Na początku marca 2022 r., w kilka dni po rozpoczęciu przez Rosję ataków na Ukrainę, dobry los rzucił mnie do Dolnej Saksonii (Niedersachsen), gdzie w spokoju zakłócanym wyłącznie złymi wiadomościami telewizyjnymi przyszło mi spędzić przedwiośnie i część wiosny. Na niemieckiej prowincji życie płynie rytmem niezwykle spokojnym, w małych miasteczkach można spotkać wielu uchodźców z różnych części świata, którzy znaleźli tu azyl i wygrzewają się na ławeczkach w pierwszych promieniach słońca, nie chcąc słyszeć nic więcej o żadnej wojnie.
Wieczorem dochodziły mnie straszne wieści z Europy Wschodniej, które dawkowałam sobie bardzo ostrożnie, żeby nie stracić radości życia, chociaż nie sposób uciec od ścigających myśli, i próbowałam żyć normalnie, jakby się nic nie stało, aczkolwiek, gdy za granicą mojego kraju spadają bomby, a w mojej ojczyźnie wrze w uchodźcach zza wschodniej granicy wyrosła ze strachu nienawiść, wyraz ,,normalność" przestaje być zrozumiały, a oddech staje się mimowolnie jakby płytszy.
Tyle tytułem wstępu. Robię wpis na blogu podróżniczym, bo moje życie tak się ułożyło, że wykonywana praca daje mi możliwość odbywania w wolnym czasie wycieczek po Niemczech, z czego staram się korzystać czasem skwapliwie, a czasem zmuszając się wręcz do tego, jak np. teraz, by odpędzić czarne myśli, co zastanę w Polsce po powrocie.
Około dwudziesto trzy tysięczne, o długiej tradycji miasto Stadthagen leży w Dolnej Saksonii. Już w roku 1200. na obecnym terenie miejskim rozpoczęto budowę zamku, który został przebudowany do obecnej postaci w stylu tzw. renesansu wezerskiego (Weserrenaissance). W XVI wieku był siedzibą hrabiów Schaumburg. Obecnie Stadthagen jest siedzibą powiatu Schaumburg (niemieckie kraje związkowe dzielą się na powiaty).
 |
Zamek z fragmentem murów, poniżej jeszcze w innych ujęciach. Dzisiaj mieści się tu coś na wzór naszego Urzędu Skarbowego (Finanzamt) |
 |
Następnym razem przyjrzę mu się z bliska |
Samo miasto powstało w 1222. roku. Jego pierwotna nazwa była dedykowana grafowi Adolfowi - Hagen des Grafen Adolf. Ostateczną nazwę miasta Stadthagen spotyka się dopiero w dokumentach z 1378. roku. Główne ulice miasta miały nietypowy dla okresu średniowiecza układ litery ,,H". Układ ten wraz z zarysem murów obronnych zachował się do dziś. W okresie średniowiecza Stadthagen było otoczone rowem, wałem ziemnym oraz kamiennym murem obronnym. Z umocnień do naszych czasów przetrwała jedynie jedna wieża miejska oraz wał otaczający najstarszą część miasta.
Od ok. 1386. roku w pobliżu miasta rozwija się wydobycie węgla i trwa do połowy XX wieku. Natomiast w wieku XVII w mieście krótko miał siedzibę uniwersytet.
Zaparkowałam samochód mniej więcej na skrzyżowaniu Krummestrasse (w którą od tej strony nie da się wjechać) z Niedernstrasse. Ruch jest w obrębie starego miasta w wielu miejscach jednokierunkowy, wzdłuż ulic znajdują się płatne parkingi. Mniej więcej na środku starego miasta widziałam na mapie, a potem w rzeczywistości olbrzymi parking, głównie podziemny, jednak nie mam pojęcia, jak tam się dostać. Za przyuliczne parkingi płaci się 0,4 euro za każde pół godziny; 2,40 euro za 3 godziny. Gdy jednak parkuje się tylko na 30 minut - bilet jest bezpłatny. W soboty po 14.00 i w niedziele, także.
