Co robić w Atenach i okolicy

Mój pierwszy pobyt w Atenach wypadł w lipcu 2022 r.. Przyjechaliśmy tu na kilka dni i w Grecji rozpoczęła się nasza dłuższa wakacyjna przygoda, która obejmowała Grecję i Włochy (Ateny - Bolonia - Florencja - Siena - Rzym - Neapol). 

Podróż zaczęła się z przygodami, pociąg ,,lotniskowy" do Modlina miał duże opóźnienie, a poprzedni jeszcze większe, więc pojechaliśmy tym poprzednim opóźnionym i byliśmy dzięki temu na lotnisku tylko dwadzieścia minut później niż powinniśmy. Oczywiście nasze nerwy, że co będzie, jak pociąg nie przyjedzie, okazały się zupełnie niepotrzebne, bo samolot wystartował ponad 4 godziny po czasie (wystąpiliśmy o odszkodowanie, bardzo szybko otrzymaliśmy dużą wypłatę). 

Przylecieliśmy do Aten w związku z tym w środku nocy, około chyba trzeciej. Na szczęście bus lotniskowy X95 (który znajduje się zaraz po prawej stronie względem wyjścia z lotniska) jeździ całą dobę. Bardziej by nam się opłacało kupić bilet trzydniowy, bo ,,na nim" można podróżować również raz na trasie port lotniczy-plac Syntagma (czyli centrum) i wówczas podjechać czym się chce, na przykład metrem, jednak z jakiegoś powodu w budce sprzedaży biletów można było nabyć tylko te na bus (5,5 euro/os), a trzydniowy kupiliśmy dopiero nazajutrz w Atenach. Metro zresztą w nocy też nie działało, więc właściwie jedyna możliwość to ów X95. Bus dojeżdża do Placu Syntagma, czekał nas więc do miejsca noclegu kilkudziesięciominutowy spacer przez miasto.

Pałac Prezydencki przy Placu Syntagma w nocy (wysiedliśmy tu z busa lotniskowego). Nasze miny oddają stan ducha.

Ruchliwy plac Syntagma (Zindagma, Πλατεία Συντάγματος, Plac Konstytucji), serce Aten, przy którym mieści się parlament. Jest to główny punkt komunikacyjny, tutaj dojeżdżają busy lotniskowe i metro z lotniska, można stąd dostać się do Pireusu, przejeżdżają tędy również tramwaje i autobusy. Syntagma oznacza po grecku konstytucję (grecką z 1843 r.). Pod parlamentem odbywa się co godzinę uroczysta zmiana warty.

Pierwsze wrażenie na nas obojgu (mnie i synu) Ateny zrobiły bardzo złe. Ruch i hałas, pomimo nocy jakiś totalny brak spokoju. Zabudowa bardzo nierówna co do stanu zachowania. Sam plac Syntagma również w środku nocy ruchliwy i hałaśliwy, duży acz nie za piękny. Samochody pędzą bez opamiętania, na ulicach można spotkać sporo ludzi, część tu żyje, część jest nieco dziwnych. Mieliśmy wrażenie, że zaraz coś nas potrąci albo rozjedzie, albo ktoś na nas napadnie blisko czwartej nad ranem, kiedy spodziewalibyśmy się raczej ,,ciszy nocnej". Później zauważyliśmy, że to miasto nigdy nie śpi, ale nie jest niebezpieczne.

Hotel Exarchion, w którym się zatrzymaliśmy znajduje się nieopodal placu o tej samej nazwie oraz niedaleko Narodowego Muzeum Archeologicznego, a także stacji metra Omonia. Na szczęście ma całodobową recepcję, pobyt miałam opłacony, formalności żadnych. To akurat było miłe i wygodne.

W dzień przylotu ponadto zwiedziliśmy jeszcze pokój hotelowy i poszliśmy na cztery godziny spać.

Zwiedzania Aten dzień I 

Chciałam zaoszczędzić czas na staniu w kolejkach do kas i kupiłam jeszcze w Warszawie online bilet łączony (combio za 30 euro) na siedem głównych zabytków archeologicznych Aten. Problem jest z nim taki, że można kupić przez Internet tylko bilet normalny. Młodzieży do 18 r. życia przysługuje za okazaniem dokumentu bilet bezpłatny, jednak można go otrzymać wyłącznie w kasie. Pojawiło się więc pomimo mojego biletu, który już miałam, widmo stania w gigantycznej kolejce do kasy Akropolu po ten bezpłatny bilet dla syna. Wpadłam na pomysł, żeby najpierw udać się do jednego z mniej obleganych zabytków z listy i tam spróbować zdobyć w kasie ten wymarzony bezpłatny bilet na resztę z nich, w tym Akropol. Najbliżej od nas było do Bibliotek Hadriana. Ruszyliśmy w tamtą stronę zwiedzając po drodze co się dało.

                                                To mapka poglądowa pierwszej części naszej trasy

Pierwszy spacer przez miasto za dnia był jeszcze dużo bardziej przerażający niż ten po nocy. Gdy opracowywałam w domu trasy do zwiedzania, jakoś zupełnie nie zastanawiałam się, jak wygląda i jak ,,żyje" samo miasto. A tutaj czas jakby się cofnął o kilkadziesiąt lat względem innych europejskich stolic. Targowiska, uliczne stragany, sklepiki różnobranżowe, wszędzie ktoś coś oferuje do sprzedania, wzdłuż przeraźliwie ruchliwych ulic rozstawione są stoliki, przy których ludzie spożywają lub co niewiarygodne, relaksują się ze znajomymi przy piwie albo kawie. Tu żyje się na ulicy, nie istnieje jakby pojęcie intymności. Dla nas było to dosyć męczące. Przejście na drugą stronę ulicy to nie lada wyzwanie, pomimo świateł, które chociaż zamontowane niemal na każdym przejściu, traktowane są nie tak na serio jak u nas. Kierowcy zatrzymują się nagminnie na pasach, a często w ogóle, skutery, których jest mnóstwo, jeżdżą jak chcą, wszystkie pojazdy poruszają się, mam wrażenie, za szybko, bo nie sądzę, że taka prędkość jest dopuszczona w mieście. Pierwszeństwo ma ten, kto tak uważa. Dotyczy to także pieszych, którzy nie mogąc doczekać się na światło przechodzą przez ulicę, kiedy mają ochotę. Na światłach zielonych trzeba przebiegać, tak krótko się świecą. Nie widziałam na mieście żadnych staruszków. Nie mają szans tu przeżyć.

                                     Plac Omonia


Szliśmy wzdłuż jednej z głównych ulic, wydaje mi się, Athinas, minęliśmy Centralny Rynek Komunalny. Obrzydlistwo. 
Ale trzeba przyznać, że nie śmierdzi. Kto lubi targi byłby zadowolony. Ja nie znoszę. 



Jedna z hal Centralnego Rynku Komunlnego


Całkiem sympatyczny Skwer/Plac Monastiraki. Przynajmniej nic po nim nie jeździ.

