Waginger See/Waging am See

     Koniec sierpnia 2021 to był w Europie środkowej czas deszczów i niespotykanie, jak na sierpień, niskich temperatur. Mnie dobry los rzucił wówczas na granicę austriacko-niemiecką, jeszcze po stronie Niemiec. Punktem orientacyjnym po stronie Austrii jest Salzburg (około 30 km), a po stronie niemieckiej oddalone o …sto kilkadziesiąt kilometrów Monachium.

     Przebywałam tu w celach zarobkowych, ale podróżnik zawsze uszczknie trochę czasu, żeby łapczywie zwiedzać okolicę. A Bawaria (Bayern, na której już raz postawiłam stopę, przechodząc przez moost Herdbrücke w Ulm) jest piękna i bogata, tzn. oprócz dosłownego znaczenia słowa ,,bogata" (bo to najzamożniejszy niemiecki land), jest bogata w topograficzne różnorodności: góry, rzeki, jeziora, pola (głównie kukurydziane, jako, że kukurydza jest najważniejszą rośliną w produkcji biogazu), a także bogata w rośliny, zwierzęta oraz architektoniczne i etnologiczne zabytki.

     Jednego razu wybrałam się pod wieczór (ponieważ podobnie, jak w opisanej przez Pagaczewskiego w niezapomnianych Podróżach Baltazara Gąbki, Krainie Deszczowców, pod wieczór ustawał i w mojej krainie deszcz), nad jezioro Waginger See. Na mapie widać dwa jeziora połączone wąskim przesmykiem. Na południu leży większe - Waginger See z położoną nieopodal miejscowością Waging am See, a od północy przylega do Waginger See, Tachinger See, z położoną nad nim miejscowością uzdrowiskową Taching am See. Oba jeziora połączone są przesmykiem, który w XIX wieku zawężono, żeby móc zbudować most, a ten most znajduje się w miejscowości Tettenhausen. Waginger See jest większe i głębsze (głębia sięga do 27 m), dookoła niezamieszkałe, są jednak wyznaczone miejsca turystyczne i campingowe. Wędrowałam szlakiem restauracji, w której może nie dostanę po obiedzie biegunki (jedzenie smaczne i nie tanie, nie oznacza, że zdrowe) i tak trafiłam nad jezioro. 

     Po jego obu brzegach znajdują się campingi z infrastrukturą turystyczną. Można tu robić niemal wszystko, czego dusza nad jeziorem zapragnie, bo tereny są po niemiecku (czytaj porządnie i przemyślanie) zorganizowane.

     Żeby zaparkować trzeba się kierować na Strandkurhaus Sebastian Schuhbeck (tu mieści się oczywiście restauracja), albo na Edeka aktiv Markt (market sieci Edeka). Po tej stronie jeziora znajduje się przede wszystkim olbrzymi camping Strandcamping Waging am See. Ja zwiedzałam teren wokół kompleksu hotelowo-restauracyjnego pod kątem spacerowym. Mnóstwo zadbanych ścieżek, pełno elegancko skoszonych trawników na których przebywają stada kaczek, które … skubią trawę. Jestem z miasta i dla mnie to dziwota, że kaczki posilają się trawą. Podróże zawsze kształcą. Dużo przeróżnego ptactwa i psów (oczywiście na smyczy, bo taki przepis. Psy mogą wchodzić do restauracji, więc dużo ludzi zabiera zwierzęta ze sobą. Nie wiem, czy są szczęśliwe czując potrawy, których nie mogą zjeść, ale chyba wszystko jest dla nich lepsze od bezczynnego siedzenia samotnie w domu).

     Poniżej prezentuję małą namiastkę zaplecza turystycznego, gdyż, jak nadmieniłam było zimno i właściwie nic poza restauracją nie działało.

