Salzburg, co zwiedzać, wycieczka pierwsza
Tu link do wstępu i do kolejnych wycieczek po Salzburgu
Po przyjeździe na dworzec główny (Hauptbahnhof), musiałam ustalić, w którą stronę podążyć tunelem. Trzeba się kierować (trzeba, jeżeli naszym celem jest stare miasto, a zapewne jest) w stronę większej jasności, ku otwartej przestrzeni Südtiroler Platz, a następnie mając wyjście za plecami iść w lewo i cały czas trzymać się głównej ulicy Rainerstraße.
Südtiroler Platz |
Gdy kawałek za rondem zobaczymy po prawej stronie budynek Salzburg Congress, możemy albo przejść od razu na drugą stronę, albo pójść kawałek dalej, żeby zwiedzić kościół św. Andrzeja i Mirabell Platz i dopiero przejść na drugą stronę, gdy znajdziemy się naprzeciwko Schloss Mirabell.
Podczas pierwszej wycieczki przekroczyłam ulicę na światłach obok Congressu, a potem zaczęłam wypatrywać pierwszego celu mojej wycieczki, zamku Mirabell. Wydawało mi się, że powinien być z zewnątrz jakiś wspaniały, bo wszędzie o nim piszą i przeszłam obok, szukając czegoś nadzwyczajnego. Mapa Google upierała się jednak, że to tutaj, więc podeszłam do tabliczki. Tak, ten budynek obok przystanku, to Schloss Mirabell. Zupełnie nie zachęcił mnie do wejścia, natomiast zaraz za nim, kierując się wciąż do przodu, zobaczyłam wejście do ogrodów Mirabell, Mirabellgarten i tu już nikt nie musiał mnie zachęcać do wejścia. Także nieco się rozczarowałam, bo oczywiście każda sroczka swój ogon chwali, ale pisać, że to są największe i najpiękniejsze ogrody w Europie, to już lekka przesada. Chociaż z drugiej strony, gdy przebiegłam zaraz myślami nasze Łazienki, ogród różany na wzgórzu Petrin w Pradze, kopenhaskie ogrody Tivoli, ogrody Londynu, Madrytu, Carskiego Sioła, czy choćby ogrody Poczdamu, albo wokół pałacu Herrenchiemsee, to tutaj jest rzeczywiście duże nagromadzenie kwiatów w jednym miejscu i często ,,zmieniają dekoracje". Za tydzień mogą być posadzone zupełnie inne kwiaty w innych konfiguracjach, co jednak, owszem, robi wrażenie.
Gdy byłam już po drugiej stronie ulicy, czyli stronie z ogrodami i zamkiem, po teraz przeciwnej uchwyciłam taką monumentalną budowlęPo lewej stronie za Pegazem widać schodki. Prowadzą do mostku, którego strzeże dwóch karłów. Mostek prowadzi do ogrodu karłów (Zwergelgarten)
Spróbowałam tu objąć większość ogrodu bez ludzi w kadrze (trudna to sztuka) |
Ten karzeł nie wiem, co symbolizuje. Stoi na miejscu ,,miesięcy", jednak nie pasuje do żadnego opisu |
Karlica w fartuchu pełnym owoców symbolizuje miesiąc wrzesień
Karlica z pęczkiem cebuli trzyma w jednej ręce symbol zdrowia - dzbanek z wodą, w drugiej roślinę leczniczą - cebulę. Najzdrowszym miesiącem jest sierpień |
Karzeł z Grabscheit (nie wiem, jak to przetłumaczyć) zwany też śniącym ogrodnikiem, opiera się po pracy na swojej ogrodowej motyce. Symbolizuje miesiąc czerwiec
Karzeł z (brakującą) łopatą symbolizuje marzec, ponieważ w tym miesiącu przygotowuje się glebę pod zasiew, trzeba ją najpierw przekopać |
Zrobiłam sobie sesję zdjęciową z przemiłymi kamiennymi zwierzątkami i nie mogę się powstrzymać, żeby zdjęć tu nie umieścić
Do muru Ogrodów Mirabelle przylega słynna salzburska uczelnia muzyczna Universität Mozarteum. |
Rzeźby są, co tu mówić, imponująco barokowo poskręcane
Pod parasolką zmieścił mi się taki mały salzburski zamek (to ten po prawej w oddali na wzgórzu)
Strasznie zimno chłopaczkowi, a mamusia nie może go okryć, bo sama nie ma się w co przyodziać. Na jesieni i w zimie powinno się rzeźbom tego typu zakładać ciepłe kożuszki i pelerynki
To Landestheater widziany z placu Makartplatz. Cofnęłam się do niego od mostu, bo chciałam zlokalizować dom, w którym mieszkał Mozart
