Berlin zwiedzałam niedawno, więc główne miejsca ,,mam już zwiedzone"; podczas mojego kolejnego pobytu skupiłam się na pominiętych wówczas szczegółach, albo przypomnieniu sobie miejsc, które mi się spodobały oraz odkrywaniu nowych. Pergamon- i Panoramamuseum, kopułę Reichstagu, Park Tiergarten, Mur Berliński, przejście graniczne, katedrę berlińską – już widziałam i nie ciągnie mnie. Poniżej to, co wpadło mi w oko podczas mojego całkiem na luzie zwiedzania.
[m.in.: Neues Museum, Friedrichsbrücke, Berliner Dom, Pergamonmuseum, Franziskaner Klosterkirche, Parochialkirche, Nikolaiviertel, Nikolaikirche, Rotes Rathaus, Neptun Brunnen, Marienkirche, Hackeshen Höfe, Lustgarten, Springbrunnen, Berliner Dom, Schlossbrücke, Unten den Linden, Neue Wache, Babelplatz, Bibliothek denkmal, St. Hedwig Kathedrale, Ampelmann Gesch ft, Brandenburger Tor, Mall of Berlin, Potsdamer Platz, Denkmal für ermordeten Juden Europas, Tiergarten, Kulturforum, Berliner Dom]
Pierwsza moja wycieczka (w Berlinie byłam tym razem kilka tygodni, więc do centrum przyjeżdżałam stosunkowo często) skończyła się w nieoczekiwany sposób. Gdy wyszłam z metra lunął deszcz, zrobiło się przeraźliwie zimno i zamiast chodzić po mieście, zajrzałam do Neues Muzeum. Zwiedzałam niegdyś wyspę muzeów, jednak to prawdopodobnie było ostatnim w kolejności, bo kompletnie nic z jego bogatych zbiorów nie pozostało w mojej głowie, weszłam więc po odstaniu w sporej kolejce z ludźmi, którzy wpadli na ten sam pomysł, by spokojnie przyswoić sobie obfitą dawkę antycznej sztuki, w dużej części egipskiej. Zbratałam się z mumiami, studiowałam hieroglificzne napisy. Przy kasie sprzedawano na przecenie po 1 euro opasłe książki z tutejszymi zbiorami, więc mogę jeszcze raz pooglądać sobie mumie w domu z każdej strony, a nawet prześwietlone promieniami RTG.
Złoty kapelusz z epoki brązu, jakoś strasznie dawno takie noszono, wolę moją lekką i cieplutką czapeczkę, xd
Wychowawca księżniczki kapłan boga Amona Sen-en-Mut i Neferu-Re, egipska księżniczka sprzed
3, 5 tys. lat
Platon i Sokrates, tak szczerze, to obaj byli paskudni (z wyglądu)
Za mną posąg boga Amona przedstawiony jako baran chroniący postać Amenchotepa III
Nareszcie ktoś zadowolony z życia pozagrobowego, a ludzie tak narzekają na śmierć
Rzeźba nie jest podpisana, więc nie mogłam się znikąd dowiedzieć co robi tu uroczy pancernik. Wymowa rzeźby jest tak czy siak smutnawa. Z tyłu rozpoznawalny gmach
Pergamonmusem Most Fryderyka (
Friedrichsbrücke), a w oddali
Katedra Berlińska (
Berliner Dom), tuż przy Wyspie Muzeów
Kilka dni później, gdy pogoda zrobiła się sporo ładniejsza wysiadłam z metra na stacji Klosterstraße, żeby przejść się starą uliczką Jüdenstraße, czyli Żydowską.
Stacja metra Klosterstaße
Wyszłam na ul. Klasztorną -
Klosterstaße, niewielką starej daty uliczkę z widokiem na dwa kościoły, ruiny klasztoru Franciszkanów i wieżę telewizyjną na zdjęciu oraz kościół parafialny teraz znajdujący się za mną
Kościół przy klasztorze franciszkanów (Franziskaner Klosterkirche) powstał na miejscu pierwotnego kamiennego kościoła z 1250 r., w XIII, XIV wieku zbudowany jako trzynawowa bazylika. W 1571 r. Thureinsser założył w niezachowanych budynkach klasztornych pierwszą berlińską drukarnię. W XVI wieku mieściło się tu również gimnazjum, a w wieku XVIII klasztor stanowił centrum stosunków niemiecko-rosyjskich. Na początku XIX wieku nauczał tu Friedrich Ludwig Jahn, uznawany za ojca niemieckiej gimnastyki sportowej.