Doszliśmy do Placu Monastiraki. Czytałam, że gdzieś w pobliżu znajduje się ciekawa uliczka Pittaki. Postanowiliśmy ją znaleźć. Jeszcze całkiem niedawno cieszyła się podobno bardzo złą sławą, aż kilka lat temu na skutek oddolnej inicjatywy postanowiono ją upiększyć i ,,oswoić". Obecnie nie jest już niebezpieczna, a podobno ,,urocza". 

Początkowo wyłącznie nazwa uliczki upewnia nas, że dobrze skręciliśmy

Pod jej koniec objawia się w całej krasie

Uliczka Pittaki przenosi nas do bajkowego świata Alicji w Krainie Czarów


Wzdłuż niewielkiego obszaru znajduje się mnóstwo miniaturowych ,,klimatycznych" kawiarenek, do których wstęp możliwy jest wyłącznie dla osób chcących w nich wypić kawę lub spożyć ciasteczko. Ceny kawy, jak ,,rzuciłam okiem" wynoszą ok. 3,5 euro.




Na zdjęciach wygląda ładnie, jednak w rzeczywistości miejsce wydało nam się absolutnie tandetnie kiczowate i uciekliśmy stamtąd zupełnie nie mając ochoty na tutejszą kawę





     Wróciliśmy do placu Monastiraki i dotarliśmy idąc przez niego do przylegającej doń Biblioteki Hadriana (zabytek z listy combio). Plan odnośnie biletu był dobry, rzeczywiście udało się bez większej kolejki uzyskać tu bezpłatną wejściówkę dla syna uprawniającą do zwiedzania wszystkich pozostałych zabytków. Bilety online można kupić tu (gość, rejon Attyka, Acropol combio).

Biblioteka Hadriana. Najlepiej widać ją całą (tzn. jej ruiny) z drogi biegnącej od placu Monastiraki w kierunku Rzymskiej Agory

Bibliotekę Hadriana cesarz (Hadrian) wzniósł w 132 r. w trakcie przebudowy Aten. Z powodu wielkości zwana była biblioteką stu kolumn. Kompleks, do którego prowadziło monumentalne wejście (propyleje, zniszczone przez trzęsienie ziemi w poł. XVII w.) miał kształt rzymskiego forum, w jego części znajdował się księgozbiór, natomiast na wewnętrznym dziedzińcu (perystylu) ulokowano basen. 

W III wieku mury Biblioteki włączono do fortyfikacji chroniących historyczne centrum Aten przed najazdami. W V w. na dziedzińcu znajdował się kościół, potem bazylika, następnie katedra. W XVIII w. duże fragmenty budowli rozebrali Turcy Osmańscy.

Od k. XIX w. trwały tu prace wykopaliskowe, które odsłaniały zachowane fragmenty dawnej budowli, a nowożytne rozbierano (np. katedrę). Kompleks jest dostępny do zwiedzania od 2004 r.

Na terenie Biblioteki zachowała się fasada z kolumnadą (po lewej) i nie do końca jestem pewna, wydaje mi się, że te trzy ,,luźne kolumny" to są propyleje biblioteki. Po lewej znajdował się według opisów kościół, więc kolumny na tle ściany być może należały do kościoła a nie do biblioteki; umieszczone na terenie opisy zabytków nie za bardzo przemawiają do mojej wyobraźni przestrzennej.

Fundamenty kościoła z V wieku (na terenie kompleksu były ze trzy kościoły), widać pozostałości po chrześcijańskich mozaikach podłogowych



To ściana i pozostałości głównego wschodniego pomieszczenia biblioteki, według mnie jest najładniejszym fragmentem zachowanych ruin

Czytałam, że na terenie wykopalisk utworzono malutkie muzeum ze znaleziskami z tego obszaru. Największym skarbem kolekcji miał być blisko 3-metrowy posąg przedstawiający mocno niekompletną boginię Nike. Nigdzie nie widzieliśmy żadnego muzeum, ani, gdyby znajdowało się przypadkiem na dworze, nie wypatrzyliśmy też szczątkowej Nike. Za to odkryliśmy WC (takie informacje są czasem przydatne). 

Następnie wzdłuż parkanu biblioteki, a potem zdaje się obchodząc je od prawej strony (tzn. mając po swojej prawej ręce), doszliśmy do Forum rzymskiego, drugiego z zabytków umieszczonych na bilecie combio za 30 euro.

Po drodze mijaliśmy taką oryginalną bramę

Często mijaliśmy drzewka wokół których leżały opadłe brzoskwinie albo mandarynki. Początkowo nie mogłam powściągnąć odruchu schylania się po nie, jednak zdecydowana większość nie nadaje się już do jedzenia, natychmiast się rozkładają w upale

Widok agory (Forum Rzymskiego) zza krat. Często najładniej zabytki wyglądają z zewnątrz zza otaczającego je parkanu, z wysokości. Na terenie widoczna Wieża Wiatrów, a w oddali wzgórze Akropol

  Forum rzymskie, zwane też rzymską Agorą (Ρωμαϊκή Αγορά) znajduje się niedaleko Biblioteki Hadriana. Rzymska Agora, czyli plac targowy, powstała w latach dwudziestych przed naszą erą (jeśli można tak powiedzieć) nieopodal istniejącej Agory greckiej (dziś lub jutro tam dotrzemy), którą już tak zabudowano, że nie było na niej miejsca do prowadzenia handlu. (Grecja znalazła się pod panowaniem Rzymu w 146 r. p. n. e., Ateny w 86 p.n.e. i cesarze rzymscy prze/rozbudowywali Anteny po swojemu). Agora rzymska miała pełnić rolę targowiska. Zbudowano ją na planie niemal kwadratu, miała otwarty dziedziniec, który otaczał portyk z kolumnadą, za portykiem znajdowały się magazyny, sklepy, biura. 

Do środka Agory rzymskiej prowadziły ozdobne wejścia. Budowla została zburzona podczas najazdów w III w., jednak teren wykorzystywano aż do XIX w., znajdowały się tu budynki mieszkalne, kościoły, sklepy, a także Meczet Zdobywców, który zobaczymy (w latach 1453-1830 Grecja znajdowała się pod okupacją turecką).

Na terenie forum zachowała się  Brama Ateny Archegetis (Πύλη της Αρχηγέτιδος Αθηνάς), przez którą się wchodzi na teren, zbudowana z marmuru pentelickiego, czyli nieskazitelnie białego lub jak w tym przypadku żółtawego. Finansował ją Juliusz Cezar i Oktawian August.

Kolumny bramy zbudowane są w porządku doryckim (najmniej ozdobny; joński dla przypomnienia ma ozdobną głowicę, czyli kapitel, koryncki – głowicę zdobioną liśćmi).