To ten dom, Mozart Wohnhaus, położony przy placu mniej więcej na przeciwko hotelu Bristol. Nie wchodziłam
Hotel Bristol |
Jeszcze raz teatr miejski |
Kładka Feingold w całej okazałości |
St. Rupertus |
W kadr wszedł ,,zamaskowany" pielgrzym
To targ przed kościołem Gdy obeszłam kościół Uniwersytecki mając go po prawej stronie, wyszłam na Max-Reinhard Platz, po którego jednej stronie znajduje się widoczny na zdjęciu Haus für Mozart, teatr, w którym grywane są opery, odbywają się koncerty i salzburski festiwal muzyki i teatru (Salzburger Festspiele) przed którą stoją Ogórki (Gurken) i pomnik Friedricha Schillera W głębi między aulą a kościołem Uniwersyteckim (Kollegirnkirche) widać podcienie Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Salzburskiego (Theologische Fakultät). Teren pomiędzy, to Furtwängler Park Kollegienkirche od strony parku Furtwängler ![]() Przed kościołem i wydziałem teologicznym znajdują rzeźby dwóch nagich (nie bądźmy pruderyjni) młodych kobiet Teraz plac z aulą mam za plecami, w lewo będzie we wnęce muzeum sztuki To budynek Rupertinum, muzeum sztuki nowoczesnej Chciałam dostać się w jakieś wyższe miejsce, żeby zobaczyć Salzburg z wysoka, skręciłam w prawo kierując się na skałę, która ciągnie się od wzgórza Mühlberg wzdłuż całego miasta aż pod twierdzę Hohensalzburg. Po prawej stronie znajdują się schody W murze, koło którego za chwilę zacznę się wspinać, mieści się ogromna sala, częściowo chyba wykuta w skale, w której również odbywają się przedstawienia i koncerty Festiwalu w Salzburgu. Sam festiwal jest prawdopodobnie największym letnim festiwalem muzyki i teatru w Europie. Trwa przez pięć tygodni, od końca lipca przez cały sierpień Na górę wdrapywałam się schodami Klemens-Holzmeister-Stiege Z nawet niewielkiego wzniesienia widać od razu najważniejsze kościoły Salzburga, po prawej spiczasty kościół i klasztor franciszkanów (Franziskanerkloster), w środku katedra, po prawej kościół św. Piotra To już Herbert-Breiter-Terrasse Po lewej kościół uniwersytecki Kollegienkirche, po prawej klasztor Franciszkanów Za mną po lewej dzwonnica i kościół św. Piotra, w oddali katedra Po lewej franciszkanie, po prawej kościół uniwersytecki Zeszłam na dół i prześwitami pod budynkami udałam się w stronę kościoła św. Piotra To musi być św. Rupert. Zastanawiałam się przez chwilę, czy przypadkiem nie św. Piotr, tak dostojnie się prezentuje, jednak atrybutami pierwszego papieża są: klucze, sieć, kogut i odwrócony krzyż Tu widzimy wejście do kościoła arcyopactwa św. Piotra (i zdaje się wieża dzwonnicowa). Cały kompleks zawiera kościół św. Piotra (właśnie ten) i najstarszy istniejący do dziś klasztor benedyktynów na terenie niemieckojęzycznym (Erzabtei/Stift St. Peter) Przed kościołem stoi rzeźba przedstawiająca modlącego się św. Piotra z pękiem kluczy i kogutem u stóp Po prawej stronie w rogu widać przejście na cmentarz z wspaniałymi wykutymi w skale katakumbami (byłam tam podczas mojej szóstej wycieczki). Na prawej ścianie (też niedaleko rogu) znajduje się wejście do restauracji (podobno najstarszej w Salzburgu; w relacji z szóstej wycieczki pokazuję jej zdjęcia) Kościół został założony w 696 roku przez św. Ruperta podczas jego podróży misyjnej w Alpach Południowych. W średniowieczu benedyktyni przyjęli tzw. Reformy z Meik, w celu odnowienia życia klasztornego w Austrii. Na początku XVII wieku dzięki inicjatywom benedyktyńskim Salzburga, Bawarii, Austrii i Szwajcarii otworzono Benedyktyński Uniwersytet Salzburski, ściśle związany z opactwem św. Piotra, który po stu latach zamknięto, a po kolejnych