Moja druga jednodniowa, a raczej kilkugodzinna wycieczka do Frankfurtu zaczęła się i skończyła na Dworcu Głównym, czyli Hauptbahnhof (pierwszą opisałam tu; gdyby link nie działał można ją znaleźć także na stronie głównej bloga: podrozujebomoge.com w zakładce w lewym panelu pt. ,,Niemcy: Hesja").
Gdy przyjeżdżam na jakiś dworzec, nie biegnę od razu za pasażerami do wyjścia, tylko zostaję chwilę, żeby się po nim rozejrzeć. Frankfurt am Main Hauptbahnhof (Dworzec Główny Frankfurt nad Menem) położony w kraju związkowym Hesja jest jedną z największych stacji kolejowych w Europie obok Dworca Głównego w Lipsku, Berlinie i Zurychu. Obsługuje dziennie około 350 tys. pasażerów, stanowiąc obok Dworca Głównego w Monachium najbardziej uczęszczany dworzec pasażerski w Niemczech.
Zanim powstał istniały tzw. dworce zachodnie. W sierpniu 1888 r. po pięciu latach budowy otwarto Centralbahnhof Frankfurt i aż do zbudowania Dworca Głównego w Lipsku Dworzec Główny we Frankfurcie był największym dworcem kolejowym Europy.
Zdjęcie jest za małe, żeby przeczytać; dojeżdżających od strony wschodniej wita budynek z zegarem i napisem ,,Frankfurt (Main) Hbf"' (,,Hbf"' to skrót od Hauptbahnhof, czyli ,,dworzec główny").
W 1924 r. rozbudowano budynek dworcowy o dwie zewnętrzne hale w stylu neoklasycystycznym.
Dworzec w czasie wojny uległ nieznacznym uszkodzeniom, jest uznany za zabytek architektury.
Dworzec, pomimo, że jest duży, nie robi zupełnie takiego wrażenia. Jest bardzo dobrze zaplanowany i opisany, wszystko wydaje się blisko. W porównaniu z wielopoziomowym dworcem w Berlinie, czy monachijskim gigantem, ten wydał mi się całkiem przyjemny, nie musiałam błądzić w poszukiwaniu peronu czy kolejki S-Bahn. Wszędzie trafiałam intuicyjnie lub kierując się wskazówkami na wyświetlaczach..
W podziemiu znajdują się: dworzec metra, dworzec kolejki S-Bahn, galeria handlowa, trzypoziomowy parking, który może służyć jako schron cywilny. Z hali głównej natomiast jest bezpośrednie dojście do 24 torów naziemnych.
Wewnątrz głównej hali targ wyrobów regionalnych.
Na chwilę wyszłam głównym wyjściem, żeby zobaczyć dworcową fasadę, rozejrzałam się na prawo i lewo....
Miałam skojarzenie z dworcem w Hanowerze, tylko nie ma pomnika Ernsta Augusta na koniu. Chociaż tu fasada jest neorenesansowa, ale skojarzenie miałam, mimo wszystko jest cień podobieństwa i wyjście na miasto też nieco podobne.
Weszłam z powrotem, żeby podjechać jedną stację kolejką S-Bahn do stacji Taunusanlage (jedzie tam kilka e-Sek, na wyświetlaczu pojawia się informacja o kierunku i najbliższych stacjach, łatwo się zorientować, o którą kolejkę nam chodzi, trzeba tylko trafić na odpowiedni peron; ja się zapytałam).
Wyszłam wprost na frankfurckie city.
Idąc w kierunku Alte Oper (Opery Dawnej) natknęłam się na
rzeźbę ,,Leżącej" - ,,Liegende".
Na przestrzeni jakichś 200-300 m dzielących wyjście z kolejki od opery znajduje się kilka rzeźb, jedną już poznaliśmy. To jest druga: pomnik - Guiollett-Denkmal. Któż to był Guiollett, musiałam sprawdzić, że aż go umieszczono na piedestale. Otóż uwiecznia on od 1837. roku miejscowego polityka Johanna Jakoba Franza Guiolletta, który przysłużył się miastu wyburzeniem dawnych fortyfikacji i założeniu w tym miejscu parku, który nazywa się chyba Roslina Taunus. Na czterech płaskorzeźbach wokół pomnika widać robotników wyburzających mury i kształtujących ogród.
Nieco dalej
Marshall Brunnen - Fontanna Marschalla upamiętnia Georga Marshalla, tego od ,,planu Marshalla", który postawił na nogi po wojnie m. in. niemiecką gospodarkę. Z wdzięczności właściciele firm ,,zrzucili sie", żeby sfinansować pomnik doceniający jego zasługi. Autorem jest Tony Stadler. Za swoją inicjatywę Marshall otrzymał w 1953 r. pokojową nagrodę Nobla.
