Ruiny średniowiecznego zamku Hohenneuffen górują nad miastem Neuffen. Nazwę można by przetłumaczyć jako ,,Górny Neuffen", zaś pre-germańska nazwa Neuffen pochodzi od proto-celtyckiego przymiotnika nobos, czyli ,,święty", co oznacza, że 2 tysiące lat temu góra pełniła raczej funkcję religijną niż strategiczną. Dobrze zachowane mury są na tyle duże, że zamek widać z wielu kilometrów. Przyglądałam mu się często z daleka spacerując po wzgórzu Weinberg w Nürtingen. Od Nürtingen dzieliło mnie 19 kilometrów stromej pod koniec i bardzo krętej drogi, którą pewnej soboty postanowiłam pokonać. Zdefiniowałam na Mapie Google: Wanderpakkplatz Hohenneuffen i android poprowadził mnie na parking. Na górze jest słaby zasięg albo wręcz go nie ma, jednak droga jest jedna i jedzie się nią do końca, do samego parkingu (kierując się jak najbardziej prosto (tzn. główną drogą) i do góry), więc od miejsca, w którym traci się zasięg, można spokojnie dojechać, nie da się zabłądzić. Natomiast bez samochodu można się tu dostać jedynie wędrując przez kilka godzin. Są szlaki, jednak nie zgłębiałam tematu.
W pierwszym wieku p.n.e., w późnej, przedrzymskiej epoce żelaza, istniała na tym terenie wysunięta placówka celtyckiego oppidum nazwanego współcześnie Heidengraben. Zamek, jak podaje niemiecka Wikipedia, został zbudowany w latach 1100-1120 przez Mangolda von Sulmetingena, który dodał później do nazwiska von Neuffen. W XIII wieku zamek został odsprzedany hrabiom wirtemberskim. W XIV wieku zaczęto rozbudowywać zamek w twierdzę. Największych zmian dokonał ksiąze Ulryk Wirtemberski w pierwszej połowie XVI wieku. Wtedy powstały barbikany, okrągłe baszty, kazamaty, budynek dla dowódcy, stajnie, zbrojownia, dwie cysterny. W czasie tzw. wojny chłopskiej w 1524/25 wytrzymała próbę zdobycia jej. W czasie wojny trzydziestoletniej zamek był przez ponad rok oblegany przez wojska cesarskie. Kapitulację osiągnięto jednak w drodze negocjacji, pozwolono dowódcy Philippowi Schnurmowi i jego żołnierzom odejść z bronią i dobytkiem, jednak ustaleń nie dotrzymano, dowódcę pozbawiono majątku (życia chyba nie), a żołnierzy wcielono do armii cesarskiej. Książę Karol Aleksander z Wirtembergii planował przekształcić Hohenneuffen w fortecę na wzór francuski, jednak zmarł przed ukońceniem zadania, które jego następca Karl Eugen ostatecznie porzucił. W ostatnich latach XVIII wieku postanowiono zamek zburzyć i sprzedać na materiały budowlane, od 1801 opuszczony, skazany był na zniszczenie, okoliczni mieszkańcy chętnie wykorzystywali tanie materiały budowlane. Dopiero w 1830 roku zabezpieczono pozostałości przed zniszczeniem a od lat 60. XIX wieku zezwolono na publiczny dostęp do ruin. W 1862 roku w górnym podzamczu urządzono karczmę.
Hohenneuffen służyło także przez kilka wieków jako miejsce przetrzymywania i torturowania więźniów politycznych.
Ciekawostka historyczna: po drugiej wojnie światowej Niemcy były okupowane przez aliantów. Rządy wojskowe amerykańskich i francuskich sił okupacyjnych założyły w swoich strefach w latach 1946 i 1947 trzy państwa, które miały w nazwie ,,Badenię" lub/i Wirtembergię. Wielu polityków wystąpiło z inicjatywą połączenia ich i w sierpniu1948 roku właśnie na zamku Hohenneuffen odbyła się konferencja tych trzech stanów/państw. Nie osiągnięto wówczas porozumienia, ale został rozpoczęty proces, który doprowadził do powstania w 1952 roku tzw. stanu południowo-zachodniego - Basdenii-Wirtembergii
 |
Niemieckie służby porządkowe działają tak prężnie, że nawet rano w miejscach całkiem odległych od miast drogi są przejezdne i to po nocy opadów. |
 |
Tak wygląda parking, po prawej stronie parkują samochody osobowe - PKV, po lewej busy. Nie zauważyłam znaku i zaparkowałam po lewej, bo było dużo wygodniej i przestronniej. Parking można objechać dookoła od prawej. |
 |
Kawałek przed parkingiem asfaltowym odchodzi w lewo droga gruntowa, na której też można zaparkować; myślę, że latem wszędzie tu stoją samochody, bo miejsce jest bardzo popularne. |
 |
Z ,,parkingu" gruntowego odchodzi wiele szlaków opisanych powyżej. Gdzieś za drzewem można dróżką schodzącą lekko na dół w prawo udać się mniej uczęszczanym szlakiem na zamek. Droga główna biegnie prosto przez parking Wanderparkplatz Hohenneuffen. Zarówno ścieżką, jak i drogą, z którą ścieżka wkrótce się połączy, idzie się do ruin około 10 minut. |
