawy ludowe, a wpływy z loterii przekazywano na pobliski szpital Najświętszej Maryi Panny (obecnie Przemienienia Pańskiego, potocznie Praski). W parku nad Wisłą działały szkółki pływackie, Towarzystwo Wioślarskie, które współzawodniczyło z niemieckim Yacht-klubem, organizowano coroczne Wianki. Wylewy Wisły powodowały częste podtopienia części parku, które rujnowały tak drzewostan, jak i jego urządzenie. Przewoźnicy oferowali wtedy przejażdżki łodziami po zatopionym ogrodzie, które cieszyły się ogromnym powodzeniem.         

    Park cieszył się dużym powodzeniem wśród mieszkańców, jednak był niedoinwestowany. Różne inicjatywy, chociaż ciekawe, trwały kilka lat i upadały. Oblegany parkowy lokal Cafee Restaurant słynął z balów karnawałowych. W latach 1875-1883 przy ulicy Blaszanej działał elegancki teatrzyk ogródkowy „Antokol” Antoniego Kraszewskiego. Następnie uruchomiono na terenie parku łaźnię, po niej przytułek dla ubogich. Był też okres, kiedy na skraju parku wyznaczono … wysypisko śmieci. 

    Problem bezpieczeństwa rozwiązywały: budka stróża nocnego, a po niej dużo lepiej latarnie naftowe, gazowe, a od roku 1900 elektryczne. Powołana w 1889 roku praska sekcja Komitetu Opieki nad Plantacjami obok swojej  działalnoścstatutowejzwalczała... wypasanie bydła na terenie parku. 

     Na początku XX wieku urządzono tu dwa place zabaw dla dzieci.

    W latach 1888-1901 na przeciwko parku wzniesiono kościół św. Floriana. Teren parku uległ na początku XX wieku pewnym zmianom, gdyż w grudniu 1900 roku otwarto Kolej Jabłonowską, której tory biegły wzdłuż dzisiejszej ulicy Wybrzeże Helskie, przecinając park wzdłuż Wisły. Kolejka została  zlikwidowana w połowie XX wieku. Wzdłuż torów biegła droga bez nazwy, która otrzymała ją dopiero w latach 30..

    Pod koniec XIX wieku w całym Królestwie zaczęły powstawać Komisje (Kuratoria) Trzeźwości. Warszawskie Kuratorium Trzeźwości zajęło się Parkiem Praskim. Stworzono tu salę ludową z herbaciarnią, czytelnią, salą tańca. Na ogrodowej scenie występował Teatr Ludowy. Organizowało cotygodniowe zabawy ludowe dla rodzin robotniczych (były pokazy iluzjonistów, strzelnice, kolejki jednotorowe, fotoplastykon, a także odczyty i pierwsze pokazy filmowe, również filmów zagranicznych). Po rewolucji 1905 roku Teatr Ludowy podupadł, zmalało znaczenie Kuratorium Trzeźwości. Ponownie parkowa scena odrodziła się pod okupacją niemiecką w 1916 roku, po odzyskaniu niepodległości przez pewien czas działał tu Teatr Odrodzony, a od 1920 Teatr Żołnierski. Początkowo teatr był amatorski, jednak z czasem gościł Juliusza Osterwę, Stefana Jaracza, orkiestrę opery warszawskiej. W sali teatralnej odbywały się też projekcje filmowe. W budynku znajdowała się sala wykładowa, biblioteka i kantyna żołnierska. Obok wybudowano kompleks boisk sportowych i kręgielnię. Uruchomiono kursy biblioteczne i zajęcia instruktorsko-metodyczne dla prowadzących teatry żołnierskie. Powstały sekcje literatów, rzeźbiarzy, malarzy, kompozytorów pod opieką artystyczną wielkich postaci polskiej kultury, takich jak: S. Żeromski, W. Daniłowski, S. Kazuro, J. Lasocki, J. Osterwa, A. Oppman, pseud. Or-Ot. W tym czasie Teatr Żołnierski na Pradze zaczął pełnić funkcję stołecznego Domu Żołnierza, daleko wykraczając poza działalność sceniczną. Zainteresowanie placówką było tak duże, że nie była ona w stanie zaspokoić oczekiwań warszawskiego garnizonu. Zrodziła się więc koncepcja wybudowania godnego stolicy Domu Żołnierza. W rezultacie, jesienią 1928 roku wojsko otrzymało budynek Teatru Ludowego na Pradze, z przeznaczeniem na Dom Żołnierza. Uroczyste otwarcie Domu Żołnierza 10 listopada 1928 roku w Warszawie stanowiło ważny akcent obchodów 10-lecia odzyskania niepodległości.  Nowy obiekt DŻ dysponował dużą salą ze sceną i widownią na 700 miejsc. Na piętrze budynku urządzono świetlicę, bibliotekę z czytelnią i kantynę oraz izbę pamięci Powstania Styczniowego miejsce spotkań weteranów z żołnierzami i młodzieżą. Obok budynku głównego powstał pawilon sportowo-rekreacyjny mieszczący hotel oraz kręgielnię, strzelnicę łuczniczą i bardzo nowoczesną pneumatyczną strzelnicę małokalibrową. Wybudowano też scenę plenerową, gdzie odbywały się letnie koncerty orkiestr. W 1932 roku przed wejściem do Domu Żołnierza ustawiono makietę pomnika Marszałka Józefa Piłsudskiego. Od połowy lat 30 Dom Żołnierza organizował ogólnowojskowe konferencje, szkolenia i narady. Stołeczny Dom Żołnierza był miejscem uroczystych obchodów świąt państwowych i wojskowych oraz rocznic niepodległościowych. Bardzo uroczyście obchodzono jubileusz 15-lecia koronacji papieża Piusa XI, w latach 1919-1921 przedstawiciela Watykanu w Polsce. Bardzo dobra lokalizacja, nowoczesna baza oraz wielość i różnorodność organizowanych przedsięwzięć powodowały, że Dom Żołnierza stał się znaczącą instytucją kultury stolicy, tłumnie odwiedzaną zarówno przez żołnierzy, jak i mieszkańców Warszawy. Dom Żołnierza w Warszawie funkcjonował do pierwszych dni września 1939 roku.