Na pomniku przedstawione są personifikacje trzech Łask z mitologii rzymskiej: ,,Dawania", ,,Przyjmowania" i ,,Dziękowania". Na moje oko panienki są takie ,,pikassowe", a fontanna jest urocza.
Już widać starą operę.
Przed nią też znajduje się fontanna i oczywiście mnóstwo ludzi, którzy robią sobie tu zdjęcia.
Alte Oper (
Oprea Dawna) i
fontanna Lucae-Brunnen.
To ujęcia spod operowych podcieni. Zajrzałam też do przedsionka z kasami i widziałam kawałek opery od wewnątrz, jednak nie odważyłam się zrobić zdjęcia śledzona czujnym okiem kasjera.
Przeszłam przez plac operowy i wzdłuż ulicy Neue Mainzer Strasse dotarłam do Main Tower, nie ma jej na tym zdjęciu. Na szczycie Main Tower znajduje sie platforma widokowa, która była kolejnym celem mojej wycieczki.
W windzie możemy się przekonać na jaką wysokość nas zabiera, z jaką prędkością i ile jeszcze zostało do końca drogi. Wieża Main Tower ma 200 m i jest czwartym pod względem wysokości frankfurckim wieżowcem.
Na dalszym planie strzelista Wieża Targowa (Messe Turm), pewnie tam znajdują się tereny, na których odbywają się we Frankfurcie słynne Targi .
Przeszklony biały budynek to wieżowiec Taunus (Taunusturm)
Na pierwszym planie Commerzbank.
Zerwał się wiatr i zrobiło lodowato, dobrze, że miałam w torebce zapasowe pończochy, założyłam dwie pary. Ze dwa dni wcześniej chodziłam w krótkich spodenkach, a tu nagle rano temperatura spadła chyba o kilkanaście stopni.
Z góry można ocenić, że Frankfurt jest ładnym miastem, dobrze skomponowanym, z ciekawą, przyjemną dla oka architekturą, budynki w dawnym stylu współgrają z nowoczesnymi bez zgrzytu, są wysepki zieleni, słowem całkiem przyjemne miasto.
Mniej więcej po środku widać niski budynek z nieco wyższym czarnym jakby w kształcie trumny dachem, to niemiecka Giełda (Deutsche Börse). Upatrzyłam ją sobie z góry za cel podróży razem z wieżą Eschenheimer Turm, ale na dole o nim zapomniałam i poszłam prosto do wieży.
To widok na stare miasto z wystającą nad otoczenie wieżycą katedry, w oddali wznosi się wieżowiec Europejskiego Banku Centralnego (Europäische Zentralbank).
Czarny drapacz to Deutsche Bank.
Na centralnym planie widać z góry hale Dworca Głównego.
Nie dowierzałam moim przypadkowym fotografom, więc zrobiłam sobie profilaktycznie sama sesję zdjęciową (narcyzm?).
Żegnaj wieżo, całe szczęście, że jest winda. Podróż trwa kilkadziesiąt sekund, nie muszę pokonywać w dół tysiąca dziewięćdziesięciu stopni.
Gdy opuszczałam platformę, lunął deszcz. Jeszcze tego brakowało. Na szczęście, gdy na dole na siedzeniach konsumowałam kanapkę, ustał, więc mogłam kontynuować marszrutę bez parasola.
Po wyjściu z wieżowca zawróciłam w stronę opery i szłam początkowo Neue Minzer Straße, która zmienia się w Höhenstraße.
Po skosie widać operę.
 |
Moją uwagę zwrócił ogród po lewej stronie - Bockenheimer Anlage, zboczyłam na chwilę, by rzucić okiem. Jest całkiem spory, udekorowany rozrzuconymi rzeźbami, fontanną na środku jeziora, oryginalna roślinnością. |
 |
|

To jest chyba jakiś wypasiony budynek fitness z basenami i całym instrumentarium do ćwiczeń.
Już wyraźnie widać bajkową
Eschenheimer Turm.
W oddali budynek kompleksu kinowego Cine Star Metropolis.
Eschenheimer Turm była bramą późnośredniowiecznych fortyfikacji miejskich (zdaje się tych, które wyburzył
w XIX w. Guiollett, ten z pomnika); jest najstarszym budynkiem w centrum Frankfurtu zachowanym w prawie niezmienionym od początków XV wieku stanie.
Teraz na dole mieści się kawiarnia. Spytałam, czy można wejść na wieżę, niestety nie; więc do kawiarni też nie weszłam.
To widok wieży od strony wejścia do kawiarni, czyli Große Eschenheimer Straße.
I samo wejście. Odwróciłam się na pięcie i pognałam w kierunku Muzeum Romantyzmu.