Widok na dużą część agory rzymskiej, brama Ateny jest w oddali po lewej

Brama Ateny była bramą zachodnią forum, po lewej stronie widać ruiny Bramy Wschodniej

Najciekawszą i najlepiej zachowaną budowlą na rzymskiej Agorze jest Wieża Wiatrów (również na zdjęciu powyżej), ośmioboczna budowla o wysokości około 14. m, średnicy ok.  8. m. Powstała między II-I w. p.n.e. Mieściło się w niej horologium,   pierwotna wersja stacji meteorologicznej pomieszanej z kalkulatorem czasu. Wewnątrz znajdował się zegar wodny, oprócz mierzenia czasu badano tam także warunki atmosferyczne, dlatego każda z zewnętrznych ścian jest ozdobiona reliefem przedstawiającym inne bóstwo wiatru, np. Boreasz personifikuje wiatr północny, Zefir – zachodni. Zachował się oryginalny dach budowli, który składa się z 24 płyt. Na górze stała rzeźba Trytona, która obracała się wskazując kierunek wiatru. W czasach bizantyjskich była tu dzwonnica (wewnątrz wieży niestety zamkniętej podczas naszej wizyty, widać ponoć fragmenty fresków prawdopodobnie z XIII wieku), potem znajdował się tu turecki klasztor.


Na terenie Forum rzymskiego znajduje się też Meczet Fethiye Dżami (Φετιχιέ Τζαμί) zwany Meczetem Zwycięstwa albo Meczetem Podboju (na zdjęciu na wprost za tują), wybudowany w poł XV w. po zdobyciu Konstantynopola na miejscu dawnej bazyliki chrześcijańskiej. W XVIII w. zbudowano nowy, ten stojący do dziś; od 2007. r. wewnątrz organizowane są wystawy. Podczas naszej wizyty niestety wejście do niego było zagrodzone.

Do wieży przylegają schody prowadzące do ruin Agoranomionu, być może była to świątynia ku czci deifikowanego Oktawiana Augusta, sponsora Agory



Widoczna obok Lamberta i za nim kolumnada została odrestaurowana


Po zwiedzeniu rzymskiego forum ruszyliśmy w kierunku wzgórza Akropol. Trzeba intuicyjnie kierować się wzwyż w kierunku widzianych jeszcze z forum charakterystycznych świątyń Akropolu górujących nad miastem. Najbardziej stromy fragment drogi prowadzi zacienionymi schodami. Na szczyt można wjechać windą (trzeba do niej odbić w lewo), jednak prawdopodobnie mogą z niej korzystać wyłącznie osoby na kulach, starsze lub z wózkami. Nie chciało nam się tego sprawdzać, co wymagałoby nadrobienia drogi do windy. Potem na szczycie Akropolu widzieliśmy miejsce, gdzie dojeżdża winda (mniej więcej za Erechtejonem - świątynią z Kariatydami), wjeżdżając nią omija się najciekawsze i najbardziej widowiskowe wejście przez propyleje. Wniosek jest taki, że jeżeli tylko można, lepiej jest iść niż wjechać. 

Droga do kas u podnóża słynnego wzgórza jest zjawiskowa, jednak z obu stron piękną roślinność i czarowne stoki chroni przed nawałem turystów wysoki parkan, co przyjęliśmy ze zrozumieniem, mimo że zaburza doznania estetyczne. 



Na widoczne skałki można wejść, roztacza się z nich fajny widok, jednak zdjęcia ze skałek nie wyszły mi za ciekawie, więc ich nie zamieszczam

Weszliśmy wejściem obok kas, dla ludzi z biletami, na zagrodzony teren Akropolu. Chociaż nas nie dotyczyła, zwróciłam uwagę na kolejkę do kas. W porównaniu z tym, jaka zazwyczaj w wakacje, jak czytałam ona jest, nie wydała mi się szczególnie długa (myślę, że na kwadrans do dwudziestu minut stania). W ogóle mieliśmy wrażenie, że liczba turystów jaka bywała wszędzie przed pandemią drastycznie spadła (według mnie o 30-60 %). Turyści którzy są, to miejscowi, tzn. Ateny odwiedzają mieszkańcy przybyli z różnych stron Grecji, miasta włoskie odwiedzają głównie Włosi, itp. Turystów zagranicznych miejscami jak na lekarstwo. Często nas wypytywano w różnych miejscach skąd przyjechaliśmy i jako goście z Polski czuliśmy się, jakbyśmy przyjechali z Japonii, podczas gdy jeszcze kilka lat temu wszędzie w Europie na ulicach w miesiące wakacyjne rozlegały się dźwięki polskiej mowy. 

Do głównego wejścia z biletami (wskazanego nam przez Mapę Google) niemal nie było kolejki, wchodziło się przez bramki na bieżąco. Z istotnych rzeczy odnotowaliśmy jeszcze to, że zaraz za bramkami po prawej stronie stały automaty z napojami, głównie wodą. Na wzgórzu spędza się minimum dwie godziny, niemal cały czas na słońcu, przy temperaturze dochodzącej tego lata do 40°C nawodnienie było sprawą istotną. Mieliśmy ze sobą duży zapas wody i kefiru, ale dobrze wiedzieć, że w razie czego można tu liczyć na jakiś napój. Przy wejściu i na terenie znajdują się tablice informacyjne, na które nie zwraca się uwagi. Między innymi piktograficznie przedstawiają zakaz picia (musi nie dotyczyć wody) i jedzenia. Zlekceważyliśmy go i przysiadłszy na kamieniu posilaliśmy się bananami popijając je płynami z naszej spiżarni. Niemal natychmiast jakaś kobieta wyraziła głośno swoje oburzenie i była gotowa biec po służby, żeby nas ukarały za to wykroczenie, którego się dopuściliśmy. Podejrzewamy, że była głodna i pozazdrościła nam przezorności. Zwinnym małpim ruchem wrzuciliśmy skórki do pobliskiej śmietniczki i wzruszywszy ramionami ruszyliśmy na zwiedzanie. 


   Akropolem (ἀκρόπολις akrópolis, od ἄκρος akros ‘najwyższy’ i πόλις pólis ‘miasto’) nazywano w starożytnej Grecji osiedle, miasto lub jego część znajdującą się na wysokim wzgórzu (np. akropole w Koryncie, Mykenach czy Tebach). Najbardziej znanym współcześnie akropolem jest Akropol ateński, wpisany w 1987 r. na listę UNESCO. Akropol ateński to cały kompleks zabytków, a właściwie stanowisko archeologiczne, gdzie znajdują się odrestaurowane resztki dawnych zabytków. Turyście trudno jest odgadnąć, które fragmenty są rekonstrukcjami, wydaje mi się, że Odeon jest zachowany ze starożytności. 

   Ateński Akropol, czyli wysokie miasto ma bardzo bogatą historię. Już w drugim tysiącleciu p.n.e. wzgórze ufortyfikowano. Duży płaski szczyt z dostępem do wody nadawał się idealnie pod zabudowę. Z czasem wzgórze Akropol stało się głównie miejscem kultu bogini Ateny. W VI w. p.n.e. zbudowano tu świątynię Ateny Polias – Opiekunki Miasta. W V w. p.n.e. Persowie podbili Grecję, zburzyli Akropol. Gdy zostali wyparci (również V w. p.n.e.), grecki polityk Perykles ok. poł V w. p.n.e. rozpoczął od/przebudowę Akropolu tworząc tu największy w starożytnym świecie ośrodek religijny. Posąg Ateny i niektóre dekoracje wykonywał sam Fidiasz. Wówczas to powstał Partenon, Propyleje (wielka brama), świątynia Ateny Nike, niedługo później Erechtejon (inna świątynia umieszczona na wzgórzu). Od poł. II w. p.n.e. w Grecji panowali Rzymianie, którzy mieli szacunek dla greckich zabytków, dobudowali na Akropolu kryty Odeon (na południowo-zachodnim zboczu). Na południowo-wschodnim znajdują się ruiny najstarszego na świecie odeonu Peryklesa z V w. p.n. e.. 