 |
Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy, to datowane budynki z muru pruskiego (Fachwerk): 1599, 1717, 1574... Przez Niemcy przetaczały się kolejne wojny, 30-letnia, 100-letnia, napoleońskie, potem światowe, które jednak oszczędziły zabytkowe domy Stadthagen. Większość z nich nosi dumnie na fasadzie datę wybudowania, czasem też odnowienia lub odbudowania. Na zdjęciu powyżej Kawiarnia Nostalgiczna w budynku z 1599. roku |
 |
W jednym z zabytkowych budynków mieści się gabinet w którym przyjmuje naturopatka w dziedzinie psychoterapii, która zajmuje się hipnozą, psychoonkologią, budowaniem katatymicznego obrazu życia. W oknie dowcipnie postawiła czarownicę, koty, figurkę Buddy oraz bambusy - roślinę, która symbolizuje szczęście, bogactwo i energię, wykorzystywaną często w praktykach Feng Shui. W Niemczech, gdzie medycyna stoi przecież na wysokim poziomie, a długość życia przeciętnego mieszkańca jest imponująca, zauważyłam bardzo dużo gabinetów medycyny alternatywnej, naturalnej |
 |
Powyżej domy stojące po obu stronach ulicy Niskiej (Niedernstraße), która przechodzi w ulicę Wysoką (Obernstraße). Jest to jedna z głównych ulic starej części miasta, wewnątrz wałów i prowadzi na rynek
Bogato zdobiony budynek z muru pruskiego wybudowany w 1574. roku. Spędzał w nim swoją młodość żyjący w XVIII wieku teolog i geograf Anton Friedrich Büsching
|
 |
Wejście do strefy miasta zamkniętej dla ruchu samochodowego |
 |
Po obu stronach deptaka znajdują się najprzeróżniejsze sklepiki. Słyszałam od miejscowych mieszkańców, że w czasie pandemii wiele z nich splajtowało i lokale stoją puste. Wcześniej było to ważne miejsce, do którego przyjeżdżało się na najprzeróżniejsze zakupy z całej okolicy. Teraz asortyment nieco zubożał, chociaż mnie wydała się ilość sklepów i różnych lokali bardzo duża. W niemal każdym domu na dole znajduje się jakieś pomieszczenie użytkowe. Tu mamy sałatki, sklep ze świeżą żywnością, torebki |
 |
W pierwszym zdobionym domu znajdują się delikatesy rybne (Fischhaus Blanke). Na fasadzie widzimy dwie daty 1581 i 1914. Dom rybny ma długą tradycję i przyjeżdża się tu z okolicy po świeże ryby. Świeże są cały czas, ale nowa dostawa jest we wtorki. Kto o tym wie, przyjeżdża po świeżą rybę z Bremy właśnie we wtorki. Co robią tu ryby z oddalonej o ponad 100 kilometrów Bremy? Otóż w przeszłości ze Stadthagen pochodziło wielu morskich żeglarzy. Tu mieli rodziny, jeździli w rejsy, na połowy, a potem wracali do nich. Pamiątką po tych dalekomorskich połowach jest ość wieloryba zawieszona na starym ratuszu. Nie mogłam jednak jej znaleźć podczas pierwszego pobytu. W mieście znajduje się również restauracja rybna Blanke (Fischrestaurant Blanke). |
 |
Na fasadzie tego domu dostrzegłam datę Anno Domini 1618
|
 |
To już narożna budowla przy rynku, w którym oprócz ratusza mieści się restauracja Ratuszowa (Ratskeller). |
 |
Na środku rynku stoją stragany. Nie wiem, czy są czynne codziennie, czy akurat trafiłam |
 |
Widok z rynku na kościół św. Marcina
|
 |
Na przeciwko restauracji Ratuszowej wznosi się cacko z muru pruskiego z dwuspadowym dachem. Budynek powstał na miejscu trzech domów zniszczonych w czasie wojny trzydziestoletniej. Oprócz krótkich przerw zawsze służył jako karczma. Obecna nosi nazwę MERCADO |
 |
To jescze jedno ujęcie ratusza. próbowałam go zmieścić w kadrze, ale jest to możliwe wyłącznie z boku, z perspektywy |
 |
Jeszcze raz ratusz |
 |
Na tym pięknie zdobionym budynku z muru pruskiego widnieją dwie daty: 1647 i 1649. Mieszkałam przez dłuższy czas w jednym z takich domów, mój był nieco starszy, z połowy XVIII wieku. Wspaniałe przestronne wnętrza, wysoki strop, spadzisty dach z oknami, belki nad głową pamiętające Napoleona |
