Kleine Schrecke

     Schreckenfels znaczy coś w stylu: ,,Straszne Skały"; są dwie, nazwijmy je: ,,Mały Strach", ,,Małe Przerażenie" (Kleine Schrecke) i ,,Duży Strach" (Große Schrecke). Chciałam koniecznie znaleźć jaskinię Gustav-Jakob-Höhle, jednak zgubiłam zasięg w telefonie i zgubiłam się od razu po wejściu do lasu. Ale od początku.

     Zaparkowałam na Parkplatz Heidengraben Böhringen Straße i udałam się według wskazań telefonu w lewo, bo tak naprawdę celem mojej wyprawy było znalezienie jaskini . Jednak nie wiem, jak to się złożyło, że albo nie zauważyłam całkiem szerokiej ścieżki, albo uznałam, że to nie ta i po przejściu na drugą stronę ulicy, minęłam placyk piknikowy i skierowałam się drogą która biegła raczej w prawo, ale wkrótce jednak w lewo, więc uznałam, że to ta właściwa. Po drodze nie było żadnego drogowskazu kierującego w stronę jaskini. 


Tędy poszłam w lewo później, teraz dróżka wydała mi się za wąska, szłam główną drogą, żeby ,,nie zabłądzić", chociaż przecież od razu zabłądziłam


Tak sobie szłam przez las, zdziwiona, że tu leży śnieg, bo nigdzie wcześniej po drodze go nie było

...az doszłam do jakiegoś znaku. Hmm, w lewo Kleine Schrecke. To może spróbuję. Nawigacja również kazała mi skręcić w lewo do Jaskini Gustawa-Jakuba, to może przy okazji ją znajdę.
Trzeba skręcić w tę znikomą, widoczną po lewej stronie dróżkę
I za bardzo niedługo dojdzie się na skałę ,,Kleine Schrecke". Łatwo się zorientować, że to tu, bo ,,oh!" wyrwie się samo z gardzieli 

    Ustawiono tu także ławeczkę, jednak była zajęta przez parę oddaną konsumpcji, więc nie miałam co marzyć, że usiądę. Zauważyłam, że tu wiele osób zabiera na trekking termosy i jedzenie, i w ogóle jest profesjonalnie przygotowanych do wycieczek górskich. Też nie robię obciachu, bo zawsze mam ze sobą plecak z potrzebnymi w razie czego rzeczami (termosu akurat nie miałam), a na nogach odpowiednie buty.


Widok, jaki jest, każdy widzi. Znajdujemy się teraz po drugiej stronie doliny Schlatstaller Tal (wydaje mi się, że tak się nazywa), po przeciwnej stronie ruin zamku Hofen Ruine, o którym pisałam tu  






W dole jest regularna przepaść




Po zejściu ze skały wróciłam do drogi głównej i skręciłam nieco wcześniej w lewo w dół doliny

Ścieżka jest prawie niewidoczna, jedynie na śniegu widziałam ślady butów i czasem mnie ktoś mijał, co upewniało mnie, że nie jestem na ,,dzikiej ścieżce", tylko na szlaku




Cóż powiedzieć: stromo, ślisko i ładnie



Pień przepiłowano, żeby można obok przejść


Tu też zostawiono leżące pnie, tylko wycięto miejsce na dróżkę, bo to teren rezerwatu











    Doszłam do tej skały, żeby zobaczyć za zakrętem, że jeszcze nie osiągnęłam dna doliny, a poza tym uzmysłowiłam sobie, jak jest długa, przecież ciągnie się aż do podnóży ruin zamku (Ruine Hofen). Schodziłam bardzo powoli i ostrożnie, więc dotarcie do końca doliny mogłoby mi zająć około godziny, a właściwie znalazłam się tu przypadkiem. Chciałam tylko znaleźć jaskinię Gustav-Jakob-Höhle. Nawigacja pokazywała dwadzieścia  minut pieszej drogi... Zobaczyłam za sobą zbiegającą po zboczu rodzinkę. Wydali się obznajomieni z tutejszymi górami, nie to, co ja stawiająca krok za krokiem. Zapytałam ich, jak dojść do jaskini. Powiedzieli, że muszę wrócić na górę i pójść wzdłuż zbocza. Wdrapałam się z powrotem i usiłowałam znaleźć ścieżkę, o którą musiało chodzić. Ostatecznie zawróciłam, bo już nie miałam czasu na dalsze poszukiwania. Ale bogatsza o tę wiedzę wiedziałam na przyszłość, gdzie jeszcze mogę się udać na planowane zwiedzanie.




Tu [uzupełnić] opisuję jaskinię Gustav-Jakob-Höhle, do której kilka miesięcy później szczęśliwie dotarłam.

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Konstancińskie wille, pensjonaty i zakłady lecznicze

Stroblalm

Koblencja (Koblenz)