Przyjechaliśmy do Werony pociągiem z Bergamo (pobyt w Bergamo stanowił zaś część naszej podróży Włochy-Hiszpania), na stację Verona Porta Nuova i skierowaliśmy się od razu w stronę zabytkowej części miasta, ponieważ w Citta Antica mieści się większość zabytków. Pociąg do Werony z przesiadką w Rovato kosztuje dla dwóch osób 20, 30 euro, pociąg bez przesiadki dwa razy więcej. Bilety zakupywałam przez stronę Trenitalia.
W Rovato mieliśmy czekać na pociąg do Werony pół godziny, jednak był on opóźniony 25 minut. Nie wiem, czy to standard czy tak się zdarzyło.
Dużym ułatwieniem były dla mnie samej i mam nadzieję, że teraz będą także dla Was, sporządzone przeze mnie z wykorzystaniem Google Maps mapy, na których zaznaczyłam miejsca do zwiedzenia ułożone w takiej kolejności, żeby były ,,po kolei" i pomagały w ekonomicznym zarządzaniu czasem.
Zawsze przed wyjazdem poświęcam dużo czasu na dokładne zaplanowanie trasy, wówczas mogę maksymalnie wykorzystać nawet niewielkie jego jednostki. Tym razem mieliśmy niepełne siedem godzin do pociągu powrotnego do Bergamo.
Poniżej umieszczam mapki z kolejnymi etapami zwiedzania. Na jednej mapce można zaznaczyć 10 miejsc, dlatego mapek będzie kilka. Pod każdą z nich dołączam zdjęcia i opisy miejsc, które zaznaczyłam na danym fragmencie trasy.
Ta mapa pokazuje jak dojść ze stacji kolejowej Verona Porta Nuova obok Bramy Porta Nuova do Placu Bra z Amfiteatrem, stamtąd do Starego Zamku Castelvecchio i Mostu Scaligerów, bram Porta Borsari i Porta Leoni, słynnej uliczki z butikami Via Giuseppe Mazzini oraz domu Julii. Długość tej części trasy wynosi blisko 4 kilometry i trzeba na nią przeznaczyć z pobieżnym oglądaniem co najmniej 1,5 godziny.
Między stacją a bramą Porta Nuova widać dawny mur miejski (jak przypuszczam). Można wejść przez bramę (nie Porta Nuova, ale z chodnika w lewo) do pięknego parku na górce (ja tylko patrzyłam w jego stronę łapczywym okiem, jednak nie starczyło czasu, żeby wejść).
Porta Nuova Na mojej mapie go nie zaznaczyłam, ale jest tam umieszczone przez mapy Google - muzeum fresków (Museo deglia affresci). Mieliśmy tam nie iść... i nie poszliśmy, chociaż próbowaliśmy jakoś go wcisnąć w napięty grafik zwiedzania. Zatrzymaliśmy się przy Nowej Bramie. Po jej lewej stronie zobaczyliśmy chińską restaurację TingTing i decydowaliśmy się tam zatrzymać na popas. Bardzo smacznie, przyrządzane na bieżąco (trzeba trochę poczekać), ceny przystępne, syte jedzenie, miła obsługa i cień...
Muzeum fresków (w którym znajduje się obecnie także symboliczny grób Julii zostało do zwiedzenia na kiedyś.
Około dziesięciu minut szliśmy szeroką aleją prowadzącą od Nowej Bramy do ,,starówki" i porównywaliśmy ją z alejami Kijowa, Petersburga, Odessy, czy Bukaresztu. Inna architektura, ale mają w sobie podobieństwo rozmachu. Nasza Marszałkowska też ma
Wkrótce zobaczyliśmy bramę Bra (Portoni della Bra). W Weronie jest sporo różnych zabytkowych bram.
 |
Brama Bra (Portoni della Bra) |
Pod koniec XIX
stulecia
zainstalowano na niej zegar
Domniemywa się, że Romeo (przecież jesteśmy w mieście Romea i Julii) właśnie przez tą bramę opuścił miasto, gdy udawał się w stronę Mantui. Dlatego umocowano na niej tablicę pamiątkową z cytatem z dramatu Szekspira w języku angielskim i włoskim:
,,Zewnątrz Werony nie ma, nie ma świata,
Tylko tortury, czyściec, piekło samo!