W 1945 r. kościół został zburzony przez anglo-amerykański bombowiec, ale już w 1951 r. zabezpieczono pozostałe ruiny, które możemy do dziś podziwiać
Okropnie nieestetyczna i nieartystyczna rzeźba szpeci piękne ruiny. Jest to najbrzydsze wyobrażenie Jezusa, jakie widziałam, z obnażonymi genitaliami, dłońmi jak łopaty i tępą twarzą półmózga, do tego całkiem muskularnego, a Jezus przecież sporo pościł, więc był raczej chudziutki, twarz musiał mieć piękną i szlachetną, dobrze czyniąc, a nie bezmyślną. Powątpiewałam, czy to Jezus w ogóle, ale według rzeźbiarza najwyraźniej tak, ma koronę cierniową, ślady po gwoździach i włóczni, do tego stoi przed kościołem. Może to jakiś męczennik wojenny ustylizowany na Jezusa, pojęcia nie mam...
Kilku konserwatorów sztuki akurat zwiedzało ruiny, otworzyli sobie bramki kluczami, jednak mnie nie udało się wejść, nie dla psa kiełbasa...
Myślę, że zbombardowanie tego kościoła było traumatyczne dla Berlińczyków. Wokół stoi kilka rzeźb męczenniczych. Dla cywilów bombardowanie miast stanowi zawsze traumę, nie oni najczęściej wywołują wojny, a ponoszą zawsze konsekwencje. zazwyczaj wydają się sobie niewinni, a często nawet są...
Umiejscowiony na tyłach ruin kościoła, przy ul. Littenstraße, wzrok przyciąga imponujący budynek sądów
Wyjście z metra, z widocznym kościołem parafialnym (Parochialkirche)
Poszłam kawałek wzdłuż ulicy Klasztornej (Klosterstraße) by zajrzeć do kościoła parafialnego (Parochialkirche). Nie ma innej nazwy, nie jest pod żadnym wezwaniem, z tego, co rozumiem, po prostu kościół parafialny. W czasie wojny całkowicie zburzony, Berlin także (myślę o Warszawie) był niemal zrównany z ziemią i berlińczycy sukcesywnie wszystko podnoszą z ruin, usiłując przywrócić do dawnej świetności. Zburzenie przez aliantów dużej części niemieckich głównych miast, a potem wypędzenie z części ziem pozostawiło w Niemcach głęboką traumę. To widać na każdym kroku, gdy studiuje się opisy przy dawnych zabytkach i w miejscach pamięci
Puste wnętrze Parochialkirche. Wznosi się on w tzw. dzielnicy klasztornej (Klosterviertel)
Niemal na przeciwko Parochialkirche widać gigantyczny gmach, wokół którego spacerują uzbrojeni panowie. Wolałam ich ominąć, z oddali robiąc zdjęcie. Obeszłam gmaszysko od lewej strony
Od strony Jüdenstraße budynek prezentuje się jeszcze wspanialej. Wewnątrz mieści się kasa Berlina, władze sądów (Landeshauptkasse Berlin, Hauptpesonalrat für die Behörden und... so weiter) i różne takie ważne instytucje
Berlin jest bardzo rozkopany, musiałam się nagłowić, jak przedostać się na drugą stronę w kierunku dzielnicy Mikołaja (Nikolaiviertel); w oddali widać czerwony Ratusz i wieżę telewizyjną, jednak ja potrzebowałam przejść nieco bardziej w lewo i ostatecznie szłam po ścieżce rowerowej, bo nigdzie nie było dostępnego chodnika
Już widać dwie charakterystyczne wieże kościoła św. Mikołaja, dobry punkt orientacyjny
