Ruine Hofen

     Wycieczka samochodem do parkingu, dalej pieszo

   Wpisałam w Mapy Google: ,,Ruine Hofen, Dieselstrasse 6, Grabenstetten" i chociaż nawigacja prowadziła mnie jeszcze kawałek dalej, to kierując się rozumem zatrzymałam się w miejscu zdefiniowanym jako ,,Karra" Bauwagen, które wyglądało trochę jak plac budowy, na którym stoją przyczepy budowlane. Znajduje się tu raczej domyślny parking. Podczas ładnej pogody przypuszczam, że trudno tu znaleźć miejsce do zaparkowania, ja jednak byłam w zimie, do tego po południu. Droga dojazdowa pod koniec robi się bardzo wiejska, wąska i nasuwająca wątpliwości, czy aby dobrze jedziemy. Tak dobrze. Stąd do ruin będzie już naprawdę kawałek. Po drodze mijamy pole. 



Tu zaparkowałam

     Gdy wysiądziemy i odwrócimy się plecami do niemiłego widoku przyczep budowlanych, zobaczymy przecudne stare drzewa porastające ogromne pole, coś jakby stary sad. 



Idziemy dalej mając pole z drzewami po prawej ręce, a porośnięte zbocze po lewej. 

Po około 10 minutach zobaczymy już zarys ruin, są niewielkie, ale bardzo reprezentacyjne, typowo ,,ruinowe"

Dokładna nazwa ruin brzmi: Der Heidengraben - Burgruine Hofen

    Zamek, którego ruiny przyszłam oglądać, został zbudowany w XIII. wieku na skale, która stromo opadała ku dolinie Schlattstaller.  Była to siedziba rodu Schwenzlin. Od XIV. wieku rodzina nadała sobie przydomek  ,,Schwenzlin von Hofen". Między XIII.-XV. wiekiem rodzina utrzymywała mur obronny, który osłaniał przed Grabenstetten dwoma wałami i dwiema fosami. Później rodzina popadła w kłopoty finansowe i porzuciła zamek. 

      W XV wieku został on zburzony. Wykop wewnętrzny ma 5 m głębokości i 20 m szerokości.

To, co zostało z zamku, wydaje mi się rekonstrukcją, bo dlaczego miałaby ocaleć akurat widowiskowa brama wejściowa...



     Właściwie tyle, wewnątrz nie ma nic... poza zachwycającymi widokami, których się tak nagle nie spodziewamy zobaczyć. I to robi wrażenie. Przez następne minuty biegałam po skarpie i robiłam zdjęcia, sprawdzając, jak bardzo strome są zbocza, na których posadowiono zamek. Bardzo



Tam w oddali jest pionowa ściana, jakby mur wzniesiony ręką ludzką, ale nie mam pojęcia, jak się tam dostać, a widziałam biegnącą w poprzek ścieżkę

Drzewa rosną pod nietypowym kątem






Tą stromą ścieżką biegnącą na dół (w lewo) schodzi się do Gustav-Jakob-Höhle, o czym miałam się przekonać za kilka miesięcy


     Aparat nie dojrzał tego, na tle czego się fotografuję. Otóż w dole znajduje się tajemnicza ścieżka i przepływa tamtędy urocza rzeczka, tylko jak się tam dostać stojąc nad przepaścią? Cała dolina, która rozciąga się na dole, piękna i urozmaicona, z której musi być wspaniały widok na skały, na których posadowione są moje ruiny, wydaje się całkowicie niedostępna, więc tym bardziej kusząca. Wiele czasu upłynie, zanim znajdę drogę na dół, ale musi być możliwość dostania się tam, bo jest widoczna co najmniej jedna droga i kilka ścieżek wspinających się na pobliskie wzgórza. Z Mapy Google nic nie mogę wydedukować. Powoli będę eksplorować teren, aż wreszcie znajdę tam dojście.

Cały teren zamku jest malutki i wygląda ,,od środka" tak




To też teren zamku. W oddali nad przepaścią stoi ławeczka, już tam biegniemy...