Wybrałam drogę z parkingu nad jezioro nad kanałkiem. Gdyby nie chmury, w oddali widać by było bawarską część Alp


Tablica opisująca widoczne na wzgórzach zabytkowe kościółki, którym przyjrzałam się z bliska podczas kolejnej z wycieczek


Po prawej na górze znajduje się kościół św. Marcina, a po lewej w oddali św. Ruperta. Zaraz przyjrzymy się im z bliska, bo podczas jednej z wycieczek tam się zapuściłam


   Kościół pielgrzymkowy Nawiedzenia Maryi Panny na Górze Młyńskiej. Aby tu dojechać trzeba zdefiniować w Mapach: Wallfahrtskirche Maria Heimsuchung, Mühlberg 2, Waging am See, albo tylko adres, bez nazwy kościoła: Mühlberg 2, Waging am See


W 1707 roku mistrz murarski Thomas Pretterleitner i mistrz stolarski Georg Geeslberger, obaj z Waging am See, wykonali projekt kościoła, którego budowa została rozpoczęta jeszcze w tym samym roku. 





     Już po wyjściu z kościoła przeczytałam, że w niszy chóru wschodniego powstał w drugim roku działalności świątyni rzeźbiony ołtarz w kształcie  piętnastogałęźnej gruszy z liśćmi, owocami, a także chmurami i innymi ornamentami, który usunięto około połowy XIX wieku, robiąc nowy, bardziej z duchem czasu (swoją drogą myślę, że ten barokowy musiał być śliczny). Pierwsza ofiara mszy świętej została odprawiona przy ,,gruszowym" ołtarzu w 1710 roku. Wieżyczkę dachową wzniesiono w 1753, a w 1757 został konsekrowany i stał się kościołem pielgrzymkowym. W stulecie konsekracji kościół odnowiono i w następnych latach ozdobiono go malowidłami sufitowymi








Na ścianie w szklanej trumnie znajdują się kości św. Wiktora, które rolnik Joseph Mayr z wioski Eck przywiózł ze swojej trzeciej pielgrzymki do Rzymu


     Najwięcej czasu spędziłam jednak w przedsionku świątyni, podziwiając malowane drewniane tabliczki. Nigdzie czegoś podobnego nie widziałam. Kościół pielgrzymkowy Nawiedzenia Maryi Panny posiada największy zbiór obrazów wotywnych w Rupertwinkel, gromadzonych od konsekracji w połowie XVIII wieku do XX w.. Około 390 z nich umieszczono w strefie wejściowej kościoła. Najstarszy pochodzi z 1670 roku (czytałam, że na miejscu dawnych kościołów wznoszono nowe, tu prawdopodobnie znajdował się również kościół, przed 1700 rokiem i być może z niego pochodzi ta najstarsza tabliczka wotywna. Albo skądś z tego okręgu).
     Oprócz pełnienia roli pobożnościowo-historycznej, tabliczki stanowią cenne źródło wiedzy o cywilnej i wiejskiej kulturze materialnej, pokazują kształty domów, wyposażenie, meble i ubiór osób, które otrzymały pocieszenie i ofiarowały tabliczkę dziękczynną














     Zdjęcie robione obok kościoła Maria Himsuchung (Nawiedzenia NMP). Za chwilę zjadę do położonego poniżej kościółka św. Ruperta. Widać go mniej więcej na środku zdjęcia, nieco po lewej. Oba kościoły górują nad jeziorem Waginger See i są wyraźnie widoczne znad jeziora gołym okiem. Okiem mojego aparatu w telefonie prawie nie można ich dostrzec

To już kościół św. Ruperta; gdy patrzymy na niego znad jeziora Waging, widać niemal wyłącznie kopułę (żeby dojechać wg GPS, trzeba zdefiniować: St. Rupertus, Kirchberg, Waging am See. Miejscowość nazywa się Gaden, Waging am See)

    Kurt Mitterer w publikacji salzburskiego Towarzystwa Studiów Regionalnych ostrożnie datuje kościół nawet na IX wiek.
      Podczas wykopalisk prowadzonych w trakcie remontu wnętrza w latach 1974-1977, stwierdzono, że chór pochodzi jeszcze z poprzedniego kościoła z XII wieku. Biskupem pomocniczym był wówczas arcybiskup Moguncji Konrad von Wittelsbach, który rządził diecezją w latach 1169-1177, kiedy Salzburg nie miał biskupa (uciekł). 14. lutego 1177 konsekrował kościół sam książę-biskup (Konrad). Ponieważ konsekracje kościelne odbywały się wówczas wyłącznie w niedzielę, prawdopodobnie dniem 14 lutego 1177 była również niedziela. 
     Kościół nie został poświęcony obecnemu patronowi, św. Rupertowi ale św. Wojciechowi (Adalbertowi), który działał jako misjonarz i został zabity przez Prusaków w 997 roku.