      Pod koniec lat 30. teren parku się zmniejszył (obecnie wynosi niespełna 19 ha), gdyż jego część północną wydzielono pod nowo zakładany ogród zoologiczny, aż do ulicy Ratuszowej, przy której znajduje się jedno z wejść do ZOO. Natomiast w 1933 roku w części parku otwarto ogród zabaw Luna-Park wzorowany na wiedeńskim Praterze. Było to wedle ówczesnych relacji największe i najpiękniejsze tego typu przedsiębiorstwo wschodniej Europy. Największym powodzeniem cieszyły się: kolejka napowietrzna, „diabelski most”, wyścigi samochodów w „elektrodromie”, beczka śmiechu oraz teatr iluzji. Wieczorne iluminacje urozmaicał koncert muzyczny nadawany przez olbrzymie megafony. Od 1933 lunapark nazywał się ,,Sto Pociech", a na jego terenie działał Teatr Komedii i Farsy. Na spacerowiczów oczekiwały też automaty ze słodyczami, wypożyczalnia rowerów i fotografowie. Na przełomie 1936 i 1937 roku udostępniono 28-metrową wieżę spadochronową.

  Podczas bombardowań Warszawy we wrześniu 1939 roku spłonął doszczętnie Dom Żołnierza oraz Lunapark „Sto Pociech”. Teatru z kinem znajdujących się na terenie Domu Żołnierza nigdy nie odbudowano, podobnie jak wspaniałego lunaparku. Fala zniszczeń nie ominęła także ogrodu zoologicznego.

    W latach 50. XX wieku Park Praski został przeprojektowany i powiększony o teren między dzisiejszą ulicą (deptakiem) Łukasińskiego a Jagiellońską, jednak nadal aleja główna biegnąca od placu Weteranów (Kazimierza Lisieckiego ,,Dziadka", ta, nad którą widnieje znany napis ,,ZOO") stanowi naturalną kontynuację głównej alei ogrodu zoologicznego, zachowując dawny układ. 

     Patrząc na Park Praski z lotu ptaka parkowe dróżki przypominają pajęczynę. Do alei obwodnicowej dochodzą rozchodzące się ze środka okręgu dróżki, a od tejże parkowej obwodnicy w stronę ul. Jagiellońskiej biegną dwie aleje równoległe do Alei ,,Solidarności" i ul. Ratuszowej.

    W parku obok drzew powszechnych w naszym klimacie rosną tu: platan klonolistny, daglezje, miłorząb japoński a nawet kasztany jadalne.



    

Powyżej widoczny układ alejek parkowych



 Ogromny Miś przed wejściem do parku od strony Alei ,,Solidarności". Mniej więcej tu znajdował się dawny, słynny Dom Żołnierza. Nazwa ulicy przy której leży park jest przykładem onomastycznej polionimii. Plateonim ,,ulica Aleksandrowska"  zastąpiono po wielkiej wojnie nazwą ,,ulica Zygmuntowska" (Dom Żołnierza stał przy Zygmuntowskiej 3), by po drugiej wojnie światowej, w 1954
roku,  zmienić ją na ,,Aleję gen. K. Świerczewskiego", a po 1990 na Aleję ,,Solidarności".