Stąd być wygnanym jest to być wygnanym
Ze świata; być zaś wygnanym ze świata
Jest to śmierć ponieść..." (W. Szekspir, Romeo i Julia, Akt III, scena III, cytuję fragment w tłumaczeniu Józefa Paszkowskiego)
Przez bramę Bra przeszliśmy na plac Bra (Piazza Bra), przy którym znajduje się m.in. rzymski amfiteatr. Plac jest dosyć obszerny
 |
Piazza Bra |
 |
Piazza Bra |
 |
Piazza Bra |
 |
Piazza Bra |
 |
Piazza Bra |
 |
Piazza Bra
|
Widząc już amfiteatr, obeszliśmy go i zeszliśmy od prawej strony z placu Bra na Piazzetta Mura Galliano. W budowle powstałe później włączono fragment antycznego muru obronnego, co robi niezwykłe wrażenie. Ktoś sobie mieszka nad murem sprzed około dwudziestu wieków (zdjęcia powyżej)
 |
Arena do Verona |
 |
Arena do Verona |
 |
To już ruiny rzymskiego teatru (Arena do Verona). Można go zwiedzać za 10 euro i nawet nie było dużej kolejki, jednak teatr jest spory i woleliśmy zaoszczędzić czas na zobaczenie innych zabytków |
Skierowaliśmy się w uliczkę biegnącą obok bramy Bra (mając plac za plecami a bramę po lewej stronie, uliczką szliśmy na wprost, aż zobaczyliśmy ceglane mury z blankami
 |
Castelvecchio |
 |
Dziedziniec zamkowy |
Castelvecchio, czyli Stary Zamek to XIV-wieczna gotycka twierdza. Obecnie mieści się tu największe w Weronie muzeum sztuki. Jednodniowa wizyta w zabytkowym mieście nie daje jednak możliwości czasowych na zwiedzanie muzeów, a akurat to muzeum mieliśmy dużą ochotę zwiedzić
Przeszliśmy przez zamkowy dziedziniec, żeby zobaczyć oryginalny most Scaligerów
 |
Most Scaligerów |
 |
Pod mostem przepływa wijąca się przez Weronę Adyga |
Na
sąsiadującym z zamkiem Castelvecchio placu stoi odbudowany rzymski Łuk
Gawiuszów
 |
Łuk Gawiuszów |
Teraz poszliśmy zostawiając zamek i łuk z tyłu po lewej stronie, ku kolejnej z bram
 |
W drodze zachwyciło mnie drzewo rododendronowe. Myślałam, że najwyższe, kilkumetrowe rododendrony, rosną w Kudowie Zdrój w parku zdrojowym, a tu całe drzewo. Widziałam je w kilku miejscach Werony |
 |
Musi wyglądać bajkowo, gdy zakwita |
 |
Porta Borsari |
Nieopodal bramy Porta Borsari stoi pokryty malowidłami
pałacyk Largo Guido Gonella. Malowidła są kilkuwiekowe, ale gołębiom zupełnie to nie przeszkadza, a nawet dbają o zabytkowe freski po swojemu
Dalej skierowaliśmy się ku Via Giuseppe Mazzini, słynnej uliczce z butikami i sklepami z firmową odzieżą
Via
Giuseppe Mazzini
 |
Naszą uwagę zwrócił pomysłowy i estetyczny system odprowadzania wody
|

To już dom i balkon Julii, na którym fotografują się ,,Julie" i nie tylko. Często pary lub całe rodziny
 |
Casa di Julia (Dom Julii), Via Capella 23
Do Domu Julii można wejść za opłatą kilku euro (nie sprawdzałam ilu), jednak zupełnie nie mieliśmy ochoty na zwiedzanie domu wykreowanego przez literaturę, który można sobie wyobrazić po swojemu, a którego zwiedzenie, zburzy własne wyobrażenie. Natomiast sam balkon bardzo pobudza wyobraźnię zostawiając niedookreślone wnętrze |
Chociaż nie jestem Romeem, to z przyjemnością sfotografowałam się z Julią