Gdy przemykałam się nielegalnie wzdłuż rozkopanej ulicy po ścieżce rowerowej, moją uwagę przykuł ciekawy architektonicznie czarny budynek z półokrągłym dachem
 |
Szczęśliwie pokonałam skomplikowaną sieć ulic. |
Już jestem na obrzeżach Nikolaiviertel (Dzielnicy albo lepiej Zaułku Mikołaja), najstarszej część Berlina, założonej około 1200. roku, jego zrekonstruowanego historycznego serca
Dzielnica Mikołaja jest bardzo przyjemna, spokojna, pełna uroczych zakątków
Kościół Mikołaja (Nikolaikirche) jest najstarszą budowlą Berlina, pochodzi z 1230 r.. Zbudowany jako późnoromańska bazylika; zachowała się kamienna podbudowa wieży. Z 1379 r. pochodzi gotycki chór. W XV w. powstaje kościół halowy, a w 2. poł. XIX w. dokonano przebudowy górnej części, którą podwyższono i zainstalowano dwie złączone ze sobą wieże nakryte ostrosłupowymi strzelistymi hełmami
W całym Berlinie można spotkać rozstawione niedźwiedzie z berlińskiego herbu
Wejście jest płatne, a z przedsionka widać, że wewnątrz nie ma nic nadzwyczajnego, więc poprzestałam na takiej formie zwiedzania
Gość wygląda na Kopernika. Kopernik według Niemców jest oczywiście Niemcem, podobnie jak według Litwinów Mickiewicz Litwinem, według Francuzów Francuzem Chopin, a Nikifor dla Ukraińców Łemkiem, czyli Ukraińcem. Nasza duma narodowa kurczy się za granicą
Fantazyjny zegar słoneczny umieszczony nad balkonem kamienicy
Doszłam nad Szprewę kierując się nawigacją wzdłuż innych uliczek, gdyż Jüdenstrasse była zablokowana z powodu rozkopów
Moje nieciekawe selfie zrobione na nabrzeżu dzielnicy Mikołaja oblepionym przez oblężone kawiarnie. Pełno ludzi, których nie chciało mi się prosić o zrobienie mi fotki
Pomnik św. Jerzego, w oddali widać katedrę. Jeszcze nie rozumiem topografii centrum Berlina i dziwię się, że od której strony bym nie szła, zawsze natykam się na katedrę. Muszę więcej spacerować, żeby rozwikłać tę tajemnicę.
Gdy już zaspokoiłam moje narcystyczne potrzeby, skręciłam w prawo, gdyż pod arkadami przykuł mój wzrok sklep z rękodziełem, głównie ozdobami bożonarodzeniowymi, ale nie tylko (Weihnachtsmarkt)
Uwielbiam dziadki do orzechów, mają w sobie coś nadzwyczaj uroczego; od zeszłego roku są bardzo modne i kiedyś sobie sprawię takiego dzielnego żołnierzyka w dużym rozmiarze
W sklepie można też znaleźć sowią rodzinkę i mnóstwo ozdób z drewna, misternych haftów, zegarów. Same drogie cacka. Wypatrzyłam jedną ozdobę w stosunkowo niskiej cenie, aż sprzedawczyni nie mogła się nadziwić, ale przecież nie sfałszowałam metki. Ja zaś nie mogłam się nadziwić, że tyle wydaję na moje hobby. Przelicznik zarobków polskich i niemieckich pozostaje wciąż niekorzystny
 |
Już widać Czerwony Ratusz i maszt telewizyjny |
Doszłam do neorenesansowego budynku Czerwonego Ratusza (Rotes Rathaus). Jego wieża przypomina wieże paryskiej katedry Notre-Dame. W czasach podziału Berlina budynek był siedzibą władz miejskich Berlina Wschodniego, obecnie służy administracji miejskiej całego Berlina.