    Chrześcijanie zmienili świątynie pogańskie znajdujące się na wzgórzu w katolickie i zabytki miały się nadal dobrze, dopiero w XVII wieku w trakcie walk z Turkami zniszczono Partenon, piękną bramę Propyleje, rozebrano świątynię Ateny Nike. Na przełomie XVIII i XIX wieku brytyjski dyplomata Thomas Bruce, 7. hrabia Elgin i 11. hrabia Kincardine (to jego tytulatura, żył 1766-1841), w latach 1799-1803 będący posłem brytyjskim w Konstantynopolu i zdaje się ambasadorem Wielkiej Brytanii w Grecji,  zlecił zdjęcie starożytnych rzeźb (tzw. marmurów Elgina) z ateńskiego Partenonu, które następnie wywiózł do Anglii. Prace te powodowały zniszczenia Partenonu, stosowano bowiem łomy, piły i materiały wybuchowe. Na określenie działalności lorda Elgina w języku francuskim uformował się nawet termin „elginizm” (elginisme) oznaczający rabunkowe pozbawianie historycznych obiektów architektonicznych ozdób rzeźbiarskich. Dzisiaj znajdują się one w Muzeum Brytyjskim (widziałam), a Grecja od blisko dwustu lat (od kiedy odzyskała niepodległość) zabiega o zwrot skradzionych reliefów oryginalnie zdobiących Partenon. Od wielu dziesiątek lat trwają na Akropolu permanentne prace restauracyjne i cały czas część zabytków jest zasłonięta, a coraz więcej z nich wyłania się i pięknieje.

Przed rozpoczęciem zwiedzania dobrze jest cokolwiek o wzgórzu przeczytać, albo rzucić okiem na mapę. Obecnie udostępniona trasa składa się jakby z trzech odrębnych części i za każdym razem trzeba wrócić do punktu zero, jeżeli chce się wszystko obejrzeć. 

Punkt ,,zero" wyznacza mniej więcej ta łatwa do przeoczenia tablica. Trzeba podejść od niej kawałek w stronę południowych zboczy i tam zobaczymy ścieżkę do góry prowadzącą na główny wierzchołek, po czym schodzimy inną ścieżką do tego samego miejsca przy tablicy, po czym udajemy się w trasę nr 2 ścieżką wzdłuż południowych zboczy aż do teatru Dionizosa i jeszcze dalej, skąd trzeba wrócić tą samą drogą pod tablicę i udać się mniej więcej w kierunku wejścia/wyjścia, żeby odbić na trasę nr 3 - zbocza północne, a potem z nich zawrócić do wejścia/wyjścia. 

Podczas naszych odwiedzin zbocza północne były z powodu prac niedostępne. Gdybyśmy o tym wiedzieli mogliśmy zwiedzić szczyt, potem pójść wzdłuż południowych zboczy do końca i już nie wracać, gdyż tam jest inne wyjście, jednak nie wiedzieliśmy wtedy, że północne zbocza zagradza brama, więc zawróciliśmy, żeby się o tym przekonać. 

Na głównym wzgórzu ateńskim częściowo odrestaurowano kilka zabytków. Wchodzący na właściwy Akropol spotyka  najpierw gigantyczną bramę - Propyleje, czyli wejście do zagrodzonej w starożytności części Akropolu; olbrzymi postument zwany Piedestałem Agrypy i świątynię Ateny Nike. Dwa ostatnie zabytki przeocza się najczęściej, zachwycając główną bramą. Ja wypatrując ich i tak nie mogłam dostrzec, udało mi się to dopiero w drodze powrotnej.



Propyleje ateńskie (Προπύλαια Ακρόπολης) z 432 r. p. n. e. robią wrażenie jeszcze dziś w dobie wieżowców. Kiedyś musiały budzić cześć dla bogini Ateny. Było to zadaszone monumentalne reprezentacyjne wejście stanowiące kompleks budynków z kolumnami, przejściami, pomieszczeniem z łożami dla 17. pielgrzymów, pinakoteką. Budowę bramy przerwał wybuch wojny peloponeskiej i nigdy jej nie dokończono. Tu można zobaczyć rekonstrukcję Propylejów 

Na Akropolu zachowała się podstawa 7-metrowej rzeźby z brązu przedstawiającej  Atenę Promachos dłuta Fidiasza. W lewej ręce trzymała tarczę, prawą miała wspartą na włóczni, której szczyt, połyskujący w słońcu, był widoczny dla okrętów zbliżających się do portu Pireus. Cośmy się jej naszukali, a okazało się, że to te trzy głazy na pierwszym planie powyżej. Za nimi przepiękny Erechtejon. Zdjęcie poniżej.



                                                       Na Akropolu zawsze są tłumy. Poniżej pięć zdjęć Erchtejonu

Większość zdjęć mamy z wykrzywioną miną. Wszechobecne słońce razi przez okulary jeszcze bardziej



Erechtejon z tyłu

Erechtejon (Ερέχθειο), to ,,niewielka" za to czteropoziomowa, bardzo ciekawej konstrukcji świątynia wzniesiona na cześć Erechteusza, jednego z pierwszych władców ateńskich. Pierwsza świątynia została zniszczona podczas wojen perskich (480 p.n.e.), odbudowana w 406 r. p. n. e. W VI wieku świątynię zamieniono na kościół chrześcijański, a następnie używany był przez Turków jako harem. W XVII-XIX wieku budynek popadł w ruinę, a w latach 1902–1909 poddano go rekonstrukcji. Przez następne kilkadziesiąt lat znowu niszczał, dopiero w 1979 r. rozpoczęto renowację zabytku. Najbardziej oryginalnym elementem są tu kolumny – kariatydy, obecnie wszystkie sześć to kopie. Pięć oryginalnych kariatyd znajduje się w Muzeum Akropolu, natomiast szósta w Muzeum Brytyjskim. Rekonstrukcję świątyni i kariatydy-kopie wykonano z resztek dawnej budowli oraz z marmuru pentelickiego pochodzącego z tego samego starożytnego kamieniołomu, co dawniej. Świątynię da się obejść, żeby zobaczyć jej kilkupoziomową konstrukcję. Budowla jest naprawdę urocza, tylko kariatyd nie można zobaczyć z bliska, bo teren od ich strony jest zagrodzony.






Pięć powyższych zdjęć przedstawia Partenon. Na Akropolu był porywisty wiatr zwiewający nakrycia głowy.

Na wzgórzu dominuje rozpoznawalny dla każdego Partenon (Παρθενών) - świątynia Ateny Partenos czyli Dziewicy, monumentalna budowla sakralna wzniesiona z inicjatywy Peryklesa pomiędzy 447 a 432 p.n.e. Ma nietypowe dla świątyń wymiary, dł. 69 m, szer. 31 m, wys. 17 m. Boki zdobi/ło 17 kolumn, od frontu i z tyłu jest ich po 8. Poznaję klasyczny porządek dorycki. Wewnątrz stał niegdyś 13-metrowy posąg Ateny Partenos dłuta Fidiasza.

