Jaskinię Gustav-Jakobs Höhle, a przynajmniej jej nazwę, bo do jaskini, co teraz już wiem, nie można wejść, dobrze zapamiętam. Zapamiętam z powodu trudu, jaki zajęło mi jej znalezienie, z powodu niebezpiecznej ścieżki, która do niej prowadzi, z powodu widoków, które spotyka się po drodze, no i przede wszystkim z powodu tego, że wreszcie ją znalazłam. I, że było warto.
Pierwsze (zimowe) podejście, (którego właściwie nie podjęłam) zakończyło się fiaskiem. W zimie 2020/2021 postanowiłam zwiedzając Ruine Hofen w Grabenstetten (zob. tu), przy okazji odwiedzić jaskinię Gustawa-Jakuba, która, jak wskazywała Mapa Google, znajdowała się nieopodal ruin, jednak miotałam się bezładnie nad urwiskiem, nie mogąc znaleźć drogi, a ścieżkę biegnącą niemal pionowo w dół, wyeliminowałam, jako niemożliwą do pokonania w zimie. Na szczęście. Druga, również zimowa próba, podjęta od strony Böhringer Strasse, również zakończyła się niepowodzeniem, ponieważ zabłądziłam. Dopiero wczesną wiosną 2021, gdy w okolicach stopniał już śnieg, udało mi się (również z przygodami) odnaleźć wreszcie wejście do jaskini.
Podjechałam wczesnym popołudniem na Pakplatz Heidengraben Böhringer Straße, z którego kiedyś już odbywałam wycieczkę na skałę Kleine Schrecke (opisaną tu) i przy którym mieszczą się wały oppidum celtyckiego Heidengraben (opisanego tu). Teraz miałam zgodnie ze wskazówkami Google Maps, przejść na drugą stronę ulicy i skręcić w lewo, w przeciwnym kierunku niż Schreckenfels (czyli niż ,,straszne" skały). Ale niestety nie umiem czytać map, nawet tak prostych w obsłudze, jak ta, więc poszłam w lewo wzdłuż ulicy, a powinnam skręcić dopiero za pasmem zieleni, przy polance piknikowej w drogę gruntową biegnącą najbardziej w lewo. Ale jak już tak szłam wzdłuż ulicy, nie w tym kierunku, co potrzeba, zobaczyłam farmę kur, opisaną przeze mnie tu, która przykuła moją uwagę.
Przeszłam więc przez teren farmy i weszłam na pole, żeby skorygować kierunek, zawracając ,,na dziko", bo nie lubię wracać tą samą drogą. Gdy tak się gubię, nawigacja też się gubi razem ze mną i w momencie, gdy już za bardzo nie wiedziałam, co robić, bo zbliżyłam się przez pola do granicy lasu i mogłam teraz liczyć wyłącznie na moją intuicję lub/i łut szczęścia, zobaczyłam, że w dole prześwituje tabliczka przyczepiona do drzewa, taka jaką jest oznaczony cały teren dawnego oppidum Heidengraben oraz ścieżka biegnąca do Hofen Ruine, czyli ścieżka, na którą pierwotnie miałam wejść. Zbiegłam więc teraz na nią radośnie między krzakami. Znalazłam. Po drodze powinnam minąć ławeczkę Wilhelm's Bänkle i ostatecznie dojąć nią do jaskini Gustav-Jakobs Höhle. Z parkingu droga miała mi zająć około 20 minut, jednak biorąc pod uwagę, że mapa pokazuje czas potrzebny raczej na przebiegnięcie niż na przejście trasy, dzieliło mnie prawdopodobnie od jaskini nadal dwadzieścia albo więcej minut.