W głębi popiersie wielkiej polskiej pisarki. Pomnik, chociaż znajduje się przy głównej alei, ok. 150 metrów po prawej stronie od wejścia do parku z napisem ZOO, jest tak ukryty w zieleni, że łatwo go przeoczyć, jeżeli się go świadomie nie szuka

    Popiersie Elizy Orzeszkowej dłuta Henryka Kuny pochodzi z 1938 roku i jest jednym z niewielu warszawskich pomników, który nie uległ zniszczeniu w czasie II wojny światowej. W roku 2003, w 65. rocznicę odsłonięcia, odnowiono go.


Wybieg dla niedźwiedzi przy Alei ,,Solidarności"


Zejście do fosy, obecnie nie ma w niej wody (ani niedźwiedzi na terenie wybiegu)


    Wybieg dla niedźwiedzi powstał po wojnie; obiekt miał uzupełniać atrakcyjność nowo wytyczonej Trasy W-Z. Został ukończony w maju 1952 r.. Miał także stanowić wizytówkę warszawskiego ZOO i być zachętą do jego odwiedzenia. Obecnie w sezonie wiosenno-jesiennym przebywają tu dwie samice: Tatra i Turnia oraz samiec Miraż. Od kilku lat trwają dyskusje na temat dalszego losu miśków. Gdy robiłam zdjęcia w połowie listopada 2020, na wybiegu nie było niedźwiedzi. Nie zauważyłam ich również na terenie ZOO. Obecnie obrońcy zwierząt protestują z powodu hałasu, który podobno zwierzętom szkodzi. Według mnie powinno się zrobić ekran dźwiękoszczelny przy ulicy na odcinku wzdłuż wybiegu i zostawić tu zwierzęta. Wybieg jest całkiem spory, zaprojektowany tak, że zwierzęta mogą się schować, mają fosę do pływania, nie nudzą się widząc ludzi. Były jakieś incydenty, że ludzie wchodzili do fosy, często też wrzucają miśkom jedzenie, ale przecież można temu zaradzić otaczając teren wysoką siatką. Osobiście uważam, że skoro cały teren jest wpisany do rejestru zabytków, to powinno się też zagwarantować tu pobyt miśkom, przynajmniej tym, które już się z miejscem zżyły; tylko zadbać o ich dobrostan. 



 Cerkiew, chociaż oddzielona od Parku Praskiego ulicą Jagiellońską, jest spleciona z jego losami. Cerkiew św. Marii Magdaleny zbudowano w latach 1867-69 w stylu bizantyjsko-weneckim według projektu Mikołaja A. Syczewa. Od 1862 roku funkcjonował już Dworzec Petersburski, a tak potężny obiekt sakralny wzniesiony w strategicznym punkcie miasta miał świadczyć o trwałej przynależności Warszawy do Imperium Rosyjskiego. Przyjezdni zaś z Imperium mogli się tu czuć, jak u siebie

    


Parkowe drzewa o każdej porze roku prezentują się wspaniale.






W oddali widoczny kościół św. Floriana


   



To zwierzę wygląda, jak tygrys, ale przewodniki piszą o nosorożcu, więc to chyba nosorożec z ułamanym rogiem
W niedziele w parku bywają tłumy spacerowiczów. Każdy chce się sfotografować z metalową żyrafą - największą tutejszą rzeźbą


Żubr

Ozdobny głaz
                                                                
Park posiad ciekawe zaułki i zakątki, sporo ławek







I jeszcze zdjęcie od strony głównej alei Parku Praskiego, która przechodzi w główną aleję ZOO widoczną w oddali. Chciałam uchwycić ciągłość historyczną obu tych miejsc

Wejście do ZOO od strony ul. Ratuszowej. W weekendy zawsze do kasy (po prawej) jest kolejka, co świadczy o atrakcyjności Warszawskiego Ogrodu Zoologicznego


Tuż przed wejściem do ogrodu zoologicznego zaczyna się tor przeszkód dla rodziców. Droga do ZOO lub z ZOO jest usiana takimi jednorazowymi zabawkami, którym żadne dziecko się nie oprze

Ten sam bar Park w tygodniu, gdy nie ma balonów ani ludzi

Zza balonów wyłonił się bar przypominający dawne parkowe jadłodajnie, a w oddali stoisko handlarza ulicznego (także okolice ulicy Ratuszowej i wejścia do ZOO)


Wspaniałe kicze, którymi tak się zachwycała Wisława Szymborska. Myszy, żaby, pająki

Karabiny (widoczne po lewej stronie) są w ciągłej sprzedaży. Jeden tu zakupiony leży w mojej piwnicy. Czeka na wnuka.