W czasach wojen z Turkami w XVII wieku została niemal doszczętnie zniszczona, a jej los przypieczętował wpływowy hrabia Elgin, który brutalnie pozbawił świątynię zachowanych resztek reliefów i wywiózł je do Anglii, gdzie do dziś stoją wyrwane ze swojego naturalnego środowiska w Muzeum Brytyjskim. Pamiętam, jak oglądając je tam, kipiałam z oburzenia.

Z daleka widać intrygujący maszt z flagą Grecji i taras widokowy. Już nieco zmęczeni podeszliśmy bliżej, żeby popatrzeć stąd na Akropol i w dół zbocza. Jest to historyczne miejsce dla Greków, dlatego codziennie rano żołnierze uroczyście wciągają flagę na maszt, a wieczorem, godzinę przed zachodem słońca opuszczają. Podczas wojny Niemcy 
gdy tylko w kwietniu 1941. roku wkroczyli do Aten, zażądali, by wciągnięto na maszt Akropolu flagę nazistowską, a wówczas wartownik grecki pełniący tu służbę owinął się flagą Grecji i rzucił samobójczo ze zbocza rozpościerając flagę Grecji. Grecki ruch oporu ogołocił także kiedyś maszt z niemieckiej flagi, co przypomina akcję warszawskiego małego sabotażu, kiedy to ,,Rudy" zdjął z budynku Zachęty trzy dziesięciometrowe niemieckie flagi.


Te kolumny z tyłu to ruiny Świątyni Ateny Polias, czyli Ateny Opiekunki Miasta (Ιερό της Πολιάδος Αθηνάς), starej świątyni Ateny, którą czczono tu pod postacią drzewa oliwnego albo
ruiny sanktuarium Zeusa Polieusa bądź też ruiny świątyni Romy i Augustusa. Nie umiałam zidentyfikować wszystkich zabytków, które sobie wypisałam na kartce, że się tu podobno znajdują.


              To brama wejściowa - Propyleje - od strony wzgórza. Przez nią również się wychodzi.

Gdy staliśmy już odwróceni przodem do wyjścia, dopiero dostrzegliśmy p
o lewej stronie szukaną wcześniej nadaremnie świątynię Nike (ta niewielka budowla z widocznymi kolumnami). Teraz, gdy już wiedziałam, jak wygląda, potrafiłam ją odnaleźć będąc na schodach prowadzących na dół.

A to druga z poszukiwanych budowli - Piedestał Agrypy (gdy się schodzi widać go po prawej stronie). Wchodząc również nie mogłam go dostrzec, chociaż szukałam wzrokiem. Piedestał Agrypy (Βάθρο του Αγρίππα) to wielka kolumna, na której stanęła w II w p.n.e. rzeźba władcy Pergamonu. Na początku I w. p.n.e. zmieniono władcę stojącego na postumencie na Marka Agrypę. Do współczesności przetrwał sam monumentalny piedestał.

A to nareszcie pięknie widoczna i sama piękna świątynia Ateny Nike
czyli Zwycięskiej (Ναός Αθηνάς Νίκης), którą wyraźnie widać dopiero, gdy się schodzi. Wznosi się ona powyżej Propylejów, częściowo odbudowana, niewielka w stosunku do bramy; ukończona na początku V w. p.n.e. miała uwieczniać zwycięstwa Ateńczyków. Chociaż świątynia nie jest duża, była podobno w środku misternie zdobiona, wewnątrz stał posąg Ateny. Turcy rozebrali ją w XVII wieku  i z kamienia świątynnego zbudowali na wzgórzu bastion. Kamień z bastionu posłużył do częściowej rekonstrukcji świątyni, czyli jest ostatecznie oryginalny.





Zeszliśmy do punktu przy tablicy nazwanego przeze mnie punktem ,,zero", by rozpocząć wędrówkę wzdłuż południowych stoków. Pierwszym zabytkiem, którego nie sposób przeoczyć jest ,,wmontowany" w południowe zbocze Odeon Heroda Attyka (Ωδείο Ηρώδου του Αττικού) uważany za największy i najwspanialszy ze starożytnych odeonów (to rodzaj zadaszonego amfiteatru). Został zbudowany na południowo-zachodnim stoku Akropolu w 161 r. przez Heroda Attyka, który w ten sposób uczcił pamięć ukochanej małżonki, Aspasii Regilli. Posiadał 32 rzędy widowni, gdzie mogło zasiąść od 5. do 6. tysięcy widzów. Wzniesiono go w stylu teatrów rzymskich. Scena o szerokości 35. metrów miała trzy kondygnacje. Okrągła orchestra o średnicy ok. 19 m wyłożona była szachownicą z białego i czarnego marmuru. Cały budynek, dla lepszej akustyki, przykryty był dachem z drewna cedrowego. W starożytności odbywały się w nim konkursy muzyczne i rozmaite przedstawienia. Znakomita akustyka obiektu wykorzystywana jest i współcześnie. Corocznie odbywają się tutaj spektakle i koncerty w ramach Festiwalu Ateńskiego. Występowali tu m.in.: Luciano Pavarotti, Placido Domingo, Maria Callas, Zbigniew Preisner, Jan Garbarek. Poza koncertami na Odeon nie można wejść, ogląda się go wyłącznie z góry, a szkoda, bo jest świetnie zachowany. Pięć powyższych zdjęć uwiecznia ateński odeon.

Dookoła Akropolu biegnie droga zwana Peripatos, czyli ,,drogą dokoła". Szliśmy nią po nasłonecznionym urokliwym południowym zboczu (miejscami drzewa dają cień), żeby się przekonać, że jednak nie da się nią powędrować dookoła wzgórza. Obszedłszy go mniej więcej do połowy trzeba będzie zawrócić, bo ścieżka jest zagrodzona. Wydaje mi się, że ,,technicznie" jest możliwe obejście i być może czasem cała droga jest udostępniona (jednak nie jestem tego pewna).