 |
Na drzewie tabliczka, która ,,mnie uratowała" |
 |
W oddali widać skałę Kleine Schrecke |
 |
Teraz ścieżka odbija w prawo nad przepaść... |
 nad którą postawiono ławeczkę Wilhelma - Wilhelm's Bänkle
|
 Do tej skrzynki można chyba zajrzeć, bo ma kluczyk, ale jakoś mnie nie kusiło
|
 |
po drugiej stronie doliny Schlattstaller widać Skały Schreckenfels |
 |
Wydaje mi się, że jaskinia do której zmierzałam znajduje się gdzieś w okolicy tych skał widocznych po lewej stronie, po tej samej stronie doliny Schlattstaller, po której znajduje się ławeczka Wilhelma |
 |
Jest skaliście i naprawdę stromo. Chciałoby się posiedzieć na ławeczce nad przepaścią z widokiem na korony drzew, ale trzeba ruszać w drogę, bo znając moje zdolności, może mi się jeszcze zejść z dotarciem do jaskini. Tego typu widok będzie mi towarzyszył co najmniej przez najbliższą godzinę, bo muszę tędy wracać |
 |
Ostatni rzut oka nad przepaść... |
 |
i na ławeczkę od strony przepaści |
 |
Jeszcze raz ten sam widok na dolinę, jakoś nie mogę się z nim rozstać |
 |
Chyba stąd nie odejdę |
 |
Na dole ładnie, na górze ładnie, ech, świat jest piękny |







 |
Gdy jesteśmy już tuż przy ,,platformie" z ruinami, trzeba mając skałę po lewej ręce, zacząć schodzić niemal pionową ścieżką na dół. W skale znajduje się również mała jaskinia, jednak jakoś zupełnie ją zignorowałam, szukając jakiejś spektakularnej jamy. Poza tym, przyznam się otwarcie, nie wiedziałam jak dalej iść, a byłam bardzo przejęta swoją misją i nie zwracałam uwagi na szczególiki (nawet, jeżeli minęłam właśnie wejście do jaskini, której szukałam, a które zupełnie rozmijało się z moimi wyobrażeniami). Spotkałam rodzinkę z dwójką dzieci (nota bene w życiu nie zabrałabym kilkulatków w takie miejsce), która również szukała jaskini. Zeszłam na dół przed nimi, żeby dokładnie widzieli, jak spadnę w przepaść i mogli kogoś zawiadomić. Jednak w miejscu, w którym skała się urywa, ścieżka ma dwa odgałęzienia. Jedno zakręca w lewo, jakby obchodząc skałę, jednak mężczyzna utrzymywał, że do jaskini Gustaw Jakuba trzeba iść w prawo. Nie miałam pojęcia, więc go posłuchałam i znowu ruszyłam pierwsza, bo rodzinka szła tempem swoich trzylatków |



 |
Teraz po jakichś kilku minutach wyostrzonej uwagi, żeby nie spaść na dół, po prawej ręce zaczęły pojawiać się ogromne skały o udziwnionych kształtach. Pędziłam mijając kolejne (jest ich kilka), jednak w pewnym miejscu rozsądek podpowiada, żeby już nie iść dalej, ścieżka jakby się urywa i osobiście doszłam do wniosku, że moja ciekawość nie jest aż tak wielka, żebym ryzykowała stoczenie się na dół. Być może skończyło by się tylko na otarciach, bo teren jest bardzo stromy, ale dominuje miękkie podłoże, jednak zupełnie nie wyobrażałam sobie, jak udałoby mi się wspiąć z powrotem na górę.
|
Wykonałam kilka chaotycznych zdjęć, zaciskając dłoń na telefonie, w obawie, żeby moje narzędzie pracy i rozrywki, nie spoczęło na wieki w pobliżu rzeki Lauter. Zaczęłam wracać wpatrując się w ścianę, którą miałam teraz po lewej stronie. Wcześniej mijałam jakoś otwór w ścianie, ale szukałam jeszcze większego, gdyż moje wyobrażenia były takie, że wejście do tej jaskinie będzie w rodzaju dużego portalu. Spodziewałam się również jakiejś tabliczki. Ponad drzewem, którego korzenie widowiskowo wiły się po skale znajduje się estetyczny otwór wejściowy, a nad nim jakby okienko. Oboje z rodzinką, która właśnie zdążyła tu dojść okrzyknęliśmy tę jaskinię, Jaskinią Gustawa Jakuba.
Gdy po jakimś czasie zaczęłam w tym poście opisywać moją wyprawę, uświadomiłam sobie, że właściwie nie posiadam żadnych materiałów ani wiedzy na temat jaskini, do której dotarłam, więc zaczęłam przeszukiwać Internet, żeby znaleźć jakąś wzmiankę o niej. Wiadomości, które znalazłam nieco mnie zaniepokoiły.