    Obecnie na terenie Parku Praskiego znajdują się: plac zabaw, amfiteatr, dwie siłownie plenerowe, kilka dużych rzeźb zwierząt, poidełko, popiersie Elizy Orzeszkowej.  Na przeciwko katedry praskiej (wspomnianego kościoła św. Floriana) znajduje się wybieg dla niedźwiedzi brunatnych (słynne ,,Miśki"), zarządzany przez ZOO, który stanowi integralną część parku.

     W  1990 roku nie tylko park, ale i ogród zoologiczny zostały wpisane do rejestru zabytków.

Poczytaj:

  • Artykuł Łukasza Zwalińskiego, ,,Park Praski - ponad 150 lat historii", pełen nieznanych dziś ciekawostek dotyczących parku, zawierający cytaty z dawnych czasopism - tu
  • Wiadomości dotyczące parku zamieszczone na stronie Urzędu m. st. Warszawy, tu
  • Zbigniewa Tucholskiego, ,,Kolej Petersbursko-Warszawska", tu
  • Opracowania na stronie twoja-praga.pl, tu i dotyczące cerkwi, tu 
Także korzystałam z tych tekstów przy opracowywaniu posta.


ZOO

       Ponieważ historycznie Park Praski i Warszawski Ogród Zoologiczny stanowią całość, opisuję je tutaj łącznie, gdyż ta jedność jest w pewien sposób zachowana. Widać to w układzie głównej alei parku, biegnącej w tej samej osi, co główna aleja ZOO. Oba tereny zielone zachowały pierwotny charakter  parku krajobrazowego i zachęcam, by spojrzeć ponad klatkami za Warszawski Ogród Zoologiczny także, jak na piękny park z bogatym starym drzewostanem. ,,Miśki" i rzucający się od strony Alei ,,Solidarności" napis ZOO oraz olbrzymia rzeźba niedźwiedzia wprowadzają łączność między ogrodem zwierząt a parkiem. Drobny handel uliczny wzdłuż ulicy prowadzącej z ZOO, o niemal już unikalnym charakterze, jak na stolicę, narożne bary - przypominają o wspólnej historii parku i ZOO. Parkowe rzeźby zwierząt nawiązują do sąsiadującego z parkiem ZOO, natomiast wracający z ogrodu zoologicznego przez Park Praski pozostają wśród bujnej przyrody i nasyciwszy oczy fauną, tutaj cieszą się przeobfitą florą. 

    ZOO, jak ZOO można by pomyśleć przekraczając bramę Warszawskiego Ogrodu Zoologicznego. Jednak nasze ZOO jest ogrodem z duszą. Jego serce bije w położonej jakieś 200 metrów od wejścia Willi Żabińskich. Ta wygodna w środku, modernistyczna willa powstała niemal razem z ogrodem. Została wybudowana jako mieszkanie służbowe dla ówczesnego dyrektora ZOO - Jana Żabińskiego.
    