W czasie wojny był częściowo zburzony, odbudowano go w latach 1951-1956
 |
Za mną mój ulubiony Marienkirchie (kościół Mariacki) |
Zdaje się jakaś przodownica pracy z łopatą
 |
Neptunbrunnen (Fontanna Neptuna) |
 |
Marienkirche (Kościół Mariacki). Hełm wieży projektował architekt ze Śląska, powstał w 1780 r. na miejscu dawnej barokowej kopuły, wysokość wieży wynosi 91 m |
W średniowieczu część Berlina z kościołem św. Mikołaja (Nikolaikirche) była nazywana Starym Miastem, natomiast kościół Mariacki (Marienkirche) znajdował się na ówczesnym Nowym Mieście. Początek świątyni sięga roku 1270-1280, w XIV wieku powstała trójnawowa hala, na pocz. XV w. boczne kaplice, od XVI w. kościół należy do luteran
 |
Kościół jest duży, piękny i z atmosferą. Ma oryginalny układ ławek, bowiem te po prawej stronie głównej nawy ustawione są wzdłuż |
Trójnawowa hala wspiera się na siedmiu przęsłach. W ołtarzu głównym ukończonym w 1768 r. znajdują się barokowe obrazy Christiana Bernharda Rode
Zbliżenie na ambonkę; jestem fanką ambonek, zwłaszcza barokowych. Ta jest nie dość, że barokowa, to jeszcze alabastrowa. Andreas Schlüter wykonał ją w 1703 r.. Istny majstersztyk, jak wypada powiedzieć w Berlinie
Kościół w czasie wojny doświadczył pożaru, jednak nie ucierpiało wyposażenie wnętrza i zachowały się stare obrazy
Wspaniałe gotyckie drzwi. Wyczytałam, że w zachodnim przedsionku znajduje się monumentalne polichromowane przedstawienie tańca śmierci. Może to chore, ale jestem absolutną fanką tańców śmierci, jak mogłam go przeoczyć, muszę tu jeszcze wrócić...
Nie wiem kto to stoi kawałek dalej przed wejściem do kościoła Mariackiego, nie sprawdziłam, bo przebiegałam na światłach na drugą stronę Karl-Liebknecht -Straße (droga krajowa B2)
Podążałam w kierunku Hackeschen Höfe, musiałam przejść się około 10 minut mniej więcej prostopadle do ulicy, którą przed chwilą przekroczyłam. Do drugiej wojny światowej obszar ten był zamieszkiwany przez Żydów, od pocz. XVIII w. aż do wojny stała niedaleko synagoga; przy pobliskiej Rosenstraße w 1905 roku gmina żydowska utworzyła swoje centrum administracyjne. W dużej akcji aresztowania 27. lutego 1943 r. narodowi socjaliści usunęli ostatnich pozostałych Żydów z ich miejsc pracy w Berlinie. którzy zgodnie z nazistowskimi prawami rasowymi byli ,,mieszańcami" z nieżydowskim rodzicem lub z aryjskim partnerem. Właśnie tu przy Rosenstraße 2-4 trzymano przed wywózką do Auschwitz między 1500 a 2500 Żydów i miał miejsce pokojowy protest żon przeciw uwięzieniu i deportacji ich żydowskich mężów
Rzeźba z 1995 r. Ingeborg Hunzinger ,,Block der Frauen", artystki pochodzenia żydowskiego, zmarłej w 2009 r. upamiętnia to wydarzenie
Hackeshen Höfe to ten wielki budynek na przeciwko. Wewnątrz podobno znajdują się historyczne zespoły budynków z secesyjnymi fasadami, które tworzą małe urocze dziedzińce ze sklepikami, kawiarenkami, miejscami kultury, ofertą życia nocnego. Muszę kiedyś tu zajrzeć i sama ocenić
Stacja metra i kolejki S-bahn Hackescher Markt
Przejściem pod stacją Hackescher Markt wychodzi się wprost na wyspę muzeów, na zdjęciu po prawej kolumnada Neues Museum, dalej po lewej w oddali zdaje się tyły budynku Altes Museum
Wejście na dziedziniec kompleksu Pergamonmuseum, Panoramamuseum i Neues Museum
Biały budynek za mną to zdaje się Panoramamuseum