Turyści przyjeżdżali tu, żeby potrzeć prawą pierś rzeźby przedstawiającej Julię, co miało gwarantować szczęście w miłości, jednak obecnie jest to zabronione (!) o czym informuje kartka (koronawirus?) |
|
Bardzo wiekowa Porta Leoni (Brama Lwów, powyżej) jest nie zbyt oddalona od Domu Julii, obok niej znajdują się starożytne wykopaliska i... pyszne lody, do których można poprosić kafelek bezglutenowy
Poniżej umieszczam kolejną mapę z zaznaczonymi dalszymi przystankami: Placem Niepodległości, przy którym znaleźliśmy nowoczesną rzeźbę przedstawiającą Romea i Julię; Palazzo della Ragione z wieżą Lamberti, Piazza delle Erbe (Plac Ziół), wokół którego stoją obok wspomnianego pałacu z więżą, m. in. Domus Mercatorum, Malowane Domy Mazzanti, Palazzo Maffei. Kolejny zaznaczony punkt zwiedzania, to Piazza dei Signori, a obok niego Chiesa Santa Maria Antica z ozdobnymi grobowcami umieszczonymi przed nią (na mapce zaznaczona kropką bez podpisu), Casa di Romeo (Dom Romea), Klub Julii, Plac Bra Molinari z którego widać ruiny teatru rzymskiego po drugiej stronie rzeki Adygi, most Ponte Pietra i jako ostatni, punkt widokowy na wzgórzu św. Piotra. Według mapy Google trasa z Placu Niepodległości na wzgórze ma 1,7 kilometra a jej przejście zajmuje 23 minuty. Oczywiście to nieprawda, bo w każdym z miejsc, jak to turyści, zatrzymujemy się na kilka, kilkanaście, albo kilkadziesiąt minut, więc trzeba liczyć ze dwie godziny, jak nie więcej.
Od Porta Leoni, przechodząc znowu obok Domu Julii, skręciliśmy w prawo na Plac Niepodległości, chociaż widzieliśmy na wprost plac Piazza delle Erbe z dwiema wieżami, jednak wygodniej najpierw zajrzeć tutaj
 |
Plac Niepodległości (Piazza Independenza) i pomnik Romea i Julii
|
Przy Placu Niepodległości ( na zdjęciach powyżej) znaleźliśmy kolejne nawiązanie artystyczne do historii Romea i Julii. Nowoczesna rzeźba słynnych kochanków upiększa jeden z nielicznych zielonych placów w Weronie (najładniejszy w tej kategorii)
Po krótkim odpoczynku udaliśmy się na dziedziniec Palazzo della Ragione, gdyż myśleliśmy, że na Torre dei Lamberti - niepokojącą wieżę, na którą każdy zbliżający się do Piazza della Erbe, planuje się wspiąć - wchodzi się po pięknych marmurowych schodach. Jednak wejście znajduje się od strony uliczki przez teren kas. Na dziedzińcu zabawiliśmy jednak jakiś czas, szczególną atencją darząc marmurowe schody, pod którymi znaleźliśmy datę MCCCCXXXXVII, a schody wydawały się autentycznie wiekowe i te wieki aż pogłaskałam, bo nieczęsto ma się taką okazję...
 |
Samą poręcz kontemplowałam dobre kilka minut |
 |
To już widok z wieży Torre dei Lamberti |
Z 84-metrowej Torre dei Lamberti, na której taras widokowy prowadzi 368 stopni (na szczęście jest też winda, z której ochoczo skorzystaliśmy), można podziwiać panoramę miasta. Wieża powstała w 1172 roku i była samodzielną wieżą mieszkalną rodu Lamberti. Z czasem wieża stała się częścią Pałacu Ragione (Palazzo della Ragione) i została przekształcona w miejską dzwonnicę. Zegar na wieży pochodzi z 1798 roku. Bilet na wieżę kosztuje 6 euro (ulgowy 5 euro) i uprawnia także do zwiedzenia Galerii Sztuki Współczesnej, do której prowadzą wspomniane piękne marmurowe schody.