    Ale po kolei. Miejski Ogród Zoologiczny na Pradze powołano do życia dekretem z dnia 14 czerwca 1927 roku, a otwarto go już w marcu 1928 roku. Jak już wiemy z historii Parku Praskiego, to właśnie część parku wydzielono pod ogród. Infrastruktura była więc już w części gotowa. Pierwszym dyrektorem był Wenanty Burdziński  - założyciel i były dyrektor ogrodu zoologicznego w Kijowie. Dyrektor zmarł nabawiwszy się zapalenia płuc podczas przygotowywania zwierząt do przetrwanie srogiej zimy. Rozpisano konkurs na to stanowisko, które wygrał młody utalentowany zoolog - adiunkt Katedry Zoologii i Fizjologii Zwierząt SGGW - Jan Żabiński.  3/4 gatunków wszystkich posiadanych zwierząt stanowiły ptaki.  ZOO rozwijało się prężnie, w pierwszym roku działalności odwiedziło je pół miliona ludzi.     
   Jednak już pierwsze dni wojny okazały się dla mieszkańców ogrodu dramatyczne. Już 3 września 1939 na ogród spadły pierwsze wojny. Część zwierząt została zabita lub ranna, inna rozpierzchła się po Pradze. Wojsko dokonało odstrzału  groźnych zwierząt, a niektóre zostały ubite na mięso dla mieszkańców Warszawy. Ulubienica warszawiaków, urodzona w warszawskim ZOO słonica Tuzinka została wywieziona do ZOO w Rzeszy, podobnie jak niektóre ocalałe zwierzęta.
    Willa Żabińskich, nazywana była z powodu zamieszkujących w niej razem z dyrektorem i jego żoną - Antoniną Żabińską - zwierząt, Willą pod Zwariowaną Gwiazdą. Ocalała, bomby jej nie uszkodziły. Niemcy pozwolili nadal mieszkać tu państwu Żabińskim, ponieważ na terenie ogrodu urządzono farmę świń, później lisów, a następnie ogródki. Żabińscy mieli nadzorować zwierzęta i opiekować się parkiem. Teren zniszczonego ogrodu zoologicznego nadal był ogrodzony i funkcjonował jako park dla Niemców. Lubili się po nim przechadzać.... A tymczasem pod ich nosem, w Willi Żabińskich kwitło życie konspiracyjne. Jan Żabiński, oficer wojska polskiego brał udział w kampanii wrześniowej, a potem w Powstaniu Warszawskim. Prowadził podwójne życie idealnego konspiratora. Dla Niemców pozostawał uznanym zoologiem, dla konspiracji (AK) urządził na terenie ogrodu skład materiałów wybuchowych. W podziemiach zaś zamieszkiwanej przez siebie, żonę, matkę i dwójkę dzieci willi ukrywał Żydów, głównie zbiegłych z getta. Był tu punkt przerzutowy. Załatwiano im fałszywe dokumenty i  umożliwiano życie po ,,stronie aryjskiej". Podobno o tajnej działalności wiedzieli tylko małżonkowie Żabińscy i ich siedmioletni syn. Nawet matka Żabińskiego nie wiedziała o jego przynależności do podziemia i działalności. Jan i Antonina Żabińskich uratowali 300 Żydów. Tylko dwoje zmarło. Reszta przeżyła wojnę. W 1965 roku Jan i Antonina Żabińscy otrzymali przyznawany przez Instytut Pamięci w Jerozolimie Yad Vashem tytuł ,,Sprawiedliwy wśród Narodów Świata".

    Po wojnie bardzo szybko, bo już w lipcu 1949 otwarto na nowo Warszawski Ogród Zoologiczny, którego pierwszym dyrektorem został ponownie Jan Żabiński. W 1962 powstał wybieg dla niedżwiedzi brunatnych - słynne ,,Miśki" - reklamujący ogród zwierząt od strony głównej ulicy (wówczas gen. K. Świerczewskiego, dziś Alei ,,Solidarności"). ZOO w różnych okresach na różnym poziomie, ale cały czas się rozwija i unowocześnia na wielu polach, ciesząc się niezmiennym zainteresowaniem warszawiaków.
     W 1990 roku zarówno Park Praski, jak i Ogród Zoologiczny, który zajmuje część terenów dawnego parku zostały wpisane do rejestru zabytków.

    Zabytkowa i przechowująca ważną dla prażan i wszystkich warszawiaków historię, Willa Żabińskich, udostępniona do zwiedzania od pięciu lat, jest budynkiem, o którym warto wiedzieć, że się na terenie ZOO znajduje i na którego zwiedzenie warto wygospodarować czas.

Poczytaj:
  • wiadomości na stronie Warszawskiego ZOO: historia ZOO, tu , historia Willi Żabińskich, tu
  • wiadomości na portalu Twoja Praga dot. ZOO, tu
  • książkę autorstwa Antoniny Żabińskiej, Ludzie i zwierzęta, Wydawnictwo Literackie 2010
Obejrzyj:
  • Film Niki Caro z 2017 r. pt. ,,Azyl"



Willa Żabińskich

Widok na ogród od strony wejścia

Zdjęcie zdjęcia państwa Żabińskich wyszło mi bardzo nieostro

Malutka kuchenka

Willa nie jest duża, ale wewnątrz bardzo przyjemna i funkcjonalna. Ma jasne, doświetlone pomieszczenia w stylu modernistycznym. 





                                                        Przestronny korytarz


Jakże kontrastuje tamten korytarz z tym podziemnym

Nie było tu światła ani ogrzewania

Nie było okien

To droga ewakuacyjna. Okienko było ukryte za szafą. Kilkanaście metrów trzeba było pokonać na kolanach w wąziutkim tuneliku. Na końcu, tam, gdzie teraz widać światełko, było pomieszczenie, które mogło pomieścić około 30 osób (oczywiście także ciemne). Znajdowało się pod wolierą dla ptaków. Przewodniczka mówiła, że nie było z niego wyjścia na zewnątrz. 