ponad stu ponownie otworzono (1929) jako Uniwersytet Salzburski, ten, który widzieliśmy z ogórkami i rzeźbami nagich studentek w przy uniwersyteckim ogrodzie (mnisi w katakumbach przewracają się w grobach, chyba że wyrobili sobie przez tyle lat jako takie poczucie humoru). W klasztorze św. Piotra znajduje się najstarsza biblioteka w Austrii z 800. manuskryptami, z których najcenniejszy jest zdeponowany przez samego św. Wergilusza z Salzburga w 784 roku, a zawierający spis i informacje na temat zakonów. Dzieło nazywa się Verbrüderungsbuch. W kościele czeka jeszcze jedna niespodzianka, którą odkryłam wychodząc, pochwalę się nią pod koniec relacji ze świątyni. Kościół św. Piotra, jak wyczytałam, jednoczy elementy romańskie, renesansowe i rokoko Przecudne ambonki Na górze wzdłuż ścian nawy głównej, galeria obrazów Przepiękny Ołtarz Maryjny po prawej stronnie nawy głównej. Tu znajduje się Najświętszy Sakrament, którego pilnie strzeże kamera. Benedyktynów zostało dziś w klasztorze niewielu i komu by się tam chciało siedzieć, albo nie daj Boże leżeć krzyżem przed Panem. Wygodniej ,,luknąć" co jakiś czas w monitoring, czy ktoś nie ,,zwija" przypadkiem Boga do kieszeni w niecnych celach, a w razie czego uruchomić alarm. Co innego pisać uczone księgi i zgłębiać odwieczne tajemnice Boże, a co innego marznąć w zimnym kościele. Tylko sam (bardzo dosłownie) Bóg może to wytrzymać. Ogrzałam Go na sekundę moją gorącą łzą, zanim wystygła Ołtarz główny Boczne organy Na tylnym chórze, gdzie tradycyjnie znajdują się organy widać ogromny zegar. Jest tam cała galeria oraz organy. Bardzo oryginalny chór, nigdzie podobnego nie widziałam A to obraz Maryi z Dzieciątkiem jeszcze raz. Maryja taka na nim delikatna i sympatyczna Zbliżenie na ołtarz, przy którym kamera (po lewej w kółeczku) pilnuje uwięzionego w tabernakulum Baranka Bożego Obeszłam kościół, teraz jestem w prawej nawie, tu pyszne barokowe nagrobki. Uwielbiam te klimaty, w których bardzo przemawiające do wyobraźni artystyczne czaszki przypominają o kruchości życia różnych wystrojonych bogaczy i biskupów Tutaj też znajduje się zapowiadana niespodzianka. Grób św. Ruperta (Grab des Hl. Rupertus). Pomyśleć, że pierwszy biskup Salzburga i obecny patron całego regionu żył na przełomie VII i VIII wieku i robi się od razu tak jakoś teleportacyjnie; ja mam zdolności do przenoszenia się w czasie wśród tak starych miejsc W środku za kratą palą się świece. To też robi wrażenie Jeszcze raz rzut oka na chór Chrystus na figurze pod obrazem ma długie brązowe włosy ,,Baldericus abbas sant Petri huius ecclesiae restaurator obiid A. D. 1147" - ,,Baldericus, opat św. Piotra, konserwator tego kościoła, zmarł roku Pańskiego 1147" Ołtarze boczne, a jest ich chyba kilkanaście, są bardzo misternie wykonane. Oprócz obrazów, ram, kolumn, zawierają artystycznie wykonane rzeźby. Tutaj na przykład, pieta Urzeczona, nie mogłam wyjść z kościoła. Pomimo swojej urody i zaglądających tu licznie turystów, nie zmienił się wyłącznie w muzeum sztuki i zachował sakralny charakter Przedsionek zachował romańskie sklepienia. Jest bardzo obszerny, ma umieszczone wzdłuż boków długie wygodne ławy, na których latem można wypocząć w cieniu, a podczas chłodu schronić się tu lub/i skonsumować kanapki, co podczas kolejnej wizyty uczyniłam Nawet drzwi są pięknie okute, ale w końcu musiałam stąd wyjść Na salzburskiej starówce po wyjściu z jednego kościoła zaraz trafia się na drugi. Początkowo mylą się one i wcale nie wiadomo, czy się już tu było, czy nie. Dlatego podzieliłam sobie zwiedzanie na kilka wizyt, żebym była w stanie zapamiętać wnętrza. To kościół