 |
Cały czas rynek. W domu z dwuspadowym dachem z 1634. roku po prawej stronie mieści się pasaż handlowy
|
 |
Najwyższy z widocznych sztachulcowych budynków z szarą fasadą nosi nazwę Haus zum Wolf (dom pod wilkiem) i pochodzi z 1573. roku |
 |
To najładniejsze ujęcie ratusza, uchwyciłam budynek w całej okazałości. Gmach został pierwotnie wzniesiony jako ,,dom rumu" albo zbrojownia. Gdy miastu zabrakło pieniędzy na dalszą rozbudowę, nałożono podatek od budowy ratusza i dzięki temu ukończono budowę domu. To jest drugi ratusz w mieście. Pierwszy znajdował się po wschodniej stronie rynku w kierunku Niedernstraße, i to gdzieś na tym pierwszym ratuszu wisi ość wieloryba, gdybym tylko wiedziała, gdzie jest wschodnia strona rynku... |
 |
Rynek, na którym stoję powstał w 1322. roku |
 |
Ewangelicko-luterański kościół św. Marcina. Gdzieś obok znajduje się mauzoleum hrabiego Ernsta zu Holstein-Schaumburg, jednego z pierwszych właścicieli tutejszego zamku, jednak zapomniałam go poszukać. Kościół był oczywiście zamknięty. Pierwsza wzmianka o im pochodzi z 1230. roku. Początkowo był bazyliką romańską, potem został przekształcony w gotycki kościół halowy. Chór pochodzi z 1380. roku, wieża i nawa są prawdopodobnie jeszcze starsze, sklepienia nawy pochodzą z XIV i XV wieku. Bardzo żałuję, że był zamknięty, większość okolicznych kościołów pozostaje w dzień zamknięta, są otwierane wyłącznie podczas nabożeństw. Na kościele wisi myśl Dietricha Bonhoeffera ,,Urodzeni cudownie z dobrych mocy z ufnością czekamy na to, co może nadejść. Bóg jest z nami rano i wieczorem, a na pewno każdego nowego dnia" |
 |
Okolice kościoła, prawa strona |
 |
Okolice kościoła, lewa strona
|
Deptak
Obernstraße, którą można dostać się z rynku do bramy miejskiej i dalej do ogrodów zamkowych oddzielonych obecnie od zamku ulicą
 |
Pierwsze, co rzuca się w oczy, w ogrodzie, to staw z domem na wodzie (oczywiście z muru pruskiego; jego niedawna renowacja kosztowała, jak słyszałam, około 2 mln euro, aż nie mogę w to uwierzyć) |
 |
Potem zagłębiłam się w boczne uliczki |
 |
Wszędzie stoją piękne, zadbane budynki sztachulcowe i z muru pruskiego (z wierzchu nie da się ich rozróżnić, różnią się wypełnieniem. Te z muru pruskiego mają pod tynkiem wypełnienie pomiędzy drewnianą konstrukcją z cegieł, a sztachulcowe z gliny i słomy)
|
 |
Nad wejściem data: 1572
|
 |
Jedna z uliczek, Klosterstrasse, doprowadziła mnie do dawnego klasztoru franciszkanów, mnisi przebywali tu w latach 1485-1500, potem było tu gimnazjum i przez jakiś czas nawet uniwersytet. Od strony wyburzonej nawy dobudowano zachowany do dziś mur, obok którego właśnie przechodzę. W 1972. roku przeprowadzono renowację kościoła i przeprojektowano wnętrze. Żeby jednak je obejrzeć, musiałabym obejść cały teren dookoła, a zachodziło duże prawdopodobieństwo, że kościół będzie zamknięty, podobnie, jak większość tutejszych kościołów otwieranych tylko w czasie nabożeństw, więc poszłam dalej w stronę rynku, gdzie zakończyłam pierwszą wycieczkę. Miasto spodobało mi się jednak na tyle, że wkrótce byłam tu z powrotem, żeby poznać więcej jego tajemnic
|
 |
Na mapie widać zachowane wały miejskie, które wyznaczają obręb starego miasta z dawnym układem uliczek |
Poniżej umieszczam zdjęcia z mojej drugiej dłuższej wycieczki po mieście. Tym razem zostawiłam samochód na małym parkingu wzdłuż wałów niedaleko skrzyżowania Enzer Straße z Bahnhofstraße z zamiarem pójścia ulicą dworcową (Bahnhofstraße) na dworzec, jednak się pomyliłam i poszłam inaczej. W ogóle zmieniłam cały plan w dosyć spontaniczne zwiedzanie, jednak sporą część zaplanowanych miejsc udało mi się zobaczyć, oraz kilka nieplanowanych.