         Wyjście pod dawną wolierą dla ptaków. Według tego, co mówiła przewodniczka, ono prowadziło do zamkniętego pomieszczenia, z którego nie było wyjścia na zewnątrz. Po wojnie pomieszczenie wyburzono

    Jedną z osób, która przebywała w willi najdłużej, bo aż trzy lata, była znana przed wojną rzeźbiarka Magdalena Gross. Studiowała w warszawskiej Szkole Sztuk Pięknych oraz we Florencji. Lubiła rzeźbić zwierzęta, zwłaszcza ptaki  i faktycznie wydobywała z nich lekkość, jaką im nadają pneumatyczne kości. W podziemiach willi jest miejsce poświęcone rzeźbiarce, zaaranżowana jej podziemna ,,pracownia".


                                                              To chyba młody ryś


                                                                      Co to za ptak                                                                                                                                                        


    Na terenie ogrodu, nieopodal Willi Żabińskich znajdują się jeszcze dwie rzeźby Magdaleny Grass

Kaczka

                                                     Dostojny kogut stojący na jednej nodze

Zaczynamy zwiedzanie ogrodu zoologicznego.

                             Powyżej mapa papierowa, tu możesz pobrać wersję elektroniczną.

Teraz już udajmy się w stronę Akwarium i Małpiarni





                Wygląd pomieszczeń się zmienia, unowocześnia. Obecnie akwaria bardziej przypominają europejskie. Jest ich mniej niż było wcześniej, jednak atrakcyjniej wyglądają, chociaż wydaje mi się, że kiedyś było więcej gatunków ryb, tylko mieściły się w mniejszych akwariach


    Zdjęcia, które teraz zamieszczam robiłam w ZOO jesienią. Zwierzęta źle znoszą tę porę roku. Niektóre wróciły z letnich wybiegów, gdzie bardziej im się podobało. Widziałam dużo ,,obrażonych" 
albo nieruchomych (może z zimna, żeby nie tracić ciepła) zwierząt, które robią jeszcze bardziej przygnębiające wrażenie. Są naszymi - ludzi - więźniami, a my ich oprawcami. Cały dramat polega na tym, że na wolności też nie są bezpieczne. Czasem jedyną szansę na przeżycie mają w więzieniu ogrodów zoologicznych. Powinno się dokładać wszelkich starań, żeby chociaż miały godziwe warunki, a niektóre w warszawskim ZOO wciąż mają warunki opłakane, na przykład duże ptaki drapieżne, które ledwo mogą rozprostować skrzydła, nie mówiąc już o tym, żeby gdzieś polecieć. Całe życie spędzają 
na jednej gałęzi. Pamiętam czasy, kiedy hipopotam miał w zimie warunki tragiczne, na szczęście to się już zmieniło. 


        Tak wyglądają obrażone goryle. Mowa ciała tych inteligentnych zwierząt jest wymowna. Nie chcą na nas patrzeć. Oba leżą tyłem, celowo odwrócone. Jest dzień, a one udają że śpią


        Wybieg dla trzech słoni. Duży. Dużo ludzi ma posesję przy swoim domku takiej wielkości. Ludzie oprócz tego chodzą do lasu na spacery, jeżdżą na wakacje. A słonie mogą sobie podrzucić do góry oponę. Są bardzo mądre, to mogą wymyślić wiele wariantów z tą oponą. Słonie na wolności pokonują zwykle 30 km dziennie...

        To zwierzę nie tylko ,,sobie leży". Byłam dwa dni pod rząd z ZOO, a ten nosorożec cały czas leżał.
On poza tym, że leży, jest nieszczęśliwy