franciszkański, jest najbardziej strzelisty i ciemnej barwy. Tym razem jednak do niego nie weszłam Wejście do kościoła franciszkanów W oddali widać plac katedralny z figurą Maryi na wysokim postumencie Katedra (po niemiecku ,,Dom") od strony Placu Katedralnego (Domplatz). Przylega do niej Dom Quartier, rodzaj rezydencji katedralnej, która otacza plac. Mieszczą się tu muzeum katedralne, muzeum św. Piotra, sale reprezentacyjne oraz galeria obrazów, a także tarasy, z których można obejrzeć Stare Miasto z różnych stron. Katedra wygląda z każdej strony zupełnie inaczej. Od strony Residenzplatz zobaczymy jej ogromne cielsko wraz z kopułą i można zupełnie stracić orientacje, że to ta sama świątynia. Kościół Uniwersytecki (Kollegienkirche) tak samo zupełnie inaczej prezentuje sie z kazdej strony, a dotego jest podobny do katedry, bo również ma od strony głównego wejścia dwie wieże. W końcu nauczyłam się je rozpoznawać nawet z wysoka. Katedra ma zieloną kopułę i dwie wieże, z jednej strony kolumne z Maryją, z drugiej fontannę z koniami. Kollegienkirche ma z jednej strony plac z ogórkami i pomnikiem Schillera a z drugiej, czyli przed głównym wejściem, stragany, natomiast z góry poznamy go po czarnej kopule i dwóch wieżach. Najbardziej prosty i strzelisty jest dach koscioła franciszkanów, natomiast dwie nieco oddalone zielone barokowo wygięte wieża i kopuła blisko ściany pod twierdzą, to kościół św. Piotra. Oczywiście są też inne kościoły i wieże, ale na razie jeszcze ich nie poznaliśmy Do katedry weszłam tylko na chwilę, bo wyczytałam, że podczas zwiedzania Domu Quartier można ją zobaczyć z góry, a poza tym czas już mnie naglił, bo trochę chaotycznie szło mi zwiedzanie miasta i zupełnie nie według planu, pogubiłam się bez nawigacji, która tu zupełnie postradała rozum. Głównym celem mojej pierwszej wycieczki było obejrzenie wystawy czasowej, którą właśnie trwała w tutejszym muzeum, dotyczącej świętego Nepomucena (Nepomuka). To ten męczennik, którego zrzucono z mostu Karola w Pradze. W Bawarii i Austrii był bardzo popularny,przy mostach, nad rzekami i jeziorami stoją jego figury Co ja się naszukałam wejścia do Domu Quartier, nikt nie wiedział z turystów gdzie jest wejście, dopiero jakiś sprzedawca obrazów mi wskazał. To jest wejście. W oddali widać konia z fontanny na Residenzplatz. Wchodzi się właśnie od strony następnego placu Z bramy przez podwórko, a potem w lewo po schodach Cały kompleks jest ogromny, więc dobrze się nie zatrzymywać za długo w jednym miejscu, bo nie wyjdziemy stąd przez kilka godzin W niektórych miejscach Rezydencji można fotografować, w innych nie. Po drodze będzie Kunstkammera z różnymi dziwnościami, tam na pewno nie można. Z resztą, jak robi się zdjęcie w niedozwolonym miejscu, natychmiast ktoś z obsługi do nas podejdzie, żeby zwrócić uwagę Wydaje mi się, że w galerii tzw. Lange Galerie także nie można robić zdjęć, pamiętam, że miałam styczność z obsługą, która poinformowała mnie o zakazie i dlatego nie mam stamtąd zdjęć WYSTAWA JAN NEPOMUK Na szczęście w Muzeum Katedralnym, gdzie odbywała się wystawa dotycząca życia i kultu świętego Nepomucena można było fotografować. Kupiłam też bardzo ciekawy niewielki katalog prezentujący wystawiane eksponaty (Johannes Nepomuk Salzburgs Fünf-Sterne-Patron. Zum 300-Jahr-Jubiläum seiner Seligsprechung, Begleitheft zur 43.Sonderaustellung des Dommuseums Salzburg 15. Mai - 25 Oktober 2021, Dommuseum Salzburg 2021). Wystawa została zorganizowana z okazji 300-lecia beatyfikacji ,,pięciogwiezdnego" patrona Salzburga (jednymi z jego atrybutów jest pięć gwiazd umieszczonych nad głową), Jan Nepomuk żył pod koniec