Przed wejściem do świątyni widzimy wizerunki św. biskupów Ruperta i Wergiliusza

     Kościół w obecnym kształcie powstał w połowie XV. wieku. Główne pomieszczenie ma kształt nieregularnego siedmiokąta. Barokowa wieża i zakrystia są rozszerzeniami z około 1694 roku. Proboszcz Seeanner tak opisuje w swojej książce z 1913 roku pt. ,,Dzwony archidiecezji monachijsko-freisinskiej" - ,,Kościół filialny w Gaden [chodzi o ten, KP], dwa dzwony ważące 4 i 2 centnara (jeden centnar lub cetnar waży około 65 kilogramów). Większy posiada tylko wyryte wielkimi literami łacińskimi słowa Unica spes mea (moja jedyna nadzieja), które noszą cechy pisma gotyckiego. Drugi nie zawiera inskrypcji ani obrazów i wydaje się jeszcze starszy". Być może został odlany około 1550 roku. Dlaczego podczas rozbudowy kościoła w XV wieku, część romańska nie została zburzona, jest zagadką lokalnych badaczy historii. 
     Według legendy św. Rupert przekształcił pogańską świątynię w kościół. Rupert był biskupem Wormacji, gdzie zmarł w 716/18 roku. Najbardziej prawdopodobnym powodem dla którego patronuje on tutejszemu kościołowi jest to, że biskup Wergiliusz, który przeniósł jego prochy w 774 roku do Salzburga, zatrzymał się w Gaden i ten kościół był ostatnim przystankiem przed Salzburgiem (odległość z Gaden do Sazburga pokonywana wozem kołowym wynosi około jeden dzień drogi). W ten sposób romańska część kościoła mogła zostać zachowana z szacunku dla świętego. Gwiaździste sklepienie jest typowe dla gotyku. 

Aspersorium i drzwi wyglądają rzeczywiście na bardzo wiekowe (oceniając materiały, kształt i wielkość), myślę, że pochodzą jeszcze z pierwszego kościoła, albo najpóźniej z XV wieku.


     Kościół został później przebudowany w stylu neogotyckim zgodnie z gustem tamtych czasów. Część wyposażenia pochodzi z 1869 roku, neogotycki ołtarz  z 1881. Przedstawia chrzest udzielany bawarskiemu księciu Theodo przez św. Ruperta


Chyba wczesnogotyckie okna, na moje oko

     Kiedyś mój znajomy powiedział, że cóż to za cierpienia Jezusa, dzień albo dwa, a jego żona cierpiała przez ponad 20 lat. Dużo nad tym, co powiedział rozmyślam. Teraz śmierć Jezusa przedstawiana jest w ikonografii rzeczywiście jakoś bezboleśnie. Jednak gdy ogląda się bardzo stare obrazy, jak na przykład te, albo czyta dawne opisy męki Chrystusa, np. w ,,Chrestomatii staropolskiej", autorstwa Wydry i Rzepki, ma się inne wyobrażenie o tamtej męce, która przecież zwizualizowana w czasie, trwa cały czas, jeżeli Bóg jest bezczasowy, czy ponadczasowy. Ale nawet założywszy, że dokonała się tylko wówczas, to przecież teraz są jednak środki uśmierzające ból, a Jezus nawet octu nie chciał pić. Na dawnych obrazach widać wbijanie korony cierniowej na głowę, widać rzemienie i maczugi z kolcami, którymi wyszarpywano na żywca ciało, widać gwoździe wbijane w kości i wyłamywane w stawach nogi i ręce. Myślę jednak, że żona mojego kolegi (z całym szacunkiem dla jej pamięci) tak nie cierpiała. 