Pierwsze, co zobaczyłam, to śliczny budynek na skrzyżowaniu, a potem kościół, do którego szło się przez stary cmentarz.
 |
Kościół w stylu chyba neogotyckim, ale nie chcę się wymądrzać
|
 |
Weszłam do środka, bo był, co zdarza się tu niezwykle rzadko, a jeżeli to wyłącznie w przypadku kościołów katolickich - otwarty |
 |
Okazało się, że to kościół św. Józefa (st. Joseph), wybudowany w 1887. roku, rozbudowany w 1953 |
 |
Ciekawa droga krzyżowa z małych kamiennych płaskorzeźb |
 |
Dosyć proste, ale bardzo artystyczne i przemyślane w detalach wykończenie. Tutejsze kościoły katolickie mają w sobie protestancką prostotę. Daleko wnętrzom do bogatego wystroju bawarskich barokowych świątyń katolickich, są w zupełnie innym stylu, jednak pełne umiarkowania i smaku |
 |
Gdy wyszłam w kościoła, mignęła mi po lewej stronie w oddali wieża, skierowałam się więc najpierw na wały, żeby ja od razu obejrzeć, bo była umieszczona na mojej liście, chociaż nie w tej kolejności |
 |
Bardzo spodobał mi się sposób wznoszenia współczesnych budynków. Większość nowych domów jest tak projektowana, żeby komponowały się z zabytkowymi budynkami z muru pruskiego. W oddali po prawej nowy blok na tle dawnej zabudowy |
 |
A to idealnie wkomponowany mały praktyczny pawilonik stojący między wałami a uliczką biegnącą w głąb starówki, który z jednej strony zawiera toalety, a z drugiej jakby kiosk ruchu, gdzie można też zamówić kawę i jakąś przekąskę |
 |
Wieża twierdzy zbudowana w 1423. roku jest pozostałością średniowiecznych fortyfikacji miejskich. Wieża otrzymała w 1909. roku od Towarzystwa Upiększającego spadzisty dach
|
 |
Przebiegające obok wieży wały miejskie. Można idąc wzdłuż nich obejść całą starówkę, myślę, że zajęłoby to z godzinkę. Wzdłuż nich, po wewnętrznej stronie płynie w miniaturowej fosie rzeczka |
 |
Wróciłam pod kościół św. Józefa, żeby pójść ulicą Bahnhofstraße w kierunku dworca, gdyż byłam ciekawa, gdzie dokładnie się mieści, bo planowałam wybrać się z niego w przyszłości do Hanoweru, ale zaczęłam iść przez pomyłkę sąsiednią Enzer Straße, a gdy spostrzegłam swoją pomyłkę, mniej więcej pod powyższym budynkiem sądu rejonowego, nie chciało mi się już wracać. |
 |
Tu kolejne ładnie wkomponowane w pozostałą infrastrukturę osiedle domów z cegły |
 |
Górki do skakania dla rowerzystów. Poszłam przez teren parkingu na skróty w kierunku Tropicana Garten, który zobaczyłam na mapie i bardzo mnie zaintrygował. Wyobrażałam sobie, że to coś w rodzaju oranżerii |
 |
Zaczyna się ogród. Jezioro, po którym można latem popływać jachtem albo łódką |
 |
A oto i mój Tropicana, który okazał się kompleksem basenowym. Hmm, jeszcze chyba nie byłam na niemieckim basenie, muszę tu przyjść w tygodniu, bo w weekend spora kolejka do wejścia |
 |
Wokół basenu są tereny zielone i parking dla kamperów. Byłam tu w marcu i z niektórych wychodzili ludzie. Chyba w nich mieszkają |
 |
Witaj wiosno, już wszędzie cię widać
|
 |
Potem poszłam podziwiając tutejszą architekturę wzdłuż ulicy Gartenstraße, która doprowadziła mnie do Bahnhofstraße i do dworca kolejowego |
 |
Oto i dworzec, na nim data MDCCCXXXXVII - 1847 |
 |
Okoliczne budynki |
 |
Wracałam wzdłuż ulicy Dworcowej znowu pod kościół św. Józefa, żeby dalej zwiedzać stare miasto
|
 |
Po drodze mijałam kamieniarza. Tutejsze, w ogóle niemieckie nagrobki, są inne niż nasze. Nie ma płyt nagrobnych, tylko groby ziemne z małymi symbolicznymi, najczęściej płaskimi nagrobkami, które chyba są znormalizowane, bo nie przekraczają pewnych wymiarów, zazwyczaj około metra. W porównaniu z naszymi, niemieckie cmentarze wydają się bardzo skromne, natomiast zawsze są bardzo zadbane |
 |
I znowu kościół św. Józefa, zaraz wkroczę na starówkę |
 |
Jeszcze raz piękny ,,Dom pod wilkiem" |