XIV wieku w Czechach. Został wikariuszem generalnym arcybiskupa praskiego i kiedy ten wdał się w konflikt z władcą, Wacławem IV, reprezentujący metropolitę Nepomuk również popadł w niełaskę. Znaleziono odpowiedni pretekst i poddano naszego wikariusza (jak chcą inni kanonika) torturom, a następnie zrzucono go z mostu Karola do rzeki Wełtawy. W miejscu wrzucenia do wody pojawiła się podobno aureola i dlatego przedstawia się go często z aureolą z pięciu gwiazd (symbolizujących pięć cnót męczeńskich: pobożność, pokorę, dyskrecję, pilność i miłosierdzie). Po wyłowieniu ciało złożono w katedrze na Hradczanach. Gdy dziesięć lat przed kanonizacją otwarto trumnę, okazało się, że doczesne szczątki przyszłego świętego mają nienaruszony język (podobno było to związane z dochowaniem tajemnicy spowiedzi, gdyż ksiądz nie chciał wyjawić władcy co też wyszeptała mu w konfesjonale podejrzewana o niewierność żona, ale też podobno nasz wikary nigdy nie był spowiednikiem królowej, tylko taka wersja bardzo ładnie się prezentowała podczas procesu beatyfikacyjnego). Jan Nepomucen został beatyfikowany w 1721 roku a kanonizowany przez Innocentego XIII 19 marca 1729. Jest patronem czeskiej Pragi, Salzburga i kto wie jeszcze czego. Jego kult bardzo się rozprzestrzenił w Czechach, potem całej monarchii Habsburgów i ogólnie w Europie. W Polsce również mamy sporo nepomuków (tak się nazywają figury świętego). Pierwszy nepomuk stanął oczywiście na moście Karola, kolejne wzorowały się na nim, chociaż barokowa wyobraźnia nadawała im najprzeróżniejszy wyraz i to jest fascynujące, że nepomuk nepomukowi podobny i nie podobny. Mnie fascynuje sztuka baroku, stąd zachwycam się bogactwem nepomuckich przedstawień. W ikonografii przedstawiany jest w średniowiecznym stroju kapłańskim, w ręku trzyma krucyfiks i palmę męczeństwa (nie zawsze obie te rzeczy). Jego atrybutami są: klucz, książka, krzyż w ręce, zapieczętowany list, pieczęć, list, most, z którego został zrzucony, woda, aureola lub wieniec z pięciu gwiazd, w środku napis tacui - milczałem. Nepomucen jest patronem jezuitów, spowiedników, szczerej spowiedzi, dobrej sławy, tonących, mostów. Chronił, według tradycji, pola i zasiewy przed powodzią, jak i suszą. Jego figury stoją najczęściej przy mostach i rzekach, ale również na placach i skrzyżowaniach dróg. Ponieważ również św. Krzysztof jest patronem mostów i przepraw rzecznych, wiec żeby obu panów nie pomylić, należy spojrzeć, co trzymają w rękach. W przypadku Krzysztofa, kogo, ponieważ on trzyma małego Chrystusa, natomiast św. Nepomucen krzyż. Cztery nepomuki z Warszawy Mieszkam w Warszawie i aż wstyd powiedzieć, dopiero teraz opracowując materiał, dowiedziałam się, że figura świętego na Placu Trzech Krzyży, przedstawia właśnie Nepomucena i to on trzyma trzeci z krzyży, od których plac wziął nazwę. Nepomuk stanął tu w podziękowaniu za udaną akcję brukowania i kanalizowania ulic, przeprowadzoną przez Komisję Brukową w połowie XVIII wieku. Tak więc święty Nepomucen patronuje na Placu Trzech Krzyży udanej akcji poprawy jakości polskich dróg. W tutejszym kościele św. Aleksandra przyjmowałam bierzmowanie, przez kilka lat kilkanaście razy w miesiącu bywałam w jednej z okolicznych firm, często jeżdżę obok figury do centrum i nigdy wcześniej nie zadałam sobie trudu, żeby ustalić co to za święty stoi na postumencie, na jednym z głównych placów Warszawy. . (tu link do strony z opisem figury). W moim pięknym mieście znajdują się jeszcze trzy nepomuki, przy Senatorskiej 42, nad kanałkiem u zbiegu Doliny Służewieckiej i ul. Nowoursynowskiej oraz na Augustówce. Gdy zrobi się cieplej przejadę się po