     Jestem pełna podziwu dla miejscowych włodarzy, którzy wpadli na pomysł ustawienia ławeczki. Na prawdę można tu spędzić długie godziny zachwytu. Ławeczka jest bardzo stabilna i niezdewastowana, a to co w dole widać trzeba zobaczyć na własne oczy....
Drzewa przyzwyczajone do trudnego terenu rosną w akrobatycznych pozach





Na tym zdjęciu wyraźnie widać całe terytorium zamku, od ,,wejścia" do przepaści z ławeczką





Tu trochę dokładniej widać o co mi chodzi z tym zachwytem

W dole tajemnicza dróżka i nie widoczna, jednak zapewniam, że oko ją wyraźnie rejestruje - rzeczka










   

     Mniej więcej koło drzewa powyżej, tuż przy resztkach zamkowego muru, zaczyna się dróżka biegnąca wzdłuż wierzchołka zamkowego wzgórza. Prowadzi ona do Wilhelm's Bänkle, czyli podobnej krajobrazowej ławeczki. Idzie się do niej mniej więcej kwadrans, a do punktu widokowego Schreckenfels bei Grabenstetten, położonego kawałek dalej, około 20 minut. Ścieżka miejscami opada, by po chwili wznieść się znowu. Gdy pójdziemy jeszcze kawałek, po następnych kilku minutach (około 25-30 minut od opuszczenia zamku), dojdziemy do kolejnego parkingu Parkplatz Heidengraben Böhringerstraße. Ja bardzo chciałam znaleźć dojście do Jaskini Gustawa-Jakuba (Gustav-Jakob-Höhle), jednak nie umiem czytać map i wydało mi się, że tą ścieżką do niej nie dojdę, że muszę iść właśnie z tego drugiego parkingu. Dopiero po dwóch nieudanych eksperymentach odkryłam, że żeby dostać się do jaskini trzeba zejść pionową ścieżką niemal pod zamkiem, a potem skierować się nią na rozwidleniu w prawo i bardzo przepaścistą drożynką dojdzie się po kilku minutach do jaskini. Całe szczęście, że wtedy w styczniu nie próbowałam schodzić na dół, bo po rozmiękłej ziemi można zjechać w przepaść. Dróżka jest naprawdę dosyć niebezpieczna, polecam ją przy suchej pogodzie i w towarzystwie innych ludzi, żeby w razie czego ktoś widział, gdzie się spadło.

   To droga do ławeczki i parkingu przy Böhringerstraße, a również wiodąca na skały ,,Schrecken" i w dolinę, być może nawet na dół do tajemniczej rzeczki i drogi, która tak mnie wabiła z góry (na razie jeszcze nie sprawdziłam dokładnie wszystkich możliwości).


Gdzieś na poziomie tych skał, pod nimi, znajduje się wejście do jaskini Gustawa-Jakuba



Te znaczki wzdłuż szlaku informują, że znajdujemy sie na terenie dawnego oppidum celtyckiego Heidengraben

  To już wracam do samochodu. Te korytarze zostawiają chyba myszy, a nie tajemniczy przybysze z kosmosu. W każdym razie jest tych istotek całkiem sporo, bo wszędzie widać ich tunele 


    Dalszą część wędrówki opisuję w kolejnych postach. Z parkingu Parkplatz Heidengraben Böhringerstraße, do którego podjechałam samochodem w 5 minut, nie udało mi się dotrzeć do jaskini, bo mój telefon stracił zasięg, ja straciłam orientację i ostatecznie znalazłam się w innym pięknym miejscu, po przeciwnej do zamku stronie doliny. Miejsce nazywa się Kleine Schrecke i opisuję je tu, a do jaskini Gustav-Jakob-Höhle dotarłam kilka tygodni później i opisuję wycieczkę tu. Natomiast celtyckie oppidum Heidengraben z I wieku, opisuję tu.

  








Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Konstancińskie wille, pensjonaty i zakłady lecznicze

Stroblalm

Koblencja (Koblenz)