Na przykład taka: ,,jaskinia jest zamknięta od 1 października do 31 marca, aby chronić nietoperze podczas hibernacji", hmm, co to mogło znaczyć. Przy mojej jaskini nie widziałam możliwości zamknięcia jej. Może to po prostu przepis, zakazujący wstępu. Jednak inne informacje wytrąciły mnie zupełnie z równowagi. Na przykład taka:
,,Gustav - Jakob - Höhle to najdłuższa naturalna jaskinia w Jurze Szwabskiej, która przebija się przez wzgórze zamkowe w ruinach Hofen ok. 500 m na wschód od Grabenstetten. Wejście do południowego wejścia jest bardzo łatwe, zejście bezpośrednio po krawędzi zbocza po skalnym stopniu.
Możesz również dotrzeć do tej jaskini ścieżką biegnącą 50 m na południowy zachód po najbardziej zewnętrznej części ściany stromo w dół. Jaskinia ma drugie wejście od strony północnej 13 m poniżej krawędzi skarpy, do której bardzo trudno jest dotrzeć z góry.
Przy południowym wejściu do Gustav - Jakobs - Höhle znajduje się obszerna nisza, która powstała głównie w wyniku mrozu. Główne wejście otwiera się wzdłuż przepaści, tuż za końcem niszy. Po około 10 metrach korytarz ten wznosi się do tzw. „Wysokiego Wąwozu”, w dolnej części którego dochodzi się do „Paryskiej kraty”, czyli starej, odblokowanej kraty żelaznej",
pochodząca ze strony, którą znajdziesz tu (w dalszych informacjach na tej stronie opisana jest eksploracja jaskini). Powoli zaczęło być dla mnie jasne, że jaskinia, do której dotarłam, nie była tą, której szukałam. Jaskinia Gustawa Jakuba znajduje się w skałach pod wzgórzem zamkowym.
Na stronie gminy Grabenstette znalazłam informacje, że w okolicy zamkowych ruin oprócz Gustav-Jacobs Höhle znajdują się cztery inne jaskinie. Zaczęłam je po kolei wyszukiwać w Internecie i znalazłam jedną z nich: die Kleine Hofener Höhle. Wyglądała, jak moja, zobaczcie sami, na tym filmiku widać jak dwóch młodzieńców dokonuje jej eksploracji,
tu. Zatem i tym razem znowu nie znalazłam mojej jaskini. Będę musiała tu przyjść kolejny raz i kolejny, i może kolejny. Dopóki jej nie znajdę. Gdzieś nieopodal przecież musi być. Więcej informacji oraz zdjęcie jak wygląda wejście do Jaskini Gustawa-Jakuba, można uzyskać tu.
Teraz kilka słów o jaskini: Gustav-Jakobs Höhle, znana również jako Höfen Höhle, ma długość 427 metrów i jest najdłuższą tego typu jaskinią w Jurze Szwabskiej, która ma naturalne wejście i wyjście. Na długości około 210 metrów (główne przejście) przebija się niemal poziomo pod ruinami Höfen.
Dokładnie znajduje się w górnej części Doliny Lenningen (Lenninger Tal), między Grabenstetten na zachodzie, a Lenningen Schlattstal na wschodzie. Wydrążona jest w wapieniu Białej Jury. Jaskinia została odkryta przez Gustava Fetzera i Jakoba Kazmelera w 1936 roku i nazwana na ich cześć.
Można przejść jaskinię siedząc przed komputerem i oglądając dwóch młodych speleologów, którzy brudzą sobie ubrania podziwiając ciekawe formy naciekowe. Dla mnie brr. Wąsko, ciemno, wilgotno i zimno, ale filmik chętnie obejrzałam, możecie też go zobaczyć tu. W jaskini Kleine Hofener Höhle trzeba pełzać jeszcze więcej niż w tej.
Gdyby komuś przyszło do głowy przejść tę jaskinię, to przeczytałam w kilku miejscach, że mniej więcej po środku jaskini znajduje się odgałęzienie do głębokiego na ponad dziewięć metrów szybu, w którym istnieje ryzyko zatrucia się CO2. Jest to najgłębszy punkt jaskini i dwutlenek węgla może się tu gromadzić.
Jaskinia jest pod ochroną z powodu nietoperzy i jako cenny geotop (czyli struktura o charakterze nieożywionym, która zapewnia wgląd w historię Ziemi, pochodzenie i rozwój życia na ziemi).
Wymienię jeszcze nazwy pobliskich jaskiń. Poza wspomnianą wyżej małą jaskinią Höfener nnnn, Talhofabri, Talhoffelstor oraz Ruin-Hofen Schacht. Tylko pierwszą z nich udało mi się odnaleźć.
Komentarze
Prześlij komentarz