     Drugi, w lepszej kondycji psychicznej, wygląda tak


                                                   Cała przestrzeń życiowa jakiegoś ptaka

 
                                    Emu

                                   Pelikany





                                        Niektóre wybiegi, wysepki są bardzo ładne i pomysłowe

    Odwiedziłam ZOO jesienią, podobnie jak wielu ludzi, z powodu reklamy myszojelenia. Oczywiście nie sam kanczyl reklamował swoje przybycie do warszawskiego ZOO. Leżał przerażony, wielkości ratlerka i udawał, że go nie ma. Raz dojrzałam jego ukryty w cieniu mały pyszczek i błyszczące oczko. Drugim razem kawałek główki i maleńkie uszko, którym poruszył i dlatego go zauważyłam. Klatka jest tak urządzona, że nie ma się biedaczek za bardzo gdzie skryć, a wszystkie z jego trzech czy czterech kryjówek są nieidealne. Jeszcze trafiła mu się klatka z jakimś niezrównoważonym ptakiem-wariatem, który go straszy nachalnie adorując samicę, biegając po całej klatce i rozgrzebując podłoże.
    Myślałam, że on jest oswojony, bo podobno przyjechał z innego ZOO, i że przyzwyczaił się już z do widoku ludzi. Tymczasem wydaje się, że jest nadal bardzo płochliwy. Wyglądało żałośnie, gdy piętnaścioro ludzi oblepiało w niedzielę szybę, każdy oczywiście z aparatem w dłoni. Safari z aparatem. Bezpieczne dla zwierząt. 
    W wietnamskim lesie, skąd pochodzi myszojeleń - na takie małe zwierzątko poluje tyle ogromnych drapieżników - ludzi. Jedni chcą je zaczipować, albo wszczepić mu nadajnik, żeby śledzić gdzie się przemieszcza, robić naukowe obliczenia ilości populacji, móc w razie czego ,,pozyskać" samca albo samicę (w celach naukowych ma się rozumieć). Inni chcą ,,wziąć je żywcem" i sprzedać temu, kto da więcej, Berlińskiemu ZOO na przykład albo nielegalnemu handlarzowi, który sprzeda go rosyjskiemu oligarsze albo szejkowi z Emiratów dla synka na urodziny. Nieżywy kanczyl srebrnogrzbiety także znajdzie nabywców, bo któż nie chciałby mieć w gabinecie wypchanego myszojelenia na biurku obok innych trofeów gatunków zagrożonych wyginięciem.
    Wędruję po naszym pięknym ZOO i rozmyślam, jak je urządzić, żeby zwierzętom w niewoli żyło się lepiej. Może ogrody powinny zrezygnować z ilości zwierząt, mieć ich mniej ale za to specjalizować się w jakimś konkretnie gatunku, któremu stwarzałoby się bardzo dobre warunki. Na przykład w ZOO z dostępem do morza byłyby wielkie odkryte delfinaria, w tych z ciepłym klimatem sawanny dla żyraf, słoni i nosorożców; w naszej strefie klimatycznej zaadoptować by można kawał zoo-lasu przez który ludzie chodziliby w specjalnych naziemnych tunelach z okienkami z luster weneckich, skąd mogliby niewidzialni dla zwierząt obserwować stada wilków, lisy i niedźwiedzie. Ptaki miałyby gigantyczne woliery lub/i hale lotów z dostępem do świeżego powietrza i słońca, żeby mogły latać i czuć chociaż namiastkę wolności. Podobnie jak są wytyczne co do płacy minimalnej, minimalnej powierzchni mieszkaniowej, albo powierzchni celi więziennej, powinny być wytyczne co do tego, ile powierzchni powinno przypadać na jedno zwierzę, żeby mogło odczuć dobrostan. Wytyczne powinny mieć bardzo wyśrubowane normy. Bo cóż, tymczasem warunki niektórych zwierząt w zoo niewiele różnią się od tych w cyrku.


Leniuchowiec dwupalczasty


                                                            Wieloszpon rdzawogrzbiety


                                                    Hala wolnych lotów jest w zimie przyjemnym miejscem, myślę że nawet dla ptaków, jednak latem, gdy jest słońce... Nie spojrzałam, może jest otwierany dach



                                                                       Owocożer barwny

                           
                                                                Dzioborożec srebrnolicy


Przy wejściu do ptaszarni i przy wyjściu z niej są oryginalne rzeźby ptactwa


                                       Po przyjrzeniu się można dostrzec falujące ptasie szyje


                        Jeszcze jeden ptasi akcent - flamingi. Jak tu ustać na takiej cienkiej nóżce




Takin tybetański


Pończosznik z San Francisco

                                                                    Pyton zielony

    Nie jestem jakąś entuzjastką węży, jednak zawsze mi ich szkoda, gdy terrarium jest takiej wielkości, że wąż musi zakręcić, gdy się przemieszcza, bo jest krótsze niż jego pełna długość. Może taki wąż też chciałby kiedyś rozprostować wszystkie kręgi. 
    Podobnie pająki; czasem tarantula wielkości dłoni ma terrarium wielkości dwóch dłoni. Nie znam się na tym, ale wydaje mi się to za mało jak na dobrostan. Przecież gdyby w naturze taki pająk poruszał się w obszarze wielkości dwóch dłoni, to raczej zginąłby z głodu. Czytałam, że sama nora samicy tarantuli ma 30-60 cm długości, a samce wędrują.