 




Skarbona przymocowana do bala. Bardzo trudno byłoby potencjalnemu złodziejowi z taką uciekać

          Jestem 998 kilometrów od domu, nad jeziorem, o którego istnieniu nie miałam przez całe życie pojęcia, za chwilę wychodzę z kościoła św. Ruperta, o którym również nigdy wcześniej nie słyszałam. Mnie takie rzeczy bawią


Do towarzystwa miałam dziś uroczego jamniczka, a jakże





Pavilon

     W jeziorze można się kąpać i w słoneczne dni są tu tłumy. Kto woli wchodzi z brzegu, ale można też zejść fantazyjnie po schodach

Rybak




To herb Bawarii
                        

Do restauracji zapraszają lwy z bawarskiego herbu








To jedno zdjęcie zrobiłam następnego dnia przy lepszej widoczności i w oddali widać Alpy




     Jestem entuzjastką rzeźb. Umieszczone w parku wokół jeziora są wyjątkowo plastyczne. Nie wiem, czy dokładnie widać na zdjęciu. Chłopczyk płacze, bo ogromna żaba siedzi mu na nóżce







Ponownie kompleks restauracyjny Strandkurhaus Sebastian Schuhbeck 

   Kompleks budynków Strandkurhaus musi być bardzo stary. Ja interpretuję datę wyrytą na umieszczonym w ścianie źródełku jako 1642 albo 1643

A to kaczki, o których już wspomniałam, skubiące trawę

     Jeszcze rzut oka na budynki znajdujące się kawałek dalej, przynależne do campingu. Tu mieszczą się łazienki, zlewy kuchenne itp. oraz punkt testowy

Wokół jeziora funkcjonuje kilka restauracji (i jeszcze co najmniej jeden camping). Jedna z nich w hotelu Eichenhof, nieopodal jeziora, niedaleko od pola campingowego.

Ścieżka prowadząca do hotelu Eichenhof

     Z okien restauracji widać ogród z polem, wokół którego krążą jaskółki (Schwalben) zbierające się, żeby odlecieć do Włoch lub Afryki. Odlatują, jak twierdzą miejscowi 8-go września w święto Urodzin Matki Bożej (,,Maria Geburt", zwane też Matki Bożej Siewnej), a przylatują ponownie na pamiątkę Zwiastowania NMP (,,Maria Verkündigung", 25 marca). Dowiedziałam się, drążąc jak to ja temat, że uroczystość Matki Bożej Wniebowziętej, zwana Matki Bożej Zielnej, która przypada 15-go sierpnia jest powiązana dla ludzi związanych z rolą z kolejną, tą przypadającą 8-go września (dla mieszczucha nie jest to oczywiste). 15-go sierpnia święci się zbierane właśnie plony. Do początków września są już zebrane, można rozpoczynać orkę i sianie zboża. W święto Matki Bożej Siewnej (czyli wspomnienie Narodzin NMP), jak każe dawny zwyczaj, rolnicy przynoszą ziarno przeznaczone na tegoroczny zasiew. Kapłan, poświęcając je, wypowiada następującą modlitwę: „Boże, Ty sprawiasz, że wszelkie nasiona wpadłszy w ziemię obumierają, aby wydać plon (...). Prosimy Cię, pobłogosław te ziarna zbóż i inne nasiona. Zachowaj je przed gradem, powodzią, suszą i wszelką szkodą, a ziemię użyźnij rosą z nieba, aby rośliny z nich wyrosłe wydały obfite plony. Spraw też, abyśmy za przykładem Najświętszej Maryi Panny (...) przynosili plon stokrotny przez naszą wytrwałość w pełnieniu Twojej woli”. Do sianego zboża dodaje się to poświęcone w dzień Matki Boskiej Zielnej, żeby zapewnić dobry urodzaj w następnym roku.
   Tak więc jaskółki również wpisują się w cykl życia natury, nad którym nadpisano święta i uroczystości kościelne, na znak, poddania się mądrości Boga natury. One zapewne rozpoznają zamiast świąt odpowiednie prądy powietrzne, które ułatwią im odbycie jakże długiej, jak na małe skrzydełka, podróży.