Droga, a raczej ścieżka Peripatos jest urozmaicona, zdobiona formami kamiennymi obrobionymi i w stanie naturalnym oraz spontanicznie rosnącą charakterystyczną grecką zielenią 

Również na południowym zboczu mieści się Asklepiejon (Ἀσκληπιεῖον), odrestaurowane ruiny świątyni Asklepiosa, boga sztuki lekarskiej. W starożytności asklepiejony były instytucjami zapewniającymi namiastkę zorganizowanej opieki społecznej, obok funkcji religijnej, były też ośrodkami opieki nad chorymi. Ich istota nawiązywała do tradycji egipskiej, gdzie do świątyń bóstw przybywali ludzie z różnymi chorobami. Początkowo była to studnia lub źródło z ołtarzem w świętym gaju. Później pełniły rolę szpitala, stawiane najczęściej na obrzeżach miasta - na wzgórzach oraz nad rzekami. Tam, gdzie brakowało dopływu wody, doprowadzano ją poprzez dobudowywanie sieci akweduktów. Obok świątyni, która wraz z posągiem bóstwa zajmowała centralne miejsce, znajdowało się pomieszczenie dla chorych i jadalnia. Do kompleksu świątynnego należały także magazyny, w których przechowywano dary ofiarne oraz opisy doświadczonych uzdrowień. Uzdrowienie chorego odbywało się poprzez specjalną ceremonię oraz obrzęd kąpieli w źródle. W każdym asklepiejonie służbę pełnił kapłan. Kapłani leczyli chorych pielgrzymów poprzez masaże, nacierania, ćwiczenia fizyczne, ziołolecznictwo czy balneoterapię. Asklepiejon ateński pochodzi z V w. p.n.e., powstał prawdopodobnie w czasie zarazy w 419 r. p.n.e. W czasach bizantyjskich budynki rozebrano, dopiero niedawno podczas prac archeologicznych odsłonięto część kompleksu i odrestaurowano.

W cieniu drzewa rosnącego opodal asklepiejonu nabraliśmy sił posilając się ukradkiem półciekłymi od upału batonami i pijąc wodę, co prawda nie ze świętego źródła, a z butelki. Błyskawicznie osiągnęliśmy dobrostan, który psuły zawistne spojrzenia osób nieprzygotowanych na warunki pogodowe. Są miejsca, w których wypchana sakiewka jest bezwartościowa. 

Ścieżka w którymś momencie rozgałęzia się. Wybraliśmy odnogę dolną, która zaprowadziła nas ku stoi Eumenosa (trzeb iść do przodu i odwrócić się za chyba pierwszym lekkim zakrętem przez prawe ramię, żeby ją dostrzec)

Stoa Eumenesa (Στοά Ευμένους) jest to portyk, dawny korytarz łączący Odeon Heroda Attyka z Teatrem Dionizosa. Został podarowany miastu około roku 160 przez króla Pergamonu Eumenesa II. Stoa miała dwa poziomy, zewnętrzne kolumny (w liczbie 64) były w porządku doryckim, górne (32.) – jońskim. Była zaprojektowana jako schronienie dla odwiedzających Akropol, przechowywano tutaj też rekwizyty teatralne. Początkowo budynek miał ok. 200 metrów, po skróceniu ma ok. 160. Bardzo polubiłam ateńskie stoy, kolejną, w dużo lepszym stanie zwiedziliśmy na greckiej agorze.



Kolejną rozpoznawalną budowlą na trasie jest Teatr Dionizosa (Θέατρο του Διονύσου) został zbudowany w połowie VI w. p. n.e. Początkowo ławy i skene były drewniane. Stały, kamienny teatr został wzniesiony dopiero przez Likurga około 330 r. p.n.e. Pośrodku teatralnej orchestry stał ołtarz Dionizosa, wokół którego gromadził się chór. W czasach rzymskich teatr był kilkukrotnie przebudowywany. Teatr Donizosa stanowił jeden z najważniejszych obiektów tego typu i wzór architektoniczny dla wszystkich późniejszych teatrów greckich. Swoje sztuki wystawiali w nim m.in. Ajschylos, Sofokles, Eurypides i Arystofanes. Pod koniec starożytności budowla popadła w ruinę, odnaleziono ją w II poł. XVIII wieku, a odsłonięto w połowie XIX. 


                                                               Teatr Dionizosa z oddali

                                        Pięknie zachowane kamienne krzesła, a raczej fotele


Teatr Dionizosa miejscami wydaje się nie zrekonstruowany, tylko zachowany od starożytności

Na południowo-wschodnim zboczu, poniżej Teatru Dionizosa i nieco na lewo od oddzielającej je drogi, mieszczą się łatwe do przeoczenia ruiny odeonu Peryklesa z 443 r. p.n. e., który jest najstarszym na świecie odeonem. Naszukałam się go, gdyż wyobrażałam sobie, że jest zachowany w lepszym stanie, a to bardziej miejsce po odeonie ze szczątkami kamieni z dawnej budowli.

Ruiny odeonu Peryklesa

To też ruiny odeonu Peryklesa. Kamienie ułożono tu 2456 lat temu...

Nie wiem dlaczego ten właśnie teatr mnie zachwycił. Może to kwestia wyobraźni.

Zawróciliśmy na ścieżkę Peripatos, mijając znowu stoę Eumenosa.




Po ponownym wejściu na Peripatos skręciliśmy w prawo i poszliśmy ścieżką ,,do końca", gdzie ustawiono pomost widokowy

W dole widać w całej okazałości Teatr Dionizosa


Nadal Teatr Dionizosa. Po lewej stronie widać ścieżkę i za nią w lewo w okolicy tui znajdują się ruiny najstarszego na świecie odeonu Peryklesa z V w. p. Ch (nie widać go na zdjęciu). Ścieżka zaś prowadzi do drugiego wyjścia. Podłużny budynek na wprost z płaskim dachem to Muzeum Akropolu. 
Chociaż naszym celem było Muzeum Akropolu, cofnęliśmy się jednak do bramy głównej, gdyż w jej okolicach znajduje się wejście na zbocza północne Akropolu.


Jeszcze ostatni rzut oka na Odeon Heroda Attyka



    Akropol ateński nazywany jest Świętą Skałą (ιερός βράχος). W V w. p.n.e. decyzją wyroczni delfickiej został ogłoszony siedzibą bogów, nie ludzi i od tamtej pory budowano tu wyłącznie świątynie. Maszerując wzdłuż północnych stoków Świętej Skały widać podobno skałę z licznymi wgłębieniami, rozpadlinami i jaskiniami, w których można dostrzec resztki dawnych ołtarzy. Wiem, że gdzieś tam znajduje się źródło Klepsydra

Klepsydra to naturalne źródło na północno-zachodnim zboczu Akropolu, w pobliżu skrzyżowania Peripatos i Drogi Panatenajskiej. Było ono wykorzystywane jako źródło wody od czasów prehistorycznych, ale w V wieku p.n.e. miejsce to zostało zagospodarowane i składało się z brukowanego dziedzińca, studni, krytego domu studni, późniejszej rzymskiej studni apsydowej i kamiennych schodów prowadzących do propylejów, a także fontanny, która dawniej nazywała się Empedo, prawdopodobnie od imienia nimfy opiekującej się nim. O fontannie wspominają Arystofanes, Pauzaniasz i Plutarch. Okazało się, że dostępu do północnych zboczy broni brama, na której znaleźliśmy informację, że trwają tu prace konserwacyjne, więc drogą wśród drzewek oliwnych opuściliśmy wzgórze.


Rzeźba jest podpisana po grecku, w moim tłumaczeniu: ,,Dimos Athinaios 2021", jednak nie wiem co to znaczy, ale nie wydaje mi się żeby to było imię i nazwisko, raczej nazwa gminy albo coś w tym stylu.
Odeon Heroda Attyka z dołu prezentuje się również okazale

Podobnie, jak górą biegnie ścieżka Peripatos, na dole, już poza zagrodzonym terenem, otacza Akropol  (przynajmniej częściowo) szeroki deptak i jest to w Atenach właściwie jedyne przestronne miejsce, jakie dostrzegliśmy. Nie ma wzdłuż niego ławeczek, ale i tak w porównaniu z pozostałą zabudową miasta daje chwilę wytchnienia od zatłoczonych wąskich hałaśliwych uliczek.