Sprewa rozdziela się okalając wyspę muzeów z jednej strony głównym korytem, z drugiej kanałem
Spreekanal (na zdjęciu)
Widok na kolumnadę Altes Museum (muszę któregoś razu tu zajrzeć, bo nie pamiętam, czy już byłam, to jakbym nie była); po prawej katedra berlińska
Altes Museum, czyli Muzeum Stare
Katedra Berlińska –
Berliner Dom prezentuje się bajkowo
Przed katedrą znajduje się spory trawnik
Lustgarten (na którym ludzie licznie zazwyczaj biwakują) i fontanna
Springbrunnen
Narcyzm V, wybaczam sobie od razu. Na emeryturze będę się sobie na tym zdjęciu wydawała piękna i młoda
Most Zamkowy –
Schlossbrücke, w oddali po lewej Humboldt Forum, wielki kompleks pałacowy, muszę też tam kiedyś zajrzeć
Różowy budynek za kanałem, to
Historisches MuseumI oto dotarłam do
Unten den Linden, Linden, czyli lipy właśnie zaczynają się zielenić
Po prawej stronie historyczny budynek wartowni Neue Wache. Przez sto lat od 1818 r. do 1918 r. pełniła tu służbę straż królewska. Po wielkiej wojnie utworzono wewnątrz miejsce pamięci poległych w niej. Pod koniec drugiej wojny światowej budynek został mocno uszkodzony. Od 1960 r. znajdujące się na terenie Berlina Wschodniego Neue Wache było monumentem ,,ku czci ofiar faszyzmu i militaryzmu". Od 1969 r. pali się tu wieczny ogień, w tym też roku złożono tu symbolicznie prochy nieznanego żołnierza i nieznanego więźnia obozu koncentracyjnego, otoczono je ziemią z pół bitewnych i z obozów. Od 1993 r. Neue Wache stanowi centralne miejsce pamięci RFN. Jej wnętrzu przywrócono w znacznej mierze wygląd z czasów Republiki Weimarskiej
W środku znajduje się rzeźba wykonana przez Käthe Kollwitz wg projektu Haralda Haacke pt. ,,Matka z martwym synem"
Dalej szłam wzdłuż Unten den Linden rozglądając się na prawo i lewo, gdyż po obu stronach przyciągają uwagę architektoniczne rarytasy. Przeszłam na drugą stronę, gdzie widać już budynek opery
To zdaje się budynki Uniwersytetu Humboldta
Zmierzałam na Bebelplatz, oto on. Tam gdzie zgromadzone są grupki pochylających się nad czymś ludzi mieści się miejsce upamiętniające palenie książek przez narodowych socjalistów. Pod szybą znajdującą się w płaszczyźnie chodnika widać białe puste regały. Do mojej wyobraźni bardzo taka instalacja przemawia.
,,To było tylko preludium, tam gdzie pali się książki, na końcu pali się też ludzi" – Heinrich Heine, 1820. ,,Pomnik Biblioteki" autorstwa Michy Ullmana z 1995 r. upamiętniający spalenie przez nazistowskich studentów książek setek niezależnych pisarzy, publicystów, filozofów, naukowców jakie miało tu miejsce 10 maja 1933 r.
Kopuły będącego w renowacji
kościoła św. Jadwigi (
St. Hedwig), który widać z głębi Placu Bebela
To piękna świątynia Jadwigi od strony fasady. Akurat podjechał po mnie kierowca... (żarcik)
Gdy obchodziłam niedostępną z powodu remontu katedrę św. Jadwigi, mój wzrok padła na wyjątkowej urody budowle. Jedna z nich to Katedra Francuska
W tym budynku mieści się restauracja, ale to zdaje się również zabudowania kościelne, nie miałam już siły tego sprawdzać, innym razem
Katedra Francuska (
Französischer Dom), też muszę zwiedzić
Wróciłam na Unten den Linden, żeby ,,rzucić jeszcze okiem" na Bramę Brandenburską. Przypomniał mi się sklep Ampelmanna widoczny po lewej stronie, niegdyś spędziłam w nim sporo czasu. Może kiedyś wpadnę tu na kawę.