Warszawie ich śladem i zrobię na ten temat specjalny post (tu link z opisem, jaki znalazłam). Trafiłam również na absolutnie wspaniałą stronę prowadzoną przez nepomukomanów. Przy okazji stwierdziłam, że zaraziłam się jakiś czas temu chorobą nepomucką i jestem jej niemal bezobjawową nosicielką, chociaż ostatnimi czasy wraz ze wzrostem świadomości, pojawiają się u mnie symptomy zaostrzenia, czyli to musi być jakiś wirus z grupy psychosomatycznych. Pierwsze przedstawienia świętego wzorowane były na tym z mostu Karola. Baron von Wunschitz podarował w roku 1683 pierwszą statuę wotywną w podziękowaniu Janowi Nepomucenowi za pomoc w niebezpieczeństwie śmierci (nie był jeszcze wówczas ani beatyfikowany ani kanonizowany, ale już darzony kultem Na jednym z nich jest poddawany torturom, nie chce wiedzieć, jakie dokładnie cierpienie mu zadają Tutaj wyłowiony z wody Ryciny Johanna Andreasa Pfeffelsa są pierwszym dużym cyklem obrazów dotyczących legendy Jana Nepomucena i ważnym wzorem dla późniejszych przedstawień życia świętego. Miedzioryty stanowiły ilustrację do Życia św. Nepomucena autorstwa Bohuslava Balbina. Na 31. kartach przedstawiono historię dzieciństwa, młodości, pracy publicznej, konfliktu z królem Wacławem, męczeństwa i kultu. Do kanonizacji historia została rozbudowana o dwa kolejne sztychy i w ostatecznym kształcie ma ich 33 Relief ołtarza Jana Nepomucena z Kajetanskirche (kościoła św. Kajetana) w Salzburgu. Nad głową lwa mamy tłoczony most Karola i scenę wrzucania męczennika do Wełtawy. Poszłam któregoś razu do tego kościoła, ale akurat całe wnętrze poddawano renowacji i guzik zobaczyłam Bardzo oryginalne woskowe figurki patrona Salzburga zamknięte w szklanych kapsułach z około 1900. roku Prawie naturalnej wielkości woskowa głowa Nepomucena z włosami, brodą i wąsami z 1756 roku. Szyję okala fragment pięknej księżowskiej szaty. Do zrobienia użyto również drewna, papieru i szkła. Nie wiem czy włosy są naturalne, czy tekstylne. Ten eksponat robił chyba największe wrażenie na wystawie. Przed nim leżący woskowy Nepomuk w ozdobnej odzieży To przedstawienie z 1730/1740 roku wybrano na okładkę katalogu. Wykonano techniką łączoną gwasz na pergaminie, metalowa nić w technice układana i piaskowania na jedwabiu Z muzeum katedralnego rzeczywiście da się przejść górą katedry. Miałam już coraz mniej czasu do odjazdu pociągu, za szybko robiłam zdjęcia i nie wyszły wyraźne Katedra najmniej mnie zachwyciła z widzianych dziś kościołów, a raczej nie zachwyciła mnie w ogóle, ot katedra, jak katedra Z drugiej strony widać Residenzplatz z fontanną Residenzbrunnen, po prawej stronie wieżyczka umieszczona na Salzburg Museum, wieża po lewej należy do kościoła św. Mikołaja, do którego przylega znajdujące się na rogu muzeum Bożego Narodzenia (Weihnachtsmuseum). Gdy spojrzeć pomiędzy wieżami widać w oddali Mozartplatz z pomnikiem Mozarta Wyjście z muzeum tymi samymi schodami co wejście Residenzplatz Na placu znajduje się fontanna Residenzbrunnen otoczona wspaniałymi rzeźbami koni Teraz z boku widać zarówno zieloną kopułą katedry, jak i jej dwie wieżyczki. Tarasy Domu Quartier znajdują się, jak przypuszczam nad tym przejściem z podcieniami Ostatni rzut oka na ,,końską" fontannę Plac Mozarta z jego pomnikiem (Mozartplatz, Mozartdenkmal) W oddali wieżyczka starego ratusza Tutaj już przeszłam przez most Uff, Südtiroler Platz, wejście na Dworzec Główny (Hauptbahnhof). Po znalezieniu mojego pociągu, który już stał na peronie, zostało mi do odjazdu bardzo niewiele minut, może siedem albo dwie Tu link do wstępu i do kolejnych wycieczek po Salzburgu |
Komentarze
Prześlij komentarz