 |
Ten sam dom z przodu od strony rynku |
 |
Co ja się teraz naszukałam kości wieloryba zawieszonej na dawnym ratuszu na pamiątkę połowów odbywanych przez zamieszkujących tu od wieków marynarzy. Kości nie znalazłam, a nie chciałam pytać w obawie, że niewtajemniczeni mieszkańcy mogą nie mieć pojęcia o tej kości i wezmą mnie za wariatkę, gdy zapytam: ,,przepraszam, gdzie tu wisi kość wieloryba". Nie znalazłam w ogóle budynku starego ratusza, chociaż miałam pewne wskazówki gdzie go szukać, za to przypadkiem trafiłam w miejscu gdzie się go spodziewałam na sklep z tanią odzieżą typu naszego PEPCO i na pocieszenie nakupiłam dla całej rodziny skarpetek |
 |
Przeszłam kawałek przez rynek, skręciłam w lewo, a potem w prawo, innymi słowy przebiłam się w poprzek starówki na drugą stronę wałów, gdzie znajduje się m.in. cmentarz (Friedhof) |
 |
Potem postanowiłam odnaleźć kilka zabytków z mojej listy, które znajdują się w pobliżu, np. widoczną na zdjęciu szkołę łacińską i mauzoleumksięcia Schaumburga |
 |
Mauzoleum księcia Ernsta von Holstein-Schaumburga, zbudowane wg planów Nosseniego i ukończone w 1625. roku
|
 |
Obok kościoła św. Marcina stoi powyższy budynek z muru pruskiego z 1611. roku |
Szkoła łacińska przebudowana jako budowla z piaskowca w 1565. roku w stylu renesansowym. Widok od strony kościoła i mauzoleum. Obecnie mieści się tu sala parafialna parafii św. Marcina
 |
Przeszłam pod szesnastowiecznym sklepieniem |
 |
Budynek w oddali mieści chyba szkołę, ale nie chciało i się sprawdzać |
 |
Na przeciwko niego, czyli na zdjęciu powyżej, znajduje się integracyjna szkoła ogólnokształcąca |
 |
Widoczny tu dwór w stylu renesansu wezerskiego (Weserrenaissance) został wybudowany w roku 1532., a przebudowany z dzisiejszym układem okien w 1731. r.. W 1960. r. miasto przejęło budynek i urządziło w nim bibliotekę miejską. Po pożarze odbudowano budynek w latach 1998/99 |
 |
To już widok z podwórca za murem na kościół św. Marcina |
 |
Zdjęcie z podwórza dzisiejszej biblioteki |
 |
To też widok z podwórza na bibliotekę |
 |
Urocze przejście w kierunku głównej biegnącej wzdłuż wałów alei
|
 |
Doszłam do zamku, który już widziałam podczas pierwszej wycieczki, tylko z innej strony |
 |
Od tej strony zamku znajdują się dosyć rozległe tereny zielone okupowane przez psiarzy |
 |
Na zakończenie wycieczki zajrzałam jeszcze raz do ogrodu miejskiego, czyli parku zamkowego, który też już znałam z pierwszej wycieczki |
 |
Domek na wodzie i staw stanowią najstarszą część ogrodów; pawilon początkowo pełnił rolę letniej rezydencji. Pierwotnie, żeby dostać się do domku na wodzie, trzeba było przejść przez most. Jest to jedyny znany przykład pawilonu zbudowanego nad wodą/na wodzie przed 1700. rokiem |
 |
Wzdłuż średniowiecznych wałów miejskich, powoli, bo doskwierało mi kolano, wróciłam do samochodu |
 |
Ten pomnik przedstawia, o ile zrozumiałam, dwie całujące się modliszki |
Robiąc wpis posiłkowałam się wiadomościami umieszczonymi przy zabytkach, też na papierowej mapie miasta: ,,Stadthagen Die Zukunft hat das Tradition" wydanej chyba przez miasto Stadthagen. Czasem korzystałam z Wikipedii.
Poniżej dodałam jeszcze zdjęcia z Tropicana Garten, który czasem odwiedzałam w tygodniu, gdy było mało ludzi, niskie ceny i ogólnie super
 |
Obok natrysków umocowano niezwykle praktyczne stojaki na okulary |
 |
Na całym kompleksie, który może pomieścić lekko kilkaset osób, znajdują się tylko 4 suszarki, z czego trzy wyłączone z użytku (z powodu koronawirusa). Ta jedna działająca czekała na mnie. Nie ma też żadnego gniazdka, żeby móc podłączyć własną suszarkę. Trzeba opuszczać baseny z mokrą głową, w zimie także. Może to i zdrowo... |
Bardzo wyczerpujący i zachęcający do zwiedzania opis :)
OdpowiedzUsuńDziękuję
Usuń