W Berlinie nie ma świateł dla pieszych okrągłych, jak wszędzie indziej, tylko świeci się na zielono albo czerwono ludzik – ,,Ampelmann". Ponieważ jest unikalny, ma swój sklep, w którym można dostać wszystko z jego wizerunkiem od skarpetek po ręczniki
Zamieszczam tu zrobione w innym miejscu Berlina zbliżenie na zielonego Ampelmanna (czyli ludzika z lampy)
A to Ampelmann czerwony
Słońce, że hej. Pierwszy taki dzień od dawna, do tej pory było prawie lodowato, o 5 średnio stopni zimniej niż w Warszawie i pochmurno albo dżdżysto, jak w Krainie Deszczowców
No i jest Brama. Wracam
Teraz nawigacja zaprowadziła mnie na Potsdamer Platz
Przeszłam dołem przez gigantyczne centrum zakupowe
Mall of Berlin, nie znoszę takich miejsc i ubolewam, że dzielą nazwę jako galerie handlowe z galeriami sztuki, to jakieś nieporozumienie
Olbrzymi mechaniczny King-Kong i Transformesrs
Po przejściu w poprzek galerii skręciłam w prawo i pod arkadami wyszłam na Plac Poczdamski
Potsdamer Platz
Koniec wycieczki.
Teraz następna, którą rozpoczęłam z tego samego miejsca, czyli z placu Poczdamskiego.
Plac jest spory, ma kilka wyjść z metra, więc pomimo, że tu wczoraj byłam, nie wiedziałam w którą stronę iść. Najpierw chciałam zajrzeć do Mall of Berlin, które powinnam przecież pamiętać, gdzie się znajduje, w nadziei na toaletę, jednak nic z tego, gapa ja musiałam zasięgnąć języka
Przy placu znajduje się również dworzec kolejowy, który udzielił mu nazwy
Najlepszym punktem orientacyjnym są, nazwijmy je prymitywnie, dwie wieże, nie wiem wciąż, co się w nich znajduje, wiem wszakże, co mi na razie wystarcza, że znajdują się na skrzyżowaniu biegnącej od tej strony patrząc, przed nimi, Ebertstraße (którą można dojść do Bramy Brandenburskiej) i pomiędzy nimi Leipziger Straße (która nas zaprowadzi w okolice Gandarmenmarkt)
 |
Idąc za wskazówkami mojego informatora znalazłam reklamujący się na fasadzie Mall of Berlin |
 |
Toalety są sprytnie ulokowane na drugim piętrze, do tego w rogu, trzeba więc zwiedzić niemal w całości pierwszą część galerii, na drugim piętrze walczyć z pokusami powonienia, któremu zmieszane zapachy oferują kuchnie z całego świata |
 |
Na końcu okazuje się, że toalety są płatne (0,55 euro), a po zapłaceniu, że mają niewiele kabin i trzeba odstać swoje kilka minut. Od tej pory jeszcze mniej gustuję w galeriach handlowych |
 |
Mall of Berlin |
 |
Za płotem sztuka współczesna, po lewej wiszące kartofle na różowym rusztowaniu |
Denkmal für ermordeten Juden Europas - Pmnik pomordowanych Żydów Europy
 |
Pomnik według projektu Petera Eismana został ukończony odsłonięty w maju 2005 r.. Zajmuje olbrzymią powierzchnię 19 ha w samym centrum miasta, kawałek od Bramy Branderburskiej i Reichstagu. Działka pod budowę pomnika, o wartości 40 mln euro, została przekazana nieodpłatnie przez władze Niemiec. Bundestag przeznaczył na budowę 54 mln ówczesnych DM (1999 r.). Pomnik składa się z 2711 betonowych bloków-steli, a każdy z nich oznacza jedną stronę Talmudu. Ustawione są w równoległych szeregach z niewielkim odchyleniem od pionu. Najwyższe z bloków mierzą po 4,7 m wysokości. Pomiędzy nimi znajdują się wybrukowane kostką ścieżki o szer. 95 cm. Ścieżki wznoszą się i opadają, chodząc pomiędzy blokami czasem niczego się nie widzi poza nimi.