Nie mieliśmy już siły ani ochoty mieszać widoku dawnej architektury z widokiem dzieł sztuki współczesnej, bo wówczas powstaje mętlik w głowie i z takiej wyprawy, która dostarcza zbyt wielu bodźców wzrokowych, nie pamięta się w końcu nic. Staram się tak dobierać trasę do zwiedzania, żeby dało się objąć pamięcią większość miejsc, zwłaszcza gdy wyprawa, jak ta obecna, ma na trasie około dziesięciu miast i miasteczek.
W dole widać Piazza delle Erbe (czyli Plac Ziół), która stanowiła centrum publiczne starożytnej Werony i pełni tę funkcję właściwie do dzisiaj, pełna kramików z pamiątkami (głównie weneckie maski). Po upadku cesarstwa rzymskiego, nadal był tu rynek, w średniowieczu plac odnowiono wykorzystując materiały pochodzące z rzymskich ruin.
Zanim jednak poszliśmy obejrzeć z bliska budynki wokół Placu Ziół (jednym z nich jest wspomniany pałac z wieżą rodu Lamberti), jeszcze raz przystanęliśmy na dziedzińcu Palazzo della Ragione, ma coś w sobie (zdjęcia powyżej)
 |
Jednym z budynków stojących wokół Piazza delle Erbe (Placu Ziół) jest Domus Mercatorum wykorzystywany jako siedziba gildii kupców |
 |
Strop podcieni stanowią malowane we wzorki drewniane belki, całość wygląda na rzeczywiście starutką |
Trzy powyższe zdjęcia to Piazza della Erbe. Domy widoczne za kramikami, nazywane są Domami Mazzanti (Case Mazzanti). Ich fasady ozdobiono freskami pędzla Alberto Cavalliego. Zastanawialiśmy się co tu robi zasłaniający je szpetny bilbord i doszliśmy do wniosku, że to prawdopodobnie fundator renowacji się reklamuje. Niegdyś domy Werony były pokryte freskami w takiej ilości, że miasto było nazywane malowanym, Verona urbs picta. Widzieliśmy już pozostałości fresków na takich malowanych domach koło bram Borsari i Leoni
Na placu stoi fontanna powstała w 1368 roku. Tors stojącej Madonny Werońskiej jest podobno starożytny, tylko głowę dorobiono w średniowieczu. Z tego wniosek, że sama figura starsza od fontanny musiała być cenna, skoro zwieńczono nią nową budowlę. Nie mogę jej przybliżenia wypatrzeć wśród moich zdjęć, widocznie zapomniałam zrobić. Na powyższym zdjęciu widać ją z oddali, pomiędzy latarnią a plakatem.
 |
Torre del Gardello, Palazo Maffei, kolumna świętego Marka
Przy Piazza delle Erbe znajdują się dwie wieże, Torre dei Lamberti, na którą się wspięliśmy i widoczna na zdjęciu Torre del Gardello, wzniesiona w 1370 roku, która nosi ślady po pierwszym publicznym zegarze w Weronie, który zdjęto w 1812 roku, jak wyczytałam na czyimś blogu. Przypuszcza się, że wież mogło być tu kilkadziesiąt, bo kiedyś mieszkało się w wieżach (odpowiedniki współczesnych willi). Obok wieży stoi barokowy Palazzo Maffei ozdobiony posągami sześciu rzymskich bogów i herosów Na kolumnie znajduje się lew świętego Marka, który symbolizuje dawną wenecką dominację nad regionem (prawdopodobnie dlatego w kramikach sprzedawane są na potęgę weneckie maski).