Dostojne żyrafy. Te powyżej - na wybiegu - mają nic. Dosłownie. Kawałek trawnika i stojak z patykami. Czasem pusty. Mogą chodzić po spacerniaku wolnym krokiem i patrzyć z utęsknieniem w dal. Żyrafa na wolności może biec z prędkością 50 km/h. 


                                          Ci szczęściarze mogą sobie spacerować, gdzie chcą



W głębi na kosodrzewinie siedzi surykatka szara. na pierwszym planie ciekawy stary pień drzewa z dziuplą. Bardzo mi się podoba pomysł z tym korzeniem









    Na terenie ogrodu są rozmieszczone rzeźby zwierząt z brązu z opisem w języku Braille'a. Niewidomi mogą przeczytać wiadomości i dotykając nabrać wyobrażenia o wyglądzie lwa, słonia czy pingwina. Rzeźby są dosyć duże i naliczyłam ich około kilkunastu. Niektóre rzeźby są poza ścieżką edukacyjną, jak ptaki Magdaleny Grass. Przy lwie chyba też nie było tabliczki




                                Dwa hipopotamy cały czas pływają z wyraźną przyjemnością
                                                    


Żubr; z tyłu mama z maleństwem



                  Przeleciały nisko nad nami trzy różne samoloty. Miałam historyczne skojarzenia 

Wielbłąd dwugarbny też leżał nie dość, że schowany, to jeszcze tyłem do ludzi


Osły somalijskie zupełnie schowały się za drzewem. zrobiłam im zdjęcie przez parkan od góry

Głowna aleja parko-ogrodu zoologicznego

Te bociany to w większości kaleki, ofiary człowieka, które w warszawskim zoo znalazły azyl






Przy niedźwiedziach polarnych zawsze robi mi się najsmutniej, bo one wydają się nieprzystosowane do niewoli. Nie mogą patrzeć, jak stoją i machają swoimi wielkimi łbami, jakby miały chorobę sierocą. Potrafią tak stać godzinami i się kiwać. Teraz jeden z nich wydawał się ,,wuluzowany"

   Ale drugi siedział tyłem do ludzi i patrzył tęsknie za mur swojego Alcatraz i swojego Panopticonu, z którego nie ma ucieczki


    Dobrze, że niewidomi tego nie widzą. Przeczytają tylko, że niedźwiedź polarny, to największy współcześnie drapieżnik na świecie. Zagrożony wyginięciem oczywiście. A przecież to nieprawda, bo największym współcześnie drapieżnikiem jest tak zwany homo sapiens 

                                                            Wydry zawsze figlują



Główna aleja daje wyobrażenie o wielkości ZOO. Warszawski Ogród Zoologiczny jest jednym z większych w Polsce. 
W każdym wieku na co innego zwraca się uwagę. Gdy przychodziłam tu z dziećmi, połowę czasu spędzałam na dużym placu zabaw w środku ogrodu. Teraz placu nawet nie zauważyłam, a jest naprawdę spory. Bardzo się zachwyciłam natomiast naszym ogrodem zoologicznym jako parkiem. Jest tu bardzo duża różnorodność roślin, rośnie wiele starych drzew i mając świadomość, że tu był kiedyś Park Praski, widzi się tu nadal piękny park krajobrazowy z poustawianymi w nim pawilonami, klatkami, wolierami, wybiegami. Bardzo dobrze, że cały kompleks znalazł się w rejestrze zabytków.

Kolejną rzeczą, na którą zwróciłam teraz uwagę jest strona artystyczna wystroju ogrodu-parku. Przybyło dużo nowych rzeźb. Wystrój wybiegów jest nie tylko praktyczny, ale i artystyczny, dobierane są ozdobne kłody i korzenie, żeby całość miała wysokie walory estetyczne. Na ścianach są malunki imitujące puszczę lub środowisko naturalne. Małpiarnię reklamują metalowe małpy na murze. Subtelnie, ponad drzewami, unosi się duch rzeźbiarki, która tyle czasu spędziła w tym ogrodzie zoologicznym, przyglądając się z ukrycia zwierzętom. Trzeba mieć wiedzę, poczucie humoru i wyobraźnię estetyczną, żeby wpaść na pomysł takiego urządzenia jednej z wolier ptaszarni.

Już widać ,,Bar Park" przy wejściu do Parku Praskiego i unoszące się balony - bo to niedziela




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Konstancińskie wille, pensjonaty i zakłady lecznicze

Stroblalm

Koblencja (Koblenz)