Zauważyłam, że zwiedzający otaczają pomnik wielkim szacunkiem, nie przysiadają na blokach, chociaż słyszałam, że czasem biegają po nich dla zabawy dzieci. Im bym wybaczyła, sama ,,wyrosłam na rzeźbie" Fatum Xawerego Dunikowskiego. Niemal codziennie się na nią wspinałam. Do dziś kocham rzeźby. W razie czego powierzchnie bloków zabezpieczono specjalną powłoką umożliwiającą łatwe usunięcie graffiti. W pobliżu stoją także policjanci. W skład pomnika wchodzi podziemne muzeum (Izba pamięci) o pow. 930 m², mieszczące sale wystawowe, salę odczytową i księgarnię. Nie widziałam jednak wejścia do muzeum, widocznie znajduje się z innej strony, teren jest ogromny
|

 |
Droga mojej wycieczki biegła teraz na pewnym odcinku wzdłuż olbrzymiego parku Tiergarten |
W oddali widać kamienną instalację
 |
To jakby pomnik tolerancji, przez szybę widać olbrzymie zdjęcie przedstawiając manifestację równościową, a na jej le wyświetla się ruchem obrotowym dwóch całujących się namiętnie mężczyzn |
Pomnik Goethego z 1880 r.
 |
To jakiś pomnik przyjaźni z Afryką |
 |
W całym parku leżą kamienne kręgi o wymowie ,,kochajmy się wszyscy" |
Opuściłam ogród i poszłam jeszcze kawałek, by dojść wzdłuż ulicy Lennestr./Tiergartenstr. do uliczki Herbert-von-Karajan-Str., przy której mieści się forum kultury.
Tutaj opisuję dokładniej
Kulturforum (kliknij na różowy napis)
 |
To wchodząca w skład forum kultury filharmonia, z każdej strony piękna. Tworzy ją zespół połączonych dwóch budynków. W oddali kościół św. Mateusza. Po zwiedzeniu galerii malarstwa wchodzącej w skład forum kultury i wspięciu się na wieżę kościoła św. Mateusza udałam się kierując podpowiedziami Googla w około 20 minutową drogę pieszą do Gandarmenmarkt. Musiałam wrócić na plac Poczdamski, poszukać wcześniej wzrokiem charakterystycznych wież, żeby go namierzyć, przeciąć go idąc wzdłuż ulicy Leipziger Straße, minąć i iść dalej aż do Charlottenstraße, którą skręcić w lewo. Zobaczymy, co mi z tego wyszło |
 |
Pod kolumnadą jakieś posocjalistyczne chłopsko-robotnicze radości |
 |
Wspaniały gmach Museum für Kommunikation |
 |
Niedźwiadki są rozstawione po całym Berlinie |
 |
Gdy tak szłam Charlottenstraße i już dochodziłam do Gendarmenmarkt rozpoznałam piękne dwie bliźniacze budowle w oddali. Od mojej strony pierwsza z nich to Berliner Dom, czyli Katedra Berlińska, a za nią niewidoczna na zdjęciu Katedra Francuska, Französischer Dom |
 |
Kolumnada wejściowa katedry, teraz jednak wejście znajduje się z drugiej strony budynku (stan na połowę 2023 r.). Wewnątrz mieści się wystawa dotycząca historii parlamentarnej niemieckiego Bundestagu (czyli jednej z dwóch izb parlamentu niemieckiego, najwyższego organu konstytucyjnego RFN). Więcej zdjęć z Berliner Dom (kliknij na różowe) |
 |
Skwer wokół katedry |
 |
Französischer Dom, tę pięknotkę muszę odwiedzić. Z taką myślą wsiadłam do metra na stacji Stadtmitte, znajdującej się tuż przy katedrze Berlińskiej, gdyż ze zmęczenia już osłabłam i zupełnie zapomniałam, że przyszłam tu po to, aby zobaczyć Gendarmenmarkt. |

Niedługo później odwiedziłam
Französicher Dom (kliknij na różowe), co opisałam w oddzielnym poście. Gendarmenmarkt będzie przez blisko dwa lata odnawiany, dlatego plac jest rozkopany i zastawiony płotami
Komentarze
Prześlij komentarz