Trochę o lwie św. Marka
Każdy ewangelista ma swój symbol nawiązujący do początku jego ewangelii. Ponieważ święty Marek zaczyna ewangelię od opisu przebywania św. Jana Chrzciciela na pustyni, a lew wówczas najbardziej kojarzył się z pustynią, symbolem św. Marka Ewangelisty stał się lew. Ciało św. Marka sprowadzono do Wenecji w 828 roku. Według tradycji św. Marek przepływał kiedyś w okolicach Wenecji w czasie sztormu i udzielił pomocy miejscowym żeglarzom, dlatego mieszkańcy miasta obrali go za swojego patrona i wybudowali na jego cześć wspaniałą bazylikę. W ikonografii przedstawiany jest często z żeglarzami. Lew św. Marka trzyma zazwyczaj otwartą księgę ze słowami: ,,Pax tibi Marce, evangelista meus" (pokój z tobą Marku, mój ewangelisto). Z tego, co wiem, to lew ten miewa skrzydełka. |
Z Placu Ziół przeszliśmy na sąsiedni Piazza dei Signori z pomnikiem Dantego
 |
Za plecami Dantego wznosi się Loggia del Consiglio
|
Usiedliśmy sobie w cieniu na wygodnych, nagrzanych jeszcze od słońca schodach loggi i podziwialiśmy budynki stojące wokół placu oraz zastanawialiśmy się nad losem Dantego, który spędził w gościnnej Weronie siedem lat swojego wygnania, będąc gościem rodu della Scala (1303-1304 i 1312-1318). Werończycy chętnie udzielali schronienia licznym wygnańcom politycznym. Tutaj powstała część dzieł Dantego, tu napisał fragment Raju i tu jego Boska Komedia stała się znana

Klimatyczny Piazza dei Signori, na którym się zatrzymaliśmy na dłużej. Mnie osobiście spodobał się najbardziej ze wszystkich widzianych placów, elegancki, obszerny, otoczony z każdej strony pięknymi budowlami. Na zdjęciu powyżej widok na pałac podesty (Palazzo del Podestà) |
|
 |
Do placu dei Signori prowadzi kilka bram |
… pod jedną z nich umieszczono żebro wieloryba, czy jakiegoś morskiego ,,potwora" (widać na zdjęciu), które spadnie dopiero wtedy, gdy przejdzie pod nim jakiś ,,uczciwy i sprawiedliwy człowiek" …
Palazzo della Ragione z wieżą dei Lamberti, na której całkiem niedawno byliśmy, widoczny jest zarówno z Piazza delle Erbe, jak i z Piazza dei Signori, na którym wciąż jesteśmy  |
Z placu zobaczyliśmy intrygujące ozdobne grobowce umieszczone przed romańską Chiesa Santa Maria Antica, w których stronę, gdy tylko nasze nogi odzyskały sprawność, poszliśmy. Na zdjęciu wejście do świątyni Chiesa Santa Maria Antica (na wprost) i na malutki cmentarz Scaligeri (po lewej). Na ozdobnej żelaznej bramie znajduje się podobno herb rodziny della Scala, ale zapomnieliśmy go poszukać. |
Po drodze wypatrzyliśmy w uliczce fragment kolorowej ściany kamienicy
 |
Grobowce widziane z ulicy
|
 |
Wnętrze z charakterystycznymi sklepieniami. Kościół został założony w VII wieku i przebudowany w stylu romańskim w 1185 roku
|
 |
Ołtarz romańskiej świątyni

|
 |
Postać prosząca o jałmużnę jest tak chudziutka, że natychmiast sięgnęłam po portfel, jednak poniżej znajduje się aspersorium, więc pieniążek zatrzymałam dla biednych, których nigdzie nie brakuje
|
 |
Nie z powodów finansowych, bo wejście kosztuje 1 euro, tylko po prostu nie chciało nam się wchodzić na teren pochówku, nie obejrzeliśmy grobów dokładnie z każdej strony, ale większość widać i tak przez płot
|

|