                                                    To widok na parking hotelu Eichenhof

     Któregoś dnia zabawiłam tu dłużej, gdy słoneczna pogoda nie pozwalała rozstać się z tak przyjemnym miejscem i podczas oczekiwania na danie, zwiedziłam dokładnie cały piękny teren, zjechałam ze zjeżdżalni, poskakałam na trampolinie, pohuśtałam się - aż kelner przystanął i kiwał z uśmiechem głową


W jeziorku i rzeczce pływają olbrzymie kolorowe ryby, wydaje mi się że ku uciesze gości hotelowych





   Poniżej jeszcze jedno miejsce, w którym można zjeść. Jest rok 2021 i w sierpniu wprowadzono w Niemczech zasadę 3G, która sprowadza się do tego, że w miejscach typu restauracje, baseny, przychodnie, mogą przebywać jedynie osoby mające medyczny status ozdrowieńca, osoby zaszczepionej lub przetestowanej z wynikiem negatywnym (geimpfen, genosen, getestet = 3G). Test antygenowy jest ważny 48 godzin, więc przy częstym przebywaniu w wyżej wymienionych miejscach powinnam co drugi dzień wykonywać test. Ale dwuznaczne przepisy  można w dwuznaczny sposób obejść, wykonując w restauracji szybkie testy, teoretycznie na oczach kelnerów, a w rzeczywistości w jakimś zacisznym kąciku, w którym wymaz można pobrać od zdrowej koleżanki, gdyby ktoś nie czuł się zdrowy a chciał oszukać, albo nie miał ochoty grzebać sobie w nosie. Takie szybkie testy dostępne są w części lokali (po 3 euro) na miejscu. Można też kupić w aptece i wozić ze sobą. Polecam mieć takie do gardła (patyczek wygląda jak tradycyjny do ucha), bo te do nosa są czymś nasączone i potem szczypie nos, który z natury jest dużo wrażliwszy od gardła.

     Poniżej umieszczam zdjęcie jeszcze innego lokalu usytuowanego wokół jeziora Waginger. To tradycyjna bawarska restauracja, o bawarskiej nazwie, do której bywa, że przychodzą mężczyźni ubrani w tradycyjne bawarskie stroje (w weekend widziałam nawet całe rodziny w bawarskich kostiumach). Restauracja nazywa się Zum Boadwirt i leży tuż przy moście który umożliwia przedostanie się na drugą stronę jezior, czy też (jak chcą miejscowi) jeziora Waginger See. Miejscowość nazywa się Tettenhausen (kliknij w różowe pole, jeśli chcesz do niej zajrzeć) i wszyscy, którzy tu jedzą, mówią, że byli na obiedzie albo kawie w Tettenhausen, myślę, że mało kto wie, jak restauracja się nazywa


Poniżej i powyżej widok z restauracyjnego tarasu na jezioro


     Jesteśmy mniej więcej po drugiej stronie jeziora  względem Strandkurhaus - pierwszej opisanej restauracji i pierwszego opisanego pola campingowego.

     Na początku postu pisałam, że most rozdziela dwa jeziora - dużo większe Waginger See od mniejszego  Tachinger See. Miejscowi uparcie twierdzą, że jest to jedno jezioro, czyli Waginger See i żadne argumenty do nich nie trafiają, co sprawdziłam. 

     Poniżej prezentuję most rozdzielający jezioro czy też jeziora. Któregoś dnia udałam się do miejscowości Taching am See i na własne oczy zobaczyłam Tachinger See

Kładka dla pieszych (oraz rowerów?)

Widok na fragment budynku restauracyjnego Zum Boadwirt

Uchwycone dwa jeziora w kadrze po obu stronach mostu

Widok na Tachinger See

     Żeby przedostać się z restauracji w Tettenhausen do kompleksu campingowo-rekreacyjnego Waginger See, który opisałam na początku posta, trzeba przejechać przez most w Tettenhausen, który rozdziela dwa połączone jeziora Waginger See i Tachinger See. Nie skręcając jednak od razu w prawo nad jezioro, tylko jadąc kawałek dalej Traunsteiner Strasse (St2105) w Stronę Traunstein, można dojechać do miejscowości, od której jezioro przyjęło nazwę - Waging am See (,,Waging nad jeziorem", kliknij w różowe pole, jeśli chcesz się ze mną po nim przespacerować). 












































Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Konstancińskie wille, pensjonaty i zakłady lecznicze

Stroblalm

Koblencja (Koblenz)