Niektóre miejsca już znałam z pierwszej wycieczki, to
plac Hauptwache z
kościołem św. Katarzyny.
Odbiłam na chwilę na
Zeil, najsłynniejszy frankfurcki deptak. Muszę się nim przejść od początku do końca i poświęcić na to nieco więcej czasu, bo jest tego wart. Wtedy go opiszę.
Od strony Hauptwache uwagę przyciąga oryginalna rzeźba z brązu. To grupa
,,Dawid i Goliat" Richarda Heß'a powstała w 1983 r.
Deutsches Romantik Museum i Dom Goethego (Goethe Haus). Byłam tu z wizytą podczas pierwszej wycieczki, jednak nie sposób dokładnie ich zwiedzić podczas jednego pobytu. Drugim razem znowu zabawiłam tu kilka godzin.
Niemieckie Muzeum Romantyzmu oprowadza po wszystkich zjawiskach ważnych dla epoki z bardzo precyzyjnym podziałem czasowym. Opowiada historie kilkudziesięciu ważnych dla epoki jej przedstawicieli: literatów, filozofów, muzyków, wynalazców, myślicieli czy indywidualności prowadzących salony literackie - oczywiście niemieckich. Zawiera ogrom ciekawej dla polskiego odbiorcy wiedzy. Każdy zna epokę z punktu widzenia swojego kraju, bardzo poszerza perspektywę polskiego romantyzmu przyjrzenie się romantyzmowi niemieckiemu - oczami Niemców.
Urzekające przejście z muzeum do posiadłości Goethego.
Przy samym wyjściu, którego teraz pilnuje pracownik muzeum (widać jego nogi) stoją po dziś dzień skrzynie i szafa, które ulokowane w tak strategicznym miejscu zawierały najcenniejsze przedmioty i dokumenty. W razie pożaru można je było szybko ewakuować.
Portret dziadka Goethego.
W tym pokoju poeta pracował, tu powstały jego poezje, niektóre dramaty, ,,Cierpienia młodego Wertera", pierwszy szkic ,,Fausta". Myślę, że to z powodu leżanki, ja też bym na niej wymyśliła nie wiem co, wydaje się nadzwyczajnie wygodna i sprzyjająca snuciu artystycznych fantazji.
A teraz pędem na katedralną wieżę. Już widać kościół św. Pawła.
W oddali rysuje się stojący przy rynku kościół św. Mikołaja.
Kościół św. Mikołaja (przy rynku) na tle ...frankfurterki (?).
Po prawej kościół św. Pawła, po lewej w oddali wieża ratusza.
Trzy bliźniacze ratuszowe kamienice od strony rynku.
Za moimi plecami po lewej stronie zdjęcia widać Kunsthalle (galerię sztuki). W listopadzie b.r. ma tu być wystawa Chagalla. Niedawno była w Warszawie, jednak innych jego obrazów. Może uda mi się tu przyjechać w listopadzie, tak bym chciała...
Tymczasem biegnę na wieżę, już ją widać, zostało mi do odjazdu pociągu około 35 minut...
 |
Zapytałam się miłego pana w kasie, ile czasu zajmie mi wejście na wieżę, bo mam mało czasu do odjazdu pociągu, a wieża wydaje mi się jakaś duża. Powiedział, że jemu zajmuje 3 minuty, a mnie powinno to zając jakieś 5. Zaryzykowałam. Z głęboką zadyszką dotarłam na górę w 5, 5 minuty, myślałam, że go zabiję, trzeba niemal wbiegać, żeby się wyrobić. Wpadłam wprost na mówiącą po polsku parę, której w trzech słowach wyjaśniłam, że potrzebuję szybkiej sesji na wieży przed odjazdem pociągu i radośnie obiegli ze mną taras widokowy w poszukiwaniu ładnych ujęć (bardzo dziękuję). Uśmiechając się szeroko regulowałam oddech.
|
Po lewej Kunsthalle (z tunelem), na środku rynek z wieżą kościoła św. Mikołaja (po lewej), z tyłu city.

Zrobiłam to. Gdy zeszłam z wieży , a do odjazdu mojego pociągu został chyba kwadrans, poszłam do mojego kasjera odebrać tobołki i powiedziałam, żeby mi wymyślił jakiś szybszy dojazd, bo nie mam siły biec przez cała starówkę do stacji S-bahn Hauptwache. Opuścił więc swoją budkę i bardzo uprzejmie zaprowadził mnie do wejścia do metra, które znajduje sie dosłownie obok katedry, w budynku, tylko można je przeoczyć. Takim sposobem, gdy wbiegłam na perony, miałam jeszcze całą minutę do odjazdu. Widoki z wieży podziwiam dopiero teraz na komputerze, ale nie chce mi się już opisywać,
Piękna wycieczka
OdpowiedzUsuń