Jeszcze ostatnie spojrzenie na grobowce Skaligeran à la Gaudi. Grobowiec rodziny della Scala powstał w XIV wieku przy kościele Santa Maria Antica, w pobliżu pałaców Scaligeri. Pochowano tu niektóre z postaci wymienionych przez Dantego w jego utworach: Alberto I (zm. 1301) i jego synów, Alboino (zm. 1311), Bartolomeo (zm. 1304) i Cangrande (zm. 1329). Trzy pierwsze to proste, nieopisane sarkofagi z akroterowym (czyli ozdobionym dekoracją z terakoty, marmuru lub brązu) wiekiem, które przypominają modele z epoki rzymskiej, ozdobione krzyżami i płaskorzeźbami (jak wyczytałam na tablicy informacyjnej). Nagrobek przypisywany Bartolomeo, wyróżnia się tym, że zwieńczona orłem drabina w herbie rodowym, nawiązuje do przejścia z księgi XVII Raju Dantego. Jeżeli chodzi o Cangrandego, to zachował się zarówno pierwszy sarkofag, w którym umieszczono go zaraz po jego nagłej śmierci, jak i okazały pomnik, który Masino II kazał mu wybudować nad drzwiami kościoła, kiedy to wraz ze zmianami dynastycznymi (między czwartą a piątą dekadą XIV wieku) miały miejsce zmiany w sposobie pochówku i transformacja cmentarza. |

Po wyjściu z kościoła i cmentarza na prawo, trzeba ponownie skręcić w prawo i kawałek dalej stoi dom Romea (Casa di Romeo), Via Arche Scaligere 2. Do domu nie można wejść, na murze umocowano tylko tablicę informacyjną. Natomiast mur przylegającego budynku nosi bardzo liczne ślady wyznań miłosnych par z całego świata (zdjęcie poniżej)

W bocznej uliczce, musieliśmy trochę poszukać, pod adresem Vicolo Santa Cecilia 9, mieści się Club di Giulietta, Klub Julii. Można napisać do niej pod ten adres list w sprawie rozterek miłosnych i …czekać na odpowiedź. Wolontariusze odpisują na listy w różnych językach, jaki kto zna... Klub był chyba nieczynny, nie dzwoniliśmy, w każdym razie wejście było zamknięte. Koleżanka mówiła mi, że widziała film o działalności klubu Julii, jednak nie dopytywałam na jakim kanale.
W jednej z uliczek wypatrzyłam budynek z pozostałościami fresków na górze elewacji. Napis po włosku, który translator nieudolnie przetłumaczył, brzmi: ,,Domy te należały do Alberto I della Scala od 27 października 1277 do 3 sierpnia 1307, w którym zmarł jako kapitan generalny ludu, a nastepnie przeszedł do Mazzanti". Jeżeli te domy rzeczywiście pamiętają rok 1277, to moje historyczne wzruszenie ma mocne podstawy (zdjęcie powyżej).
Następnie poszliśmy na Piazza Bra Molinari, malutki zielony placyk, a właściwie skrzyżowanie, z którego jest piękny widok na Wzgórze św. Piotra z ruinami teatru rzymskiego. Wzdłuż wysokiego nabrzeża ciągnie się park, jest to jedno z nielicznych ocienionych i zielonych miejsc w Weronie (odrobinę cienia można było znaleźć na skwerku na Piazza Bra i całkiem sporo na Placu Niepodległosci, gdzie jednak bardzo trudno było ,,upolować" ławkę, gdyż na każdą już czyhali chętni).



Adyga przepływa pod widocznym w oddali mostem Ponte Pietra, na który zaraz poszliśmy
 Jeszcze spojrzenie w prawo i zaraz idziemy na most
|
 |
 |
Most Ponte Pietra (zdaje się z drugiego wieku i chyba najstarszy w Wenecji, nie jestem pewna) |
Chociaż czas już nas naglił poszliśmy jeszcze na punkt widokowy na wzgórzu. Gdybyśmy mogli tu zostać, bardzo chętnie zwiedziliśmy mieszczące się na wzgórzu Muzeum Archeologiczne, na którego terenie znajdują się ruiny teatru rzymskiego
Cykady umilały nam drogę na wzgórze. Ostatni widok wart kilkuminutowej wspinaczki.
Popędziliśmy w stronę stacji kolejowej (ok. 40 minut pieszo), żeby nie spóźnić się na pociąg, jednak to on się spóźnił nie my. Podróż powrotna do Bergamo była z przesiadką w Rovato, więc drugi pociąg nam odjechał i musieliśmy czekać na następny. Jeszcze dwoje ludzi oprócz nas było w podobnej sytuacji. Usiedliśmy obok, żeby się wspierać, gdyby konduktorowi nie podobało się, że jedziemy następnym pociągiem z przeterminowanym biletem i miło rozmawialiśmy po czesko-słowacko-polsko-angielsku (para była czesko-słowacka). Na szczęście nie musieliśmy długo czekać na kolejny pociąg, a biletów nikt nie sprawdzał.
Komentarze
Prześlij komentarz