 |
Na drzewie oznaczenie kilku szlaków, ten po prawej, który przypomina jakby małpkę, to oznaczenie, że tutaj mieściło się celtyckie oppidum Heidelgraben lub, że ten szlak na teren Heidelgraben prowadzi |
 |
Szłam tędy pierwszy raz sama, jedynie ślad ludzkiej stopy wskazywał mi kierunek |
 |
Za drzewami widać już zamek
|
 |
W oddali za drzewami wzgórza pasma Jury Szwabskiej
|
 |
Z parkingu Wanderparkplatz Hohenneuffen można jeszcze kawałek podjechać do malutkiego parkingu Burgruine Hohenneuffen, jednak mało kto to praktykuje, raczej rodziny z dużą ilością małych dzieci, albo inwalidzi. Do ruin właściwie da się dostać wózkiem lub wózkiem inwalidzkim. |
 |
W tym miejscu kto żyw chwyta za aparat i robi sobie selfie |
 |
Dużo podróżując samotnie opracowałam oba profile |
 |
Trzy trąbki na górze, to herb Neuffen. Na słupie czytamy, że Manegold von Sulmetingen z rodziny świętego biskupa Ulricha von Augsburga, mąż hrabiny Mathilde von Urach, zbudował zamek Hohenneuffen dla obu synów. Egino von Neuffen nazwał siebie po raz pierwszy po zbudowaniu około 1125 ,,DE NIPHAN" |
 |
Słup jest sześcioboczny. Z innej strony widzimy w herbie orła; pod nim napis informujący, że synowie Heinricha von Neuffena, Heinrich i Gottfried, Minnesängerzy [czyli średniowieczni arystokratyczni poeci liryczni], stanęli po stronie zbuntowanego syna księcia Fryderyka II - króla Henryka VII, a po jego poddaniu się musieli scedować zamek Achalm na księcia |
 |
Całkiem z tyłu słupa jest jeszcze jeden herb - lew. Napis wyryty dłutem w kamieniu głosi: ,,Berthold von Neuffen i Weisenhorn, małżonek hrabiny Adelheid von Gammertingen, spadkobiercy Achalm lojalni królom Filipowi Szwabskiemu i Fryderykowi II. Jego synowie Henryk i Berthold von Neuffen stali się bliskimi powiernikami Fryderyka II. Bertold był jego protonotariuszem a od 1217 do 1124 biskupem Brixen". |
 |
Nad zamkiem przelatywały paralotnie, od kilku do kilkunastu |
 |
W Badenii-Wirtembergii jest bardzo popularna turystyka rowerowa |
 |
Ludwigsbastion |
 |
Na powiększeniu widać w tym miejscu siedem paralotni, ale za wieżą jest ich o wiele więcej |
 |
Unterer Hof - dziedziniec dolny |
 |
Nikomu oprócz mnie nie chciało się iść dołem tak daleko, więc stawiałam na śniegu pierwsze ślady |
 |
Teraz idę do górnej części zamkowych ruin |
 |
Na górze, przed zamkniętą obecnie bramą główną, znajduje się taras, z niego rozciąga się przepyszny widok |
 |
Przepaści na zdjęciach nie zawsze wychodzą, jednak to daje dobre pojęcie o stromiźnie |
 |
Zaraz wejdę przez dziurę po drzwiach do najdalszego dostępnego dla zwiedzających miejsca |
 |
Bardzo uroczo, jednak nie chciałabym tu zostać |
 |
Nim odejdę, zabiorę ze sobą zdjęcia |
 |
Będę je podziwiała w bezpiecznym miejscu przytulnego mieszkania |
 |
Cóż to może być za urocze miasteczko w dole z widokiem na zamek |
 |
Winne pola pomiędzy górą a miastem |
 |
To prawdopodobnie Neuffen. Musze tam pojechać i zobaczyć zamek z dołu |
 |
Naprawdę tu ładnie, ale już zmykam |

|
 Na dziedziniec za bramą można się dostać za pięć Euro, wyłącznie między kwietniem a październikiem między 9.00 a 17.00. |
 |
Za bramą znajduje się także czynna normalnie w weekendy restauracja, jednak w dobie koronawirusa oczywiście zamknięta |
 |
Metalowe sztachety są tak grube jakby strzegły wejścia do banku centralnego, a wydaje mi się, że ich głównym celem jest zasłonięcie małego dziedzińca, poza którym niewiele jest już za brama do zwiedzania. Muszę tu przyjechać w kwietniu i sprawdzić, cóż tam są za skarby |
 |
Przecisnęłam rękę między sztachetkami narażając się na utratę telefonu, i tyle udało mi się dostrzec okiem aparatu |
 |
Żegnaj piękny, posępny zameczku |
 |
Konieczność pójścia ,,w krzaki" przekonała mnie, ze jest tu naprawdę ładnie |
 |
Jakaś rodzinka właśnie uwieczniała swoją rodzinkę i pozwoliła mi się uwiecznić |
 |
Ach te ławeczki w czarownych miejscach. Aż chce się być emerytką, żeby je docenić |
 |
Znowu mosteczek |
 |
I już parking. Teraz jadę w stronę Neuffen |
Komentarze
Prześlij komentarz