Po południu był niemal pusty. Nie pamiętam, czy bezpośrednio nim (chyba tak), czy musieliśmy gdzieś odbić, dotarliśmy do Muzeum Akropolu.






Wejście do Muzeum Akropolu

Kocham słońce, jednak byłam dreptaniem po upalnych stokach wykończona. Spędziliśmy tutaj ze trzy godziny, a licząc czas od wyjścia z domu, pozostawaliśmy aktywni już od kilku ładnych godzin.

Pomyśleliśmy, że dobrze będzie ukryć się w pobliskim muzeum. Naszą ukrytą intencją tego ukrycia była nadzieja na odpoczynek w restauracji z widokiem na Akropol.

Zamiar pójścia do muzeum po zwiedzeniu dzisiaj już kilkudziesięciu ruin był absolutnie heroiczny i szalony. Z jednej strony uzasadniony intelektualnie, gdyż znajdują się tu artefakty pozyskane w trakcie odsłaniania starożytnych zabytków i o ile na Akropolu mamy do czynienia najczęściej z rekonstrukcjami detali - tutaj znajdują się (w co należy wierzyć) oryginały, ale z drugiej strony świadomość, że mamy do obejrzenia około 4 tysięcy rzeźb wydała się przerażająca. 
Muzeum otwarto w 2009 roku, wcześniej funkcjonowało tzw. Stare Muzeum, którego zamknięty budynek widać niedaleko Partenonu. Muzeum zbudowano ze stali, szkła, betonu i marmuru, żeby komponowało się z zabytkami Akropolu i samym wzgórzem.






Na parterze znajduje się wystawa znalezisk odkopanych na zboczach Akropolu, I piętro dotyczy okresu archaicznego (od V w. p.n.e. do V w.), Świątyni Nike, Erechtejonu, Świątyni Ateny; na II p. mieści się restauracja, na III p. prezentowane są zabytki Partenonu, na IV p. - Propylejów

W kasie można dostać mapkę, chociaż zwiedzanie według niej byłoby bardzo męczące, więc robiliśmy to po swojemu. Po zwiedzeniu parteru (żeby ,,mieć to już za sobą", i tak zostały jeszcze dwa piętra), gdzie dominują wyobrażenia różnych zwierząt, hybryd i potworów, udaliśmy się do restauracji w nadziei otrzymania nagrody na nasz trud. Było warto.

Nie wychodziliśmy na taras, tylko pozostaliśmy wewnątrz klimatyzowanej bardzo dużej restauracji z przystępnymi cenami, jeżeli umie się poprzestać na niezbyt wyrafinowanym daniu. Widok na Akroplol jest dobry z każdego miejsca, gdyż restauracja posiada przeszkloną ścianę. 



Pięć oryginalnych kariatyd z Erechtejonu. Mają niestety biedaczki obtłuczone nosy


Widok na taras restauracji i zabudowania Akropolu. Muzeum ma ciekawą konstrukcję, ładnie komponuje się z otoczeniem i ze wzgórzem. Podłoga przed muzeum jest szklana i można albo oglądać wykopaliska z góry, albo wejść pod ziemię

Wzór ozdoby Partenonu wzorowanej na palmie

Rekonstrukcja zachodniego frontonu Partenonu na którym główne miejsce zajmuje Atena i Posejdon. Jest to związane z mitem opowiadającym o tym, jak Atena została patronką miasta. Otóż gdy Kekrops został królem nowo założonego miasta ,,rozpisał konkurs" wśród bogów olimpijskich, który z nich ma zostać jego patronem. W szranki stanęli Posejdon, który stuknął trójzębem w skałę Akropolu aż wypłynęła woda oraz Atena, która dotknęła włócznią ziemię, by wyrosło z niej pierwsze drzewko oliwkowe. Podarunek Ateny spodobał się mieszkańcom bardziej i na jej cześć nazwano miasto, natomiast piękną postać Posejdona utrwalono na frontonie by przypominała jak wielkie osobistości olimpijskie były zainteresowane by oddawano im cześć na Świętej Skale.






Lambert opatentował na wyjeździe nowy uśmiech

Ostatnie spojrzenie na muzeum. W jego otoczeniu jest bardzo sympatycznie.

Po wyjściu z muzeum udaliśmy się na piechotę, co wydaje mi się teraz, gdy to piszę zupełnie niewiarygodne, skąd jeszcze miałam siłę, w kierunku Pierwszego cmentarza ateńskiego, przechodząc początkowo obok pobliskiego Łuku Hadriana i Świątyni Zeusa Olimpijskiego.

Przecięliśmy dzielnicę Plaka, by z dużym trudem przedostać się na drugą stronę niezwykle ruchliwej i szerokiej ulicy Leoforos Vasilisis Amalias. Na przejściach są światła, co nie oznacza, że przejście jest łatwe. Światła odliczają 10 sekund, jednak przez pierwsze trzy trzeba poczekać aż rozpędzone samochody wyhamują  na środku pasów dla pieszych, a potem ostrożnie przebiec, ponieważ nie wszyscy  kierowcy w ogóle honorują światła, a już niemal żaden z nich nie toleruje opieszałych pieszych.

Przechodząc po raz pierwszy obok widocznego na zdjęciu Łuku Hadriana w ogóle się nie zorientowaliśmy, że to on. Będziemy go jeszcze widzieć jutro z drugiej strony, już ze świadomością co oglądamy.


Dwa powyższe zdjęcia przedstawiają ruiny Świątyni Zeusa Olimpijskiego (OlympeionuΝαός του Ολυμπίου Διός) – była ona największą spośród świątyń starożytnej Grecji poświęconych Zeusowi. Jej budowa trwała z przerwami od VI w. p. Ch. do II wieku. Świątynia wspierała się łącznie na 108 kolumnach i prawdopodobnie nie była pokryta dachem. W głównym pomieszczeniu (celli) znajdowała się kopia posągu Zeusa z Olimpii dłuta Fidiasza, uważanego przez Greków za jeden z siedmiu cudów świata (wykonana z kości słoniowej, złota i drogich kamieni). W średniowieczu porzucona budowla zaczęła być wykorzystywana jako źródło darmowego budulca i w ciągu wieków została systematycznie rozszabrowana. Do naszych czasów zachowało się jedynie 15 kolumn. Kolejna leży na ziemi, powalona w 1858 roku przez wichurę.

Nie mogliśmy się doliczyć nawet kilku kolumn, z oddali widać trzy i niewiadomą ilość obramowanych rusztowaniem. Teren jest olbrzymi, odkryty, ogrodzony płotem, trzeba drałować do wejścia a potem od wejścia, żeby móc zbliżyć się do strzelistych pozostałości świątyni pana Olimpu. Przerastało to nasze siły, spędziliśmy już od rana siedem albo więcej godzin w temperaturze dochodzącej do 40 stopni C, więc, pomimo że Olympeion znajduje się na liście zabytków z naszego super biletu, nie wykorzystaliśmy go poprzestając na podziwie spoza płotu.

Teraz czekał nas blisko półgodzinny spacer na pierwszy cmentarz ateński, położony nieco w oddali od centrum miasta, oczywiście na wzgórzu. Obawialiśmy się, że wieczorem może być już nieczynny. Poniższe zdjęcie jest najlepszą ilustracją panujących tu warunków pogodowych. 


Wejście na cmentarz

Pierwszy cmentarz ateński (Πρώτο Νεκροταφείο ΑθηνώνProto Nekrotafío Athinon), zwany też cmentarzem A (Alfa), który jest najstarszym cmentarzem w Atenach, założonym na mocy królewskiego dekretu z 1834 r., zakazującego pochówków w kościołach, to istne cudo. W moim odczuciu przyćmił Akropol (za wyjątkiem południowych zboczy i Erechtejonu), który jest w olbrzymiej mierze rekonstrukcją i to się czuje. Odnowione i odbudowane stare zabytki są ciekawe, jednak te autentyczne mają w sobie czar. Oczywiście nie sposób, żeby budowle starożytne zostały zachowane w stanie nienaruszonym zębem czasu i wojen, jednak, cóż poradzę, że wolę mieć do czynienia z zabytkami ,,prawdziwymi". Cmentarz jest zabytkowy, pochowano tu wielu sławnych ludzi, Polakom bliskie jest nazwisko piosenkarza Demisa Roussosa czy premiera greckiego Andeasa Papandreu (czytałam, że tu spoczywają, jednak nie odnalazłam ich grobów). Trzy kościoły, wiele nagrobków, mauzoleów i rzeźb wykonano niezwykle artystycznie. Cmentarz jest bardzo obszerny, ulokowany na zboczu, więc tu również trzeba się wspinać, porośnięty bujną zielenią i kwieciem. Ma walory architektoniczne, przyrodnicze, malarskie, estetyczne, duchowe, wyciszające. Nie muszę dodawać, że bardzo lubię cmentarze, zwłaszcza te ulokowane na wzniesieniach, jak florencki Trespiano, czy wileński na Rossie i rozmyślanie na nich o wieczności.



Wiele rzeźb jest bardzo przejmujących. To nagrobek z 1941 roku przedstawiający kobietę zagłodzoną w obozie, obok której leży niemowlę

Na cmentarzu jest dużo mauzoleów będących małymi dziełami sztuki

Wiele wejść do grobowców wielorodzinnych jest otwartych, wewnątrz leżą świeże kwiaty, palą się znicze. Widzieliśmy też sporo ludzi, którzy przychodzili na cmentarz z kwiatami, chociaż było już późno, a może właśnie dlatego, gdyż upał nieco zelżał. Przed cmentarzem nie widzieliśmy żadnego stoiska z kwiatami czy zniczami.













Jedną z najsłynniejszych tu rzeźb nagrobkowych jest kamienna postać uznana za greckie dzieło sztuki, tzw. "Śpiąca Panna" stworzona w 1878 r. przez rzeźbiarza Giannoulisa Chalepasa, która została zamówiona przez ojca zmarłej na gruźlicę 18-letniej córki.  


To mur cmentarza od zewnątrz, główne wejście znajdziemy przy małym placyku u zbiegu ulic Anapafseos Logginou. Cmentarz znajduje się ,,w okolicy" Olimpejonu i Stadionu Panateńskiego, na który zaraz pójdziemy, skoro już jesteśmy ,,niedaleko".


Gdy dotarliśmy do stadionu, nie za bardzo mogłam już przebierać nogami, syn również nie miał ochoty wspinać się na trybuny, zadowoliliśmy się widokiem z dołu. Czekała nas jeszcze droga do domu.

Stadion Panatenajski położony jest w naturalnym zagłębieniu terenu pomiędzy dwoma wzgórzami Agra i Ardettos. Zbudowany w tym miejscu został w latach 330329 p. Ch. przez Lykurgosa na wielkie igrzyska Panateńskie. W II wieku został przebudowany przez Heroda Attyka (tego od Odeonu) do formy, którą odnaleziono podczas wykopalisk w 187 r. Jego wymiary to 204,7 metrów długości i 33,35 metrów szerokości, pomieścić mógł do 80 000 widzów. Został zrekonstruowany na Letnie Igrzyska Olimpijskie 1896. Aktualnie stadion często jest miejscem ważnych wydarzeń kulturalnych.



Przeszliśmy na drugą stronę placu jakiegośtam i wzdłuż parkanu otaczającego ogromne Ogrody Narodowe udaliśmy się do placu Syntagma uznanego za centrum Aten, na który to dojechaliśmy wczoraj, a właściwie dziś o czwartej nad ranem z lotniska.

W ogrodach i wokół nich mieszczą się ambasady, budynki rządowe i zadaje się wojskowe, stoi pełno uzbrojonej policji, czy też gwardii narodowej, w każdym razie uzbrojonych ludzi, którzy na szczęście nie interesują się zmęczonymi turystami.






Z Placu Syntagma (nie zrobiłam mu zdjęcia) mogliśmy podjechać jedną stację metra do Placu Omonia, jednak uznaliśmy, że gdy pójdziemy, zaoszczędzimy nasz trzydniowy bilet. Jeśli skasujemy go nazajutrz, to starczy nam już do końca pobytu, a raz można na nim przejechać nawet do lotniska, więc składa się idealnie. Naprawdę już resztką sił ruszyliśmy do hotelu, spiesząc się w miarę możliwości, żeby zdążyć jeszcze przed zamknięciem dobrze zaopatrzonego Carrefoura przy placu Omonia, w którym mieliśmy nadzieję kupić produkty na upragniony posiłek. Sklepy i stoiska z pizzą są zamykane w Atenach wcześnie, czynny do 21.00 Carrefour jest wyjątkiem, a na restaurację w takim stanie zmęczenia nie mieliśmy już ochoty.


Zapraszam do dalszego zwiedzania Aten i kontynuowania podróży z nami przez następne dni:

ZWIEDZANIA ATEN DZIEŃ II 

(kliknij na różowe, a jeśli nie działa, to wejdź na mój blog podrozujebomoge.com i szukaj w zakładce ,,Ateny", albo w ostatnich postach)












 Przy opracowywaniu korzystałam najczęściej z Wikipedii (hasła poszczególnych zabytków) i z opisów m.in. na blogu https://www.podrozepoeuropie.pl,  https://www.krajoznawcy.info.pl/pierwszy-cmentarz-atenski-54519; https://zwiedzo-maniacy.pl/cmentarz-w-atenach; https://www.podakropolem.pl/bogowie-olimpijscy-i-ich-zwiazek-z-atenami/

Nie potwierdzałam wiadomości w podanych tam ani żadnych innych drukowanych źródłach, a wiadomości czasem dosyć się różnią. Wystarczyła na moje potrzeby taka niezbyt dokładna wiedza. 


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Konstancińskie wille, pensjonaty i zakłady lecznicze

Stroblalm